18

1K 136 57
                                    

Isaac zatrzymał się na poboczu, szybko zsiadłam z motocyklu. Krew we mnie wrzała. Dłużej nie mogłam czekać, aż w końcu dowiem się o co chodzi Biersackowi.

- Nie wiem ile nam się zejdzie, będę dzwonić - powiedziałam, oddając Isaac'owi kask. Mężczyzna kiwnął głową i odjechał. Westchnęłam, by następnie ruszyć truchtem do parku. Musiałam go znaleźć. To musiało być coś poważnego, skoro mi o tym powiedział. Kiedyś by się dowiedzieć czegoś o jego problemach, musiałam wyciągać je z niego niemal siłą. Sama nie wiedziałam, gdzie mam się kierować, gdy dostrzegłam mężczyzne w dresach, kurtce skórzanej i czapce z daszkiem. Poznałam go od razu. Siedział z twarzą schowaną w dłoniach. Momentalnie znalazłam się przy nim. Ukucnęłam przed ławka, dłonią pogłaskałam go po karku. Na początku się spiął, ale gdy tylko na mnie spojrzał rozluznił się. Jego oczy wyrażały żal i coś jeszcze, jednak nie miałam czasu się przyjrzeć, gdyż przywarł do mnie ustami. Całował zachłannie i z tęsknotą. Jego dłonie znalazły się na moim ciele, a ja usiadłam mu na kolanach, nie przerywając pieszczoty. Całował mnie tak jakby to był ostatni nasz pocałunek i zdałam sobie sprawę, że tak rzeczywiście mogło być, dlatego przyciągnęłam go bliżej. Jego dłonie wśliznęły się pod moją kurtkę oraz koszulkę. Jego dotyk wywoływał ciarki. Jego dłonie śledziły zarys mojego ciała. Jego język walczył z moim. Jego ciało parzyło.

Nie wiem ile by to jeszcze trwało, ale przerwała nam jakaś starsza kobieta, która zaczęła wyklinać dzisiejszą bezwstydną młodzież. Jakiś pies zaczął szczekać, ale zanim sobie uświadomiłam, że to Daredevil minęła jakaś godzina. Wszystko zaczynało być coraz dziwniejsze. Andy westchnął cicho i tak jakby zaciągnął się moim zapachem.

- Nie obwąchuj mnie tak - powiedziałam, próbując rozładować atmosferę. Andy tylko się uśmiechnął, jednak uśmiech nie sięgał jego pięknych oczu. One pozostawały smutne. Złożył pocałunek na moim czole i tylko mocno przytulił. To było naprawdę dziwne zachowanie. Tak jakby chciał się pożegnać. Zanim to do mnie dotarło, minęły wieki. W moich oczach pojawiły się łzy, które usilnie starałam się odgonić. Czyli wybrał Juliet, a ja byłam jego zabawką. Momentalnie wstałam z jego kolan. Popatrzyłam na niego najchłodniej jak potrafiłam.

- Chcesz ze mną zerwać - powiedziałam, pragnąc upewnić się w swoim przekonaniu.

- Nie chcę - odpowiedział, patrząc w moje oczy - ale muszę.

Zamknęłam oczy. Miały sekundy, minuty, a może nawet godziny. Nie chciałam by to była prawda. Pragnęłam by teraz powiedział: "Ha! Dałaś się nabrać! Żartowałem!", jednak tego nie zrobił. Jego oczy wyrażały smutek.

- Przecież, miałeś powiedzieć Juliet - powiedziałam, zaciskając powieki, by nagromadzone łzy się z nich nie wydostały.

- Miałem, ale ona pierwsza mi powiedziała - odparł.

- Co ci powiedziała? - zapytałam. Coraz gorzej oddychałam, miałam wrażenie, że się duszę. Duszę się jego informacjami. Duszę się prawdą. Duszę się emocjami.

- Jest w ciąży - powiedział. Wciągnęłam powietrze. Uprawiał z nią seks, to proste. W końcu była jego żoną. Była kobietą, której przyrzekł e swoje życie, a teraz mieli potwierdzenie ich związku. Dziecko. Musiał z nią zostać, dla jego dobra. Rozumiałam to.
Poczułam jak złapał mnie za dłoń. Nie wiedziałam kiedy wstał. Nie wiedziałam kiedy znalazł się tak blisko.

- Zostaw mnie - szepnęłam.

- Libby... - Jego głos był równie cichy. Zamknęłam oczy. Poprzednio udało mi się uniknąć tego bólu, jednak teraz raniło jeszcze bardziej niż mogłoby kilka lat temu.

- Nic nie mów - powiedziałam, robiąc krok do tyłu. Uniosłam głowę. Był smutny, wyrażała to każda cząstka jego twarzy oraz ciała. Tak bardzo chciałam, by powiedział mi teraz, że mnie kocha. Pragnęłam tego każdą cząstką ciała, ale nie mogłam już od niego tego wymagać. Powinien kochać Juliet oraz dziecko.

- Skoro ty nie potrafisz to ja to zrobię - powiedziałam, robiąc kolejny krok do tyłu. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Skupiłam się na jego oczach. Były smutne, ale nie mogłam dać się ponieść. Musiałam to zakończyć. Dziecko powinni wychowywać razem. Wzięłam głęboki wdech. Poczułam wielką gule w gardle, jednak postanowiłam ją zignorować.

- To koniec Andy, nie dzwoń do mnie. Zajmij się Juliet i dzieckiem. Bądź z nią szczęśliwy i zapomnij o mnie. Traktuj mnie jak odległe wspomnienie. Jakby to wszystko było snem.

- Powiedz, że mnie kochasz. Ostatni raz - szepnął. On również uronił łze. Daredevil przypatrywał się nam. Zacisnęłam wargi. Powinnam być na niego zła, ale nie potrafiłam. Dlaczego pożegnania są takie trudne?

Podeszłam do niego. Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta. On natychmiast oddał pocałunek, a ja poczułam się tak jakby cała tęcza wybuchła, bo ten jeden był aż tak bardzo wyraźny. Zawsze myślałam, że miłość istnieje tylko w książkach i filmach, ale teraz wiedziałam jak bardzo się pomyliłam. Miałam tylko nadzieję, że kiedyś uda mi się go zapomnieć. Oderwałam się od niego. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, opierając o siebie czoła.

- Nie spałem z nią kiedy byliśmy razem - powiedział cicho.

- To i tak nie ma znaczenia, nasz czas minął - powiedziałam. Chciałam odejść, jednak nie potrafiłam. On by mnie zatrzymał. Zamknęłam oczy. Musnęłam jeszcze raz jego usta.

- Teraz ja się odwrócę i odejdę, a ty mnie nie zatrzymasz. Wrócisz do żony i powiesz jak bardzo się cieszysz z dziecka, a później będziesz najlepszym ojcem na świecie - powiedział. Andy nie był w stanie mi odpowiedzieć, dlatego tylko kiwnął głową. Czułam jak zaschło mi w gardle. Spojrzałam głęboko w jego oczy po raz ostatni.

- Żegnaj - szepnęłam. Zrobiłam jeden krok w tył, później drugi. Odwróciłam się i rzuciłam się biegiem przez park. Słone krople moczyły moje policzki, a ja modliłam się o to, by zapomnieć o mężczyźnie, który zawrócił mi na tyle lat w głowie.

       Nie wiedząc gdzie konkretnie zmierzam, szłam ulicą zanosząc się płaczem. Dlaczego uczucia są takie trudne. Nawet nie wiem jak znalazłam się w mieszkaniu Nialla, który przyciskał mnie do swojego torsu, pomagając mi się uspokoić.

Pierwsze co chcę zrobić, to was przeprosić za długą nieobecność, ale miałam do napisania opowiadania na konkurs, a poza tym moja wena poszła się kochać, razem z motywacją do ćwiczeń. Postaram się, by następny rozdział był za tydzień, ale nie wiem czy tego dożyję, bo właśnie kolega mnie wiezie w L-ce. W każdym, dajcie znać co myślicie.
All the love xx

Nasze piekło// Andy Biersack ✔Where stories live. Discover now