Odejście

5.5K 453 51
                                    

2 stycznia (sobota)

POV Louis

Próbowałem skupić się na swojej pracy. Włamywałem się do serwera banku w Phoenix, kiedy usłyszałem strzały. Z doświadczenia wiedziałem od razu co to za broń. Pomyślałem, że ktoś nas zaatakował. Wziąłem swój pistolet i wybiegłem z pokoju. Na korytarzu zrobiło się siwo i to nie od ognia. Ktoś użył granatów dymnych. Strzały na chwilę umilkły, a później na nowo rozbrzmiały. Zbiegłem na dół, po drodze odbezpieczając pistolet. Zobaczyłem pobojowisko. Tyle zostało z salonu. Drzwi do pokoju Marshalla wyglądały jak durszlak. Wtedy zobaczyłem ją. Wyglądała zjawiskowo. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy dotarło do mnie, że to Kelly. Trzymała w ręku karabin. Jej suknia była poszarpana, przez co wydawało mi się, że widzę prawdziwą czarownicę. Makijaż miała rozmazany tak jakby płakała, co najmniej przez miesiąc. Była blada, przez co wyglądała jeszcze upiorniej. Widziałem, że traci równowagę. Rzuciłem się w jej stronę, w nadziei, że zdążę ją złapać. Wpadła w moje ramiona. Odłożyłem karabin na bok.

- Kelly - wypowiedziałem jej imię, próbując ją ocucić.

Sprawdziłem jej puls. Zamarłem. Mocniej wbiłem palce w jej szyję. ONA nie miała pulsu. Zakląłem w duchu. Wzrokiem znalazłem Natsume. Krzyknąłem do niego po japońsku, żeby przygotował mi aparaturę medyczną.

- Kurwa, trzeba było ją zastrzelić - przemówił rozsierdzony Tucker. - Wystrzelałaby nas jak kaczki!!

Wziąłem swoją dziewczynę na ręce. Wtedy podbiegł do mnie Rosjanin.

- Ona ma chore serce, powiedziala mi to - wyczułem w jego głosie, że jest przerażony całą sytuacją.

- Czym ją uspaliście?! - krzyknąłem, nadal niosąc ją do pokoju medycznego.

- Haloperidolem - odrzekł Rosjanin. Zamilkł, po czym odezwał się drżącym głosem - a Vladimir strzelił ją paralizatorem - wyjawił płochliwie. 

- Co kurwa?! - warknąłem. Dotarło do mnie, co tak naprawdę się dzieje. Z minuty na minutę wzrastała we mnie złość i poczucie winy. Nagle zjawił się Doug.

- Co jej jest? - zapytał zatroskany.

- Nie ma pulsu - powiedziałem strwożony, kładąc ją na stole. - Zrób trzydzieści uciśnięć, licz na głos - rozkazałem.

Natsume podał mi potrzebne rzeczy. Założyłem rękawiczki i chwyciłem defibrylator.

- Dwanaście, trzynaście, czternaście - liczył Doug.

- Straciła przytomność jak ją poradziliście prądem? - zapytałem oskarżycielskim tonem.

- Tak, na krótko, ale tak - przyznał Rosjanin.

Do pokoju wpadł Nick.

- Czy ona żyje? - zapytał szybko, rozglądając się. Wyjąłem skalpel.

- Aktualnie to nie, trzymaj - powiedziałem chłodnym tonem, po czym podałem mu ostrze.

- Dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa...

- Ja robię wdechy, ty w tym momencie rozetniesz sukienkę - tłumaczyłem - Natsume da sprzęt, a ty się odsuń - wskazałem na Rosjanina.

- Dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści.

Doug odsunął się, ja przywarłem swe usta do sinych warg Kelly, a Nick rozciął materiał.

- Sprzęt! - krzyknąłem. Japończyk podał mi defibrylator. Przyłożyłem go do jej klatki piersiowej. Spojrzałem na parametry. - Kurwa! - krzyknąłem. Natsume spojrzał na monitor. - Migotanie komór - oświadczyłem. - Odsuńcie się - nakazałem, po czym wyładowałem defibrylator. Klatka piersiowa Kelly uniosła się, po czym opadła. Puls nie wrócił. Strzeliłem drugi raz. Spojrzałem ponownie na monitor. Pozioma linia oznaczała zgon. Chyba wszyscy w pomieszczeniu zdawali sobie z tego sprawę. Wiedziałem, że jak zwiększę napięcie, to będzie ryzyko, albo ją uratuję albo zabiję. Walczyłem ze swoimi myślami. W końcu strzeliłem trzeci raz, w nadziei, że jej nie zabiję. Przez chwilę czułem, że mam już ją na sumieniu, jednak parametry skoczyły w górę. Przymknąłem oczy, biorąc głębszy wdech. Wziąłem do ręki igłę i założyłem Kelly wenflon, podpinając ją do kroplówki. Później chwyciłem Rosjanina za koszulę. 

- Widzisz do czego kurwa doprowadziłeś?! - krzyknąłem rozgorączkowany.

- To Vladimir - odparł oburzony, zwalając winę na współpracownika. 

- Powiedz mu, że go dorwę! - warknąłem przez zaciśniętą szczękę.

- Za późno - odparł cicho.

- Co? - zdziwiłem się.

- Queen go dorwała - spojrzeliśmy wszyscy na Rosjanina, który przejechał palcem wskazującym po szyi.

- Znowu? - zapytał z rezygnacją Doug.

- Czy któryś z was ją dotknął?! - zapytałem ostro. Kelly zabiła Steva, po tym jak ją zgwałcił. Wiedziałem, że i tym razem musiało dojść do czegoś podobnego.

- Nie - powiedział to takim tonem, jakby to było wiadome.

- Kurwa, gdzie jest Marsall? - spojrzałem na Douga.

- Chyba w garażu - odpowiedział potulnie. - Louis, uspokój się, nie potrzeba nam więcej trupów - przekonywał.

- Widzisz co jej zrobił - wskazałem na nieprzytomną Kelly.

- Była umowa, zgodziłeś się na to - przypomniał. Miał w pewnym stopniu rację. - Bądź przy niej, ona cię potrzebuje - poradził jak na przyjaciela przystało. 

-----------------------------------------

Hej! 

I co wy na to? Kelly wyjdzie z tego?


Black LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz