Nowy przyjaciel

5.2K 414 14
                                    

4 stycznia (poniedziałek) 

POV Louis 

Nadal siedziałem przy łóżku Kelly. Serce mi się krajało, kiedy widziałem ją w takim stanie. Była taka bezbronna, a jednak miała już na sumieniu dwie osoby. Myślę, że ta liczba będzie rosła, niestety. Ona przestała się bać mnie, a co najważniejsze Marshalla. Jeśli coś jej nie pasuje, to po prostu bierze do ręki broń i walczy o swoje, ale przez takie postępowanie narobi sobie wielu wrogów. Ktoś w pewnej chwili pociągnie pierwszy za spust. Dlatego muszę jej pomóc, beze mnie zginie bardzo szybko. To i tak cud, że ktoś z naszych jej nie zastrzelił, kiedy wpadła do willi i urządziła piekło. Wyrwałem się z myśli, gdy zobaczyłem, że Kelly się budzi. Parametry były w porządku, więc nie wołałem lekarza.

- Kelly - powiedziałem, uśmiechając się do niej. 

- Gdzie...

- W szpitalu - oświadczyłem.

- Ale...

- Kotku, nic się nie martw - chwyciłem ją za rękę - wszystko jest w porządku - zapewniłem.

- Nie rozumiem - odpowiedziała.

- Twój stan nie był dobry, więc cię tu zabrałem - wytłumaczyłem. - Nazywasz się Elizabeth Cambell, a ja jestem Wyatt Ward, zapamiętasz?

- Mhm - mruknęła.

- To świetnie...

Wtedy do pokoju wszedł lekarz.

- O no proszę, proszę - uśmiechnął się - widzę, że narzeczona już się wybudziła.

Kelly spojrzała na mnie zdziwiona.

- Jak się pani czuje? - zapytał mężczyzna.

- Dobrze - odpowiedziała, jednak bez przekonania.

- Będzie musiała pani spędzić jeszcze kilka dni w szpitalu na obserwacji - poinformował lekarz, po czym zniknął.

- Narzeczona? - westchnęła z rozbawieniem.

- Musiałem coś wymyślić, a że nie miałem zbytnio czasu, żeby skombinować obrączki, to jesteś tylko narzeczoną - wyjaśniłem.

Na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Zabiłaś Vladmira - szepnąłem - zrobił ci coś? - dopytałem troskliwie.

- Zdenerwował mnie - wytłumaczyła - to on poraził mnie prądem.

- Działałaś w obronie własnej - usprawiedliwiłem ją.

- Czy Marshall...

- Żyje - przerwałem jej - nie próbuj tego zmieniać - poprosiłem. - Nie wiem jak będzie wszystko teraz wyglądało - zawiesiłem głos. - Ten kto stawia się Marshallowi kończy na cmentarzu, ale on cię potrzebuje...

- Beze mnie nie zrobi interesów - dokończyła.

- Właśnie - przytaknąłem. - Kelly, nigdy więcej nie próbuj go zabić - poprosiłem. 

- Jeśli jeszcze raz wejdzie mi w drogę, nie zawaham się...

- Proszę cię - przerwałem jej - obiecaj mi, że...

- Louis, nie - warknęła. - Za to co zrobił, będzie smażył się w piekle, a ja osobiście go tam zaprowadzę - powiedziała chłodnym tonem. 

Straciłem wszelki wpływ na nią. Nic nie jestem w stanie już zdziałać.

- Odpoczywaj - zmusiłem się do uśmiechu.

POV Marshall

Kiedy zobaczyłem, co się stało pod moją nieobecność, byłem wściekły. Połowa mojej willi była w ruinie i to wszystko przez KELLY. Przekroczyła wszelką granicę. Będę musiał jej przypomnieć, kto tu rządzi. Przywołałem do siebie Rosjanina.

- Powiedziała coś podczas przesłuchania? - zadałem pierwsze pytanie.

- Nie, nic a nic - kiwnął głową.

- Dmitrij, jeśli coś przede mną ukrywasz...

- Mówię calą prawdę -zapewnił - zmyślala historyjki, ale nie wyjawila żadnych informacji.

- Torturowaliście ją? - dopytałem, zapalając papierosa.

- Tak - przyznał, spuszczając wzrok.

- I jaki to efekt przyniosło? - zapytałem zaciekawiony.

- Wkurzyla się i zabila Vladimira - oświadczył.

- Że co zrobiła? - dziwiłem się.

- Poderżnęła mu gardlo - wyjaśnił - bez cienia emocji, zabila go tak po prostu - wzruszył ramionami.

- Co było dalej? - kontynuowałem swoje przesłuchanie.

- Przyjechalem z nią do willi, zorientowala się, że to jest próba...

- Posłuchaj mnie - wyjąłem pistolet - powinienem cię za to zabić, nie tak się umawialiśmy - byłem na niego zły.

- Marshall, ona jest nieprzewidywalna - zaskomlił - a poza tym to Queen.

- Ja tu jestem szefem i mnie masz słuchać - warknąłem, chowając pistolet.

- Myślałem, że...

- To źle myślałeś, zejdź mi już z oczu - odgoniłem go.

Kelly potrafi manipulować, zaskarbiła sobie Rosjanina. Muszę jej pokazać gdzie jej miejsce, bo jak tak dalej pójdzie, to przejmie władzę na Black Angels.

POV Dimitrij

Po rozmowie z Marshallem, wiedzialem, że zacznie się prawdziwa walka o gang. Ja bylem po stronie Kelly, dlatego postanowiłem, jak najszybciej powiedzieć jej, że szuka ją brat. Nawet nie wiedzialem, że ma brata. Wyglądal na takiego, który się bardzo martwi. Poprosilem Douga, żeby skontaktowal mnie z Louisem, podobno zabral gdzieś Kelly. Doug nie ufal mi do końca, ale postanowil zaryzykować. Wybralem numer.

- Halo - powiedzialem niepewnie do słuchawki.

- Słucham - oświadczył głos po drugiej stronie.

- Mogę porozmawiać chwilę z Kelly? - poprosilem grzecznie.

- Kim jesteś? - ton głosu Louisa zmienił się na ostrzejszy.

- Z tej strony Dimitrij - przedstawilem się - muszę pilnie porozmawiać z Queen.

- Czego od niej chcesz? - dopytał.

- Daj mi dwie minuty, to ważne - zapewnilem.

Usłyszalem kilka trzasków w słuchawce.

- Kelly? - zapytalem z nadzieją.

- Słucham.

- Mam dla ciebie dwie informacje - oświadczylem. - Pierwsza jest taka, że Marshall jest na ciebie zly i nie ma w stosunku do ciebie pokojowych zamiarów...

- Ja też nie mam - przerwała mi.

- On cię zabije, jeśli jeszcze raz mu podskoczysz - ostrzeglem jak prawdziwy przyjaciel.

- Uwierz mi, że nie zdąży - powiedziała z przekonaniem w głosie.

- Druga sprawa jest taka, że twój brat cię szukal - oznajmilem.

- Kto? - dopytała.

- Brat.

- Co mu powiedziałeś? - zapytała zdenerwowanym głosem.

- Wyrzucilem go, przepraszam, jeśli...

- Dimitrij, nic się nie stało, wrócimy jeszcze do tej rozmowy - rozłączyła się.

Balem się, że będzie na mnie zla za to, że wyrzucilem jej brata, ale ona zareagowala jakoś dziwnie. Wyczulem, że musi być poklócona z tym bratem. Może dawno się nie widzieli.

-------------------------------------------

Hej!

1) Myślicie, że Kelly naprawdę dokopie Marshallowi?

2) Dojdzie do kolejnej kłótni/strzelaniny/zabójstwa/...

3) I co Kelly zrobi ze swoim "bratem" (Larrym)?


Black LadyWhere stories live. Discover now