Rozdział 15

7.1K 454 392
                                    

Louis' POV:

- Tato, co ty.. Czemu tu jesteś?

- Ojciec nie może odwiedzić własnego syna? - zapytał mężczyzna, wstając i opierając się o blat.

- Ojcowie mogą odwiedzać swoich synów. Ty jednak..

- Louis. Myślałem, że przez to przeszliśmy.

- Przeszliśmy przez którą część, będąc dokładnym? Tę, w której biłeś moją matkę? W której codziennie przychodziłeś do domu nachlany? Czy może tę, w której nas zostawiłeś? Nie widzieliśmy cię, ani nie słyszeliśmy o tobie od dwóch lat.

- Zadzwoniłem.

- I uważasz, że to wystarczy? Że daje ci to prawo do przychodzenia do domu mojej mamy, i to niezaproszony? - wybuchnął Louis.

- Musisz się uspokoić, synu - Keith mówił powoli.

- Ty musisz wyjść - odpowiedział rzeczowo, stawiając mu sprawę jasno.
Keith skinął głową i skierował się w stronę drzwi frontowych, zatrzymując się, gdy dotarł do chłopaka. - Zostaję w Hampton Inn. Naprawdę chciałbym się spotkać.

- A ja chciałbym ojca, który nie jest tylko dawcą spermy - wymamrotał pod nosem, kiedy mężczyzna go minął.

Wiosna 2005

- Louis mógłbyś przyjść na moment? - zawołała Jay z kuchni.

Przydreptał wstydliwie do kuchni, ręce trzymając za plecami. - Tak mamo.

Kobieta westchnęła, odwracając się od ogromnego pryśnięcia sosu, które zdołało zakryć połowę blatu oraz podłogę. - Chcesz mi powiedzieć co tutaj się stało?

Louis wzruszył swoimi małymi ramionami. - To była Lottie.

- Wyjaśnij mi jak czterolatce, która ledwo potrafi prawidłowo sama jeść udało się wspiąć do najwyższej półki, otworzyć butelkę sosu i rozlać go po kuchni - powiedziała spokojnie z odrobiną rozbawienia w głosie.

Wzruszył ponownie rękami, kiwając się na piętach z szerokim uśmiechem na twarzy. - Nie wiem, może powinniśmy już ją uczyć, jeśli tyle potrafi zrobić w tym wieku, kto wie co zdoła osiągnąć.

Jay zaśmiała się na to. - Pomyślę o tym. Teraz, znajdź mop żebyśmy mogli sprzątnąć zanim tata wróci do domu, dobrze?

- Tak mamuś - wymamrotał biegnąc do szafy wnękowej.

- Co u licha tutaj się stało? - krzyknął Keith po wejściu do domu.

- To tylko wypadek, Keith - spieszyła Jay, starając się uspokoić swojego męża.

- To sprawka tego chłopca, prawda?

- Masz na myśli swojego syna?

- Nie pyskuj mi tutaj - zagroził, zbliżając się do niej.

- Mamo nie mogę znaleźć.. Mopa - wykrzyczał Louis, ściszając głos, kiedy zobaczył swojego ojca.

- To twoja sprawka? - wrzasnął Keith, zbliżając się w jego kierunku.

- J-ja nie chciałem. Chciałem tylko zrobić spaghetti - przyznał chłopiec, zniżając głowę w dół.

- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię - warknął unosząc ją do góry.

- Keith, nie rób tego - zainterweniowała Jay, odsuwając Louisa z jego zasięgu. - Skarbie idź do swojego pokoju.

Louis pokiwał głową, biegnąc do pokoju i próbując zagłuszyć odgłosy krzyków swoich rodziców.

Jefferson High // larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz