16

1.2K 142 50
                                    

             Słysząc dzwonek z uśmiechem otworzyłam drzwi. Megan stała trzymając małą córeczkę za rękę. Pomimo wszystko tęskniłam za przyjaciółką, a teraz gdy sobie wszystko przypomniało, chciałam wiedzieć co u niej. Przywitałam się z nią objęciem i zaprosiłam w głąb mieszkania.

- Dlaczego już nie jesteś z Terrence'm? - zapytała, stając przy blacie w kuchni. Jej córka czuła się zagubiona.

- Różnica zdań - odpowiedziałam - napijecie się czegoś?

- Soczku po proszę - odezwała się mała szatynka. Uśmiechnęłam się do niej i nalałam jej soku jabłkowego do szklanki. Zaprosiłam gości do salonu.

- Mieszkasz tu sama? - zapytała Meg, siadając na kanapie.

- Mam dwóch współlokatorów - odparłam, a Megan pokiwała głową. Między nami było napięcie.

- Co u Louisa? - zapytałam.

- Nie jesteśmy już razem - powiedziała. Spojrzałam na nią zdziwiona. Louis o nią walczył, pamiętam to.

- Jak to? Przecież tak się kochaliście - mruknęłam.

- Nie wszystkie uczucia są trwałe - powiedziała. Była smutna.

- Ale Louis tak o ciebie walczył. Potrafiliście się wszystkim przeciwstawić, by tylko być razem i wychowywać dziecko - odparłam.

- Ty... Ty to pamiętasz? - zapytała Meg, niedowierzając.

- Wróciłam - odparłam. Reakcja szatynki była natychmiastowa. Kobieta rzuciła mi się na szyję. Jej włosy połaskotały moją szyję.

- Ale pamiętasz wszystko? Te miesiące przed wypadkiem? Naszą paczkę? Andy'ego? - zarzuciła mnie gradem pytań. Zaśmiałam się.

- Nie pamiętam wszystkiego, ale większość w tym i jego. Wiesz cały czas się zastanawiam, jak mogłam go zapomnieć. Jak mogłam zapomnieć osobę, która miała na mnie tak duży wpływ. Jak mogłam zapomnieć osobę, którą kocham - powiedziałam.

- To dlatego rozstałaś się z Panem-zakuta-blond-pała? 

- Między innymi, ale na to miało wpływ kilka czynników, z resztą to już skończone i lepszej decyzji nie mogłam podjąć - odparłam. Spojrzałam na dziewczynkę, która popijała sok z szklanki. Uśmiechnęłam się do niej, gdy na mnie spojrzała, niebieskimi oczami Tomlinsona. Dziewczynka spuściła wzrok i wbiła go w szklankę.

- Kochanie, może chcesz porysować albo obejrzeć jakąś bajkę? - zapytałam. Dziewczynka popatrzyła na mamę, niemo pytając o pozwolenie, a ja się zastanawiałam, jak ma ma imię. Nie mogłam sobie przypomnieć.

- No dalej Wendy, odpowiedz cioci - powiedziała Meg. Wendy... Pasowało do niej.

- Włączysz mi baję? - zapytała cicho Wendy. Kiwnęłam głową i zaprowadziłam ją do swojego pokoju, gdzie na laptopie włączyłam jej "Krainę Lodu". Dziewczynka podziękowała cicho, a później zaczęła oglądać. Wróciłam do jej mamy.
            Meg siedziała podkulając nogi na kanapie. Usiadłam obok niej. Nasze dłonie się splotły.

- Dlaczego już nie jesteś z Lou? - zapytałam.

- Byliśmy dziećmi gdy zaszłam w ciążę, z resztą szaleliśmy za sobą, ale za wcześnie to wszystko się stało. Po pięciu latach razem mieliśmy siebie dosyć. Nie oszukujmy się Libb, mamy XXI wiek. Ludzie rozchodzą się i schodzą, szukając tej lub tego jedynego, ale czy on wogóle istnieje? Małżeństwa z trzydziestnim stażem się rozchodzą, tak jakby wogóle nie byli razem, tylko dlatego, że stwierdzają, iż mają różne poglądy. Nikt nie jest w stanie wytrzymać z jedną osobą dłużej niż kilka lat, tak jakby to wszystko nic nie znaczyło - powiedziała szatynka, ocierając jedną łzę, która spływała po jej policzku. Objęłam przyjaciółkę.

Nasze piekło// Andy Biersack ✔Where stories live. Discover now