Interesy

6.6K 505 22
                                    

4 grudnia (piątek)

POV Alan

Miałem jeden mętlik w głowie. Dwa zabójstwa, które łączyła Ashley. Zastanawiałem się, co ona może teraz robić. Czy ktoś ją skrzywdził, czy ona w ogóle żyje? Analizowałem wszystko jeszcze raz po kolei. Ktoś zapukał w moje biurko. To był Garrett, kolega z wydziału drogowego.

- Hej - uśmiechnąłem się. Cieszyłem się, że do mnie przyszedł. Bardzo się lubiliśmy, ale nie mieliśmy na tyle czasu, żeby spokojnie pogadać choćby o sporcie.

- Cześć - odwzajemnił uśmiech. - Przyszedłem w bardzo delikatnej sprawie – zaczął. - Szukacie niejakiej Ashley Grant, prawda?

- Tak - ożyłem, słysząc jej imię. - Znaleźliście ją? - Wstałem zdenerwowany.

- Znaleźliśmy jej auto – ciągnął - leży na dnie rzeki.

- Jak to? - Zdziwiłem się.

- Mamy świadków, którzy potwierdzają, że kobieta około dwudziestu trzech lat, brunetka, wjechała do rzeki o godzinie 10:47. - Przeczytał ze swojego czarnego notesu. - Nie znaleźliśmy ciała... jeszcze.

- Nie, to niemożliwe. - Pokręciłem głową. Zobaczyłem, że Jessie stoi na korytarzu. - Jess! - Krzyknąłem.

Usłyszała, że ją wołam i podeszła w moją stronę.

- Powiedz mi, czy Ashley potrafi pływać? - Zapytałem przerażony tym, co przed chwilą usłyszałem od Garretta.

- Coś ty, ona się panicznie boi wody. - Po tym zdaniu wiedziałem, że nie ma już nadziei. - W liceum zdobyła nawet specjalną zgodę od dyrektora, zwalniającą ją z zajęć pływania. - Spojrzała na mnie, a później na Garretta.

- Znaleźliśmy jej auto - odezwał się mój przyjaciel. - W rzece, z relacji świadków wynika, że auto prowadziła Ashley Grant, rysopis pasuje.

Jessie wybuchnęła płaczem. Później już wszyscy się zlecieli i zadawali miliony pytań. Pojechaliśmy ekipą na miejsce. Wszyscy byliśmy pogrążeni w smutku. Samochód już wyciągnęli z rzeki. Na miejscu pojawiło się kilka specjalistycznych ekip, które przeszukiwały teren. Musieliśmy się pogodzić z tym, że nie odnajdziemy jej żywej.

POV Kelly

Obudziłam się w łóżku. Po raz pierwszy od dłuższego czasu było mi ciepło. Zobaczyłam, że Louis siedzi naprzeciwko mnie, od razu się poderwał, kiedy zobaczył, że otworzyłam oczy.

- Przepraszam - powiedział pospiesznie - nie chciałem tego - odgarnął moje włosy.

- Zostawiłeś mnie – szepnęłam.

- Nie zostawiłem. - Oburzył się. - Nie mogłem odnaleźć auta pod wodą. Wyciągnąłem cię, tylko za późno, zdecydowanie za późno. Mogłaś przeze mnie zginąć - obwiniał się.

Z moich oczu popłynęły łzy. Miałam potrzebę wtulenia się w jego ramiona, więc to zrobiłam. Louis jeszcze nigdy mnie tak nie obejmował. Czułam, że bardzo mu zależało.

- Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił - powiedział cicho, po czym musnął delikatnie moje usta. - Odpoczywaj - nakazał, gładząc mnie ręką po włosach. - Jesteś naprawdę dzielna. - Wstał. - Wrócę za niedługo, a ty się prześpij - wyszedł.

Nie poznawałam Louisa. Miałam go za twardziela, za faceta, którego nic i nikt nie obchodzi, a teraz patrzyłam na mężczyznę, który troszczył się o swoją kobietę. Tak, jestem jego, w końcu dostał mnie na urodziny w prezencie.

POV Louis

Cieszyłem się, że Kelly odzyskała siły. Chciałem zostać z nią dłużej, ale Marshall zarządził jakieś spotkanie i nie miałem wyjścia. Kiedy wszedłem do sali treningowej, cały gang już tam był, brakowało jak zwykle mnie.

Black LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz