Miłość jest niebezpieczna... zabija

5.2K 417 15
                                    

17 grudnia (czwartek)

POV Kelly

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Moje serce od razu przyspieszyło. Ktoś zaświecił światło, które mnie oślepiło. Podniosłam się z zimnego betonu.

- Powiesz mi wreszcie, czego szukałaś na komputerze? - zobaczyłam stojącego w progu Louisa. Zapytał takim tonem, jakby nic go nie obchodziło to, że spędziłam w tej okropnej piwnicy noc.

Dlaczego tak o to dopytywał? Czyżby coś ważnego było na dysku?

- Powiedziałam ci, ale mi nie uwierzyłeś - odpowiedziałam cichym głosem. Nie miałam siły.

- Chodź - otworzył szerzej drzwi. Wstałam, próbując nie upaść.

Byłam zła za to co zrobił. Wyszłam przed nim z piwnicy. Pojawiłam się pierwsza w salonie. Siedział tam Doug, Zack i Tucker. O ścianę oparty był Marshall. Mówił coś w stronę swoich słuchaczy. Zauważyłam wystającą broń włożoną z tyłu w spodnie. Nie zastanawiałam się długo. Chwyciłam pistolet i wycelowałam w Louisa. Wywołałam ogromne poruszenie w salonie.

- Kelly, oddaj to - zaczął Marshall. 

- Zamknij się - warknęłam, nie patrząc nawet na szefa gangu. Mój wzrok utkwiony był w Louisie. Skrzywdził mnie i pozostawił w tej okropnej piwnicy. Zostałam sama. Myślałam, że chociaż on okaże się inny. Zawiodłam się. - Miałeś rację - odezwałam się. - Kobieta jest najsłabsza, kiedy kocha - przypomniałam jego słowa - więc przestanę kochać - pociągnęłam za spust. W tamtej chwili chciałam go zabić. Nie myślałam o konsekwencjach tego. Rolę się odwróciły. Poczułam to co on, kiedy próbował mnie zabić. Dziwne uczucie. Satysfakcja mieszająca się z lękiem. To byłyby ułamki sekundy, gdyby pistolet wystrzelił. Druga kulka byłaby dla mnie. Zastrzeliłabym się, gdyby on umarł. Louis jest dla mnie powietrzem. Jeżeli odetnę powietrze... znowu miał rację, nie przeżyję bez niego. Było za późno. Pociągnęłam za spust. Nie sądziłam, że będę się tak cieszyła z tego, że w środku nie było magazynku. 

Rzuciłam z frustracją pistoletem w niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rzuciłam z frustracją pistoletem w niego. Ruszyłam schodami do góry, pozostawiając ich w salonie. Wszyscy stali w osłupieniu, jakby zobaczyli ducha.

- Coś ty jej zrobił? - zapytał nagle Marshall.

- Stała się Black Lady, ona nie ma już żadnych hamulców, jest gotowa - oświadczył.

Czy to była próba Louisa? Chciał mnie sprawdzić. Nie wierzę, że to zrobił. Przestałam się do niego odzywać, ignorowałam go na każdym kroku. Jak można długo wytrzymać bez powietrza?

POV Jessie

Skończyłam na dzisiaj pracę. Nie wyjaśniliśmy z Alanem tej całej sytuacji, w której prawie mnie pocałował. Unikałam go jak tylko mogłam, ale ileż można uciekać. Zobaczyłam, że stoi przed wejściem. Muszę się odważyć i z nim porozmawiać.

- Cześć - rzuciłam - masz chwilę? - zagaiłam.

- O, Jessie - uśmiechnął się. - Ostatnio jesteś strasznie zajęta - zauważył.

- Chciałabym porozmawiać o tym, co się pomiędzy nami wydarzyło - zaczęłam. - Nie chcę robić niepotrzebnych problemów.

- Wiesz jaki jest jedyny problem? - zapytał, skanując moją twarz - że nic się nie wydarzyło. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. - Wiem, że po zniknięciu Ashley nie masz głowy do takich rzeczy, ale to nie szkodzi, poczekam - oświadczył.

Byłam w szoku. Alan właśnie przyznał, że się we mnie zakochał. Czy ja śnię?

- Ale... rozstałeś się z Megan, mieliście brać ślub... - przypomniałam. 

- Ja uświadomiłem sobie tylko tyle, że nigdy jej nie kochałem - powiedział gorzkim głosem.

- Nie chcę czekać - powiedziałam po chwili.

- Jesteś pewna? - zapytał z niedowierzaniem.

Kiwnęłam głową. Alan przyciągnął mnie i pocałował. To był mój pierwszy pocałunek w życiu. Nie trwał długo, bo ktoś zagwizdał i oderwałam się od niego.

- Romansuje się w pracy - powiedział Josh, opierając się nonszalancko o drzwi.

- Młody, idź stąd, dorośli chcą porozmawiać - odgonił go Alan.

- Dobra tylko pamiętaj zabierz ją na wystawną kolację i kup bukiet kwiatów, koniecznie czerwone róże - szepnął mu do ucha.

- Josh, ja tu jestem - pomachałam do niego.

- Właśnie - podszedł do mnie. - Załóż jakąś seksowną bieliznę, bo skończycie w łóżku.

- Josh! - krzyknęłam. - Nie masz niczego do roboty?

- A tak, już znikam - uśmiechnął się, po czym wrócił do biura.

- To na czym my to skończyliśmy? - Alan pocałował mnie jeszcze raz.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę z Alanem. Doczekałam się tego. Teraz wszystko będzie inaczej.    

---------------------------------------------------

Hej!

Doszło do tego, że Kelly chciała zabić Louisa, a Jessie i Alan są parą. W następnym rozdziale czeka nas wigilia. Czy Kelly i Louis się pogodzą?  


Black LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz