Rozdział 10 Cztery zasady

28.1K 1.8K 116
                                    

Mc Sobieski - Pokemon go

— Nina —

— Opanuj się! — rozkazał. — Jesteś moją Klirdisys i twoim obowiązkiem jest się mnie słuchać. — Jego ton głosu doskonale pokazywał, co czuł w obecnej chwili. Był zdenerwowany i zdegustowany moim zachowaniem. Posłałam mu cwany uśmieszek.

— A co jeśli ja nie chcę nią być? — zapytałam, kładąc dłonie na biodrach.

Jego oczy zaświeciły fioletem.

— Mam gdzieś, czego ty chcesz — syknął. — Należysz do mnie od chwili swych narodzin i nie masz wyboru. Nasza więź sprawi, że pokochasz mnie. Nawet, jeśli będzie to wbrew twej woli.

Zagryzłam wargę, zdegustowana. Musiałam mu przyznać rację. Jeśli naprawdę jesteśmy swoimi bratnimi duszami, to — nawet, jeśli tego nie chcę — zakocham się w nim, a on we mnie. Tak właśnie działa ta głupia wieź. Nikt przed nią nie ucieknie, tak samo zresztą jak przed śmiercią. To wszystko jest częścią naszego przeznaczenia. Kilka dni wcześniej miałam zamiar pozwolić swojemu przeznaczeniu mnie prowadzić, lecz teraz, kiedy widzę jak się sprawy mają wiem, że sama je poprowadzę. Nie mam zamiaru być grzeczną, cichą Luną, której jedynym zadaniem będzie rodzenie i wychowanie dzieci temu pajacowi. Nie ma nawet takiej opcji!

Tak bardzo się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam jak mężczyzna złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku kanapy. Z prędkością światła wyrwałam się mu i sama usiadłam na sofie. Nie będzie mnie dotykał! Alfa westchnął, lecz nic nie powiedział. Usiadł obok mnie, a ja przeczuwałam, co chcę zrobić. Założę się, że zaraz wyskoczy z jakimś durnymi zasadami — pomyślałam, spoglądając na jego skupioną twarz. Był przystojny, lecz i strasznie głupi. Tak jak większość znanych mi wilkołaków myślał, że wszystko można załatwić siłą. Oni naprawdę są jacyś dziwni...

— Tak jak każdego w tym domu, ciebie też obowiązują pewne zasady... — zaczął, a ja prychnęłam. Chciałam już coś powiedzieć, lecz ten posłał mi ostrzegawcze spojrzenie, którym tak szczerze się nie przejęłam. — Nie waż się mi przerywać! — ostrzegł. — Tak, więc, wracając do tematu ciebie obowiązują tylko, cztery zasady.

Wstałam gwałtownie.

— I co? — zapytałam. — Myślisz, że będę ich przestrzegać?

Jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie.
— Tak, ponieważ jeśli będzie inaczej zostaniesz ukarana. — Prychnęłam. Ale z niego kretyn. Niby, co mi zrobi? Nakrzyczy? Uderzy? A może zwiększy mój dług? Może zrobić mi cokolwiek nie rusza mnie to. — No, a teraz wrócim do głównego tematu... Jesteś Luną tego stada, tak więc musisz dbać o swoje dobre imię. Po drugie nie masz prawa rozmawiać z nikim innym niż ze mną, chyba, że ci na to pozwolę. — Nie no, on ma chyba coś nie po kolei w tym swoim łbie. Niech ktoś zabierze go do jakiegoś psychologa! — Po trzecie nie masz prawa opuszczać naszego piętra, jeśli jednak to zrobisz zostaniesz srogo ukarana. Dodatkowo nie masz prawa zwracać się do mnie „Alfo". Jesteś Luną tego stada, więc nie ważne gdzie jesteśmy masz mówić mi po imieniu. W twoim przypadku oddawaniu mi hołdów nie jest potrzebne — oznajmił, a ja myślałam, że wybuchnę śmiechem.

On naprawdę myślał, że ja będę się przed nim kłaniać? On chyba naprawdę upadł na głowę. Zachichotałam, zauważając jeszcze jedną klauzule w jego zasadach.

— Powiedź mi, więc pajacu, jak masz na imię? — zapytałam złośliwym tonem.

Myślałam, że się zmiesza, lecz nie zrobił tego. Na jego twarzy dalej widziałam gniew spowodowany moim aroganckim zachowaniem.

— Nazywam się Klaus, Nino.

Zagryzłam wargę, skąd on wie jak mam na imię? Jeśli grzebał w moim życiorysie to chyba go zabiję i zakopie w ogródku. Nie miał żadnego prawa by to zrobić! Choć... Kogo ja oszukuje. Mógł to zrobić, bo posiada władzę.

— Twoje imię jest ładne, nie to, co ty... — mruknęłam, siadając obok mężczyzny. Nie wiem, dlaczego ale czułam się dziwnie słabo. Przymknęłam powieki. Widziałam ciemność, błogą ciemność. Chciało mi się spać... Nie rozumiałam tego. Przecież dopiero, co wstałam.

— Nino...? Co ci jest? — zapytał, siedzący obok mnie blondyn.

Niespodziewanie poczułam jego dotyk na moim policzku. Chciałam na niego nakrzyczeć, lecz nie miałam na to siły. Byłam za słaba by to zrobić. Ta bezradność irytowała mnie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie bierze na ręce i gdzieś niesie, później pochłonął mnie sen. Zastanawiała mnie tylko jednak kwestia, a mianowicie, co mi jest?

CDN

Co jest Ninie?! Czy ma to związek z środkami nasennymi, które stosował Klaus? Kto wie? Kolejny już w środę!

(Data opublikowania tego rozdziału: 23.01.17r)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now