Ciasto i operacja

6.6K 490 29
                                    

8 grudnia (wtorek)

POV Alan

Obudziłem się dość wcześnie, na zegarku było po piątej. Wstałem i od razu poczułem rozsadzający ból głowy. Zmrużyłem oczy i wziąłem kilka głębszych oddechów. Wypiłem wczoraj trochę alkoholu i dzisiaj tego żałowałem. Przypomniała mi się wizyta Jessie, przyszła oddać mi pierścionek i później zadzwoniła po Josha. Byłem jej za to bardzo wdzięczny. Najgorzej jak człowiekowi wali się świat i nie ma od nikogo wsparcia. Na szczęście ja miałem. Wziąłem szybki prysznic, który mnie obudził. Zrobiłem sobie kanapkę z masłem orzechowym. Usiadłem i spojrzałem na pierścionek zaręczynowy, który leżał na komodzie. Jak nie ta, to inna. Megan nie zasługiwała na ten pierścionek. Ubrałem się i wyszedłem do pracy. Szef jak zwykle siedział w swoim biurze. Josh stał przy tablicy korkowej i układał zdjęcia. 

- Alan - krzyknął uradowany. - Co tam stary? 

- Potrzebuję dobrej kawy - powiedziałem zmęczonym głosem. 

- Nie ma - powiedział nagle Larry. 

- Jak to przecież wczoraj była? - zapytałem oburzony. Nie wyobrażam sobie pracować bez filiżanki kawy. 

- Dobrej kawy nie ma, jest zwykła kawa - wyjaśnił Larry, spoglądając na mnie. - Ashley robiła najlepszą kawę - spuścił wzrok. - Odkąd nie żyje... 

- Larry, wszystkim jest ciężko po jej śmierci - powiedziałem, kładąc rękę na jego ramieniu. Wszyscy w pracy wiedzieliśmy, że miał bzika na punkcie Ashley, ale bał się jej wyznać uczucia. Pewnie się teraz załamał, kiedy przeczytał jej list pożegnalny, w którym napisała, że mnie kocha. Było mi go żal.  

- Nurkowie nie znaleźli jej ciała - mówił ze łzami w oczach.

- Stary, weź się w garść, będzie dobrze - odezwał się Josh, odkładając dowody zbrodni. 

- Nawet nie możemy zrobić pogrzebu - otarł kilka łez. 

Wtedy z biura wyszedł szef. Miał dziwną minę nawet jak na niego. 

- Zbierajcie się - rzucił w naszą stronę. - Jest kolejne ciało. 

- Gdzie? - zapytałem zaciekawiony, szykowała się kolejna sprawa do rozwiązania. 

- To adres - podał mi do ręki żółtą karteczkę. - Jeździe tam jak najszybciej - nakazał i wrócił do biura. Spojrzałem na Josha, który szybko wziął swoje rzeczy. 

- Larry, powiadom Jessie - powiedziałem, spoglądając na niego smutnym wzrokiem. Kiwnął głową. 

Ruszyłem z Joshem pod wskazany adres. Teren był otoczony taśmami policyjnymi. Ciało zostało odnalezione na tyłach starej fabryki. Założyliśmy rękawiczki. Podszedł do nas jakiś policjant. 

- Porucznik Liam Mark - wskazał na odznakę. - Dzisiaj około siódmej dostaliśmy zgłoszenie. Ofiara to młody mężczyzna, dotkliwie pobity powiedziałbym, że wręcz zakatowany. 

- Kto go znalazł? - Zapytałem, rozglądając się. 

- Kobieta, była z psem na spacerze i natrafiła na niego - wskazał na ciało. 

- Zaraz zjawi się nasz koroner, przesłuchajcie dokładnie tę kobietę - nakazałem i ruszyłem z Joshem obejrzeć ciało. 

- Co o tym sądzisz? - Spytałem młodszego kolegę. 

- Kolejna robota Black Angels - wskazał czarne piórko sterczące z ust mężczyzny. 

- W zeszłą środę znaleźliśmy Henrego teraz on, dwa ciała w ciągu dwóch tygodni - podsumowałem. 

Black LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz