Rozdział 27

3.5K 275 564
                                    

Louis' POV:

- Hej Lot, jesteś gotowa? - spytał Louis pukając do drzwi.

Lottie otworzyła drzwi z uśmiechem. - Yup.. Chodźmy.

Louis przyjrzał jej się z góry do dołu. - Nie możesz iść tak ubrana.

- Co jest nie tak z tym co mam na sobie? - zapytała spoglądając w dół na swój strój: spodenki z wysokim stanem oraz czerwony koronkowy top z długim rękawem.

- Cóż, po pierwsze, jest jakieś niecałe dziesięć stopni a po drugie, jesteś za młoda.

Lottie tylko się zaśmiała. - Po pierwsze to nie zamierzam długo być na zewnątrz - przerwała chwytając swoją torebkę i zamykając drzwi. - i po drugie, nie jesteś moim rodzicem więc idę w tym.

Przewrócił oczami i pozostało mu jedynie pójście za nią w dół korytarza. - Mamo, wychodzimy już.

Jay wyszła z kuchni na przedpokój. - Okej, uważajcie na siebie. Zostajecie?

- Tak.

- W porządku, kocham was - uśmiechnęła się całując ich obydwoje w policzki.

- Kiedy mama zaczęła być taka wyluzowana? - Lottie zadała to pytanie jak tylko znaleźli się w samochodzie Louisa.

Chłopak wzruszył ramionami. - Zawsze taka była.. Po prostu jesteś bardziej zwariowana więc cię bardziej ogranicza.

- Oh odpieprz się.

Louis zachichotał w odpowiedzi ruszając z podjazdu.

_

- Lottie - Niall uśmiechnął się, gdy oboje weszli do kuchni. - Co za przyjemność.

Blondynka zaśmiała się cicho. - Miło cię znów zobaczyć, Niall.

- Stary będziesz teraz do niej uderzał? - spytał Harry przyciągając Louisa do uścisku. - Cześć skarbie.

Louis uśmiechnął się do niego, całując.

- Nie uderzam do niej, po prostu jestem miły.

Harry potrząsnął głową spoglądając w dół na Louisa, zniżając swój głos. - My, uh, musimy potem porozmawiać, w porządku?

Szatyn zmarszczył swoje brwi. - Okej.. Wszystko dobrze?

Skinął delikatnie odsuwając włosy z jego oczu. - Jasne.

- Jesteś pewien?

Postarał się by wymusić lekki uśmiech. - Sto procent.

- Impreza przyjechała! - krzyknęła Mads kiedy razem z Alyssą i Zaynem weszli do domu.

- W kuchnni - zawołał Niall.

- Witam - przywitała się wchodząc do kuchni i przytulając chłopaka.

- Zayn! - ucieszyła się Lottie, gdy ujrzała go kilka kroków za Mads.

Twarz Zayna rozjaśniła się, kiedy otworzył ramiona by przyjąć jej uścisk. - Oto mój ulubiony nowojorczyk.

Dziewczyna zaśmiała się owijając wokół niego swoje ręce. - Byłabym bardziej zaszczyczona gdybym nie była jedynym którego znasz.

- Hej, znam babcię i dziadka Tommo - sprzeczał się, po chwili odsuwając z ramieniem wciąż wokół niej. - Właściwie jak tak myślę, to babcia T chyba jest moim ulubionym.

Lottie sapnęła sarkastycznie. - Czuję się urażona.

Zayn uśmiechnął się złośliwie, jeszcze raz ją przytulając. - Tylko żartuję.

Jefferson High // larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz