Chapter 23

407 30 4
                                    

Pov Elisa:
Dotarłam na miejsce. Szłam powoli, w miejsce, które znałam na pamięć. Trafilabym tam w nocy z zamkniętymi oczami. Usiadłam na ławce naprzeciw grobu mojej mamy. Tak strasznie za nią tęskniłam. Przeszyl mnie chłód powietrza, mimo tego, że minęło już wiele czasu od jej śmierci nadal miałam nadzieję, że to tylko koszmar i to wszystko mi się wydaje, że ona żyje i wszystko jest tak jak było. Jednak podświadomie wiedziałam, że jej śmierć była realna i nic nie można z tym zrobić. Siedziałam tam dość długo i nie chciałam opuszczać tego miejsca. Patrzyłam na znicze postawione na grobie oraz na wyryte złotą czcionką imię i nazwisko oraz data narodzin i śmierci. Cierpiałam w środku chociaż nie było tego poznać. Chciałam by znowu było tak jak dawniej.

Bolał mnie fakt, że osoba, którą uważałam za ojca jest tak na prawdę moim przyrodnim bratem. Było to dla mnie ciężkie do zrozumienia. Mimo to nie mam już żalu. Wiem, że to co się stało nie było winą mojej mamy, a to, że nie dowiedziałam się od razu było dla mojego dobra. Ale to nie zmienia faktu, że miałam mieć to powiedziane już dawno. Babcia nie dotrzymała obietnicy, nie wiem dlaczego. Teraz po prostu chce tu zostać i już nigdy tam nie wracać. Zachowuje się egoistycznie bo z jednej strony nie chce tam wracać i ogladac babci znaczy teraz nie wiem kim ona dla mnie jest. Macochą? A z drugiej strony strasznie tęsknię za Shawnem i wiem, że on teraz cierpi i nie może zrozumieć dlaczego wyjechałam bez słowa.

Pov Shawn:
Pierwsze co zrobiłem kiedy dotarłem na miejsce to zacząłem szukać po pobliskich cmentarzach Elisy. Byłem pewien, że w którymś ja znajde. Nie wiem dlaczego ale czułem, ze powinienem jej tam szukać. Minęło jakieś pol godziny i nie znalazłem Elisy. Został tylko ostatni cmentarz w okolicy. Była to moja ostatnia nadzieja na to, że moje przeczucia się sprawdzą. Przechodzac powoli i mijając nagrobki zauważyłem drobnej postury dziewczynę siedząca na ławce naprzeciw grobu. Wiedziałem, że to Elisa. Podszedłem nic nie mówiąc i usiadłem obok niej. Patrzyła prosto na nagrobek nic nie mówiąc. Widziałem jej zaszklone oczy. Wiedziałem, że nie potrafiła tego poukładać. Patrzyłem na nią i wtedy do mnie dotarło.

Wtedy zrozumiałem jak wiele przeszła. Przez ten cały czas była sama. Nie miała tak na prawdę nikogo. Mimo, że się uśmiechała była smutna. Chodziła z podniesioną głową kiedy jej serce płakało w milczeniu. Nie płakała nocami tylko romyslała dlaczego tak musi być. Czuła się inna od reszty, nie potrafila zrozumiec czemu tak jest. Dowiedziała się o najgorszym, o tym czego się nie spodziewała. Jest na nią zła, wściekła, widać to w jej zaszklonych oczach, a mimo to liczy na to, że w jakiś dziwny sposób ta chora sytuacja się zmieni, że będzie tak jak było kiedyś, chociaż wie, że to nierealne. Przysunąłem się do niej i bez słowa zamknąłem w uścisku. Trzymałam ja najmocniej jak potrafiłem, wtedy jej emocje się rozdarly. Jej łzy splywaly na moje ręce. Ocierałem jej słone łzy kciukami, nie potrafiłem patrzeć na to jak cierpi. Była moim kruchym skarbem, perła, którą łatwo zgubić. Nie pozwolę na to by wysunęła mi się z rąk. Wiem, że będę ja trzymał, póki dam radę, a nawet dłużej. Nigdy jej nie zostawię. Zbyt bardzo ją kocham.

Chciałem ją odnaleźć i namówić by wróciła ze mną spowrotem. Ale jeżeli bycie tutaj jest w jakimś stopniu dla niej dobre, nie mogę jej tego zrobić. Zbyt wiele dla mnie znaczy. Chce by byla szczęśliwa, nawet jeśli mam poświęcić siebie i swoją miłość do niej. Wiem, że nie dam bez niej rady, ona jest dla mnie jak narkotyk, jak powietrze. Z nią tworze jeden punkt i czuję, że mogę wszystko. Kiedy powie mi, że mam odejść, zrobię to. Jeżeli tylko to sprawi, że będzie szczęśliwa. Zrobię dla niej wszystko. Zdałem sobie sprawę z tego, że nigdy jeszcze tak nikogo nie kochałem.

---------
Kochani!
Oto już przedostatni rozdział.
Przepraszam ze dodany jest w długim odstępie czasu. Następny, a zarazem ostatni rozdział wraz z epilogiem pojawi się za tydzień.

Lonely | S.MWo Geschichten leben. Entdecke jetzt