Chapter 12

445 37 4
                                    

Otworzyłam drzwi od sypialni babci. Był on urządzony na biało czarno, mieściła się tam ogromna meblościanka, dwie komody, mała toaletka i duże dwuosobowe łóżko. Pokój był dwa razy większy od mojego, w każdej szafce było dużo szuflad. Marne szanse były na to żebym znalazła klucz. Ale cóż nie zaszkodzi spróbować.

Zaczęłam przeszukiwać meblościankę, natrafiłam tylko na jakieś dokumenty, faktury związane z domem, w szufladach od komody nie było też nic godnego uwagi. Nastepnie zaczęłam grzebać w szafkach od toaletki, tam znajdowały się perfumy, kosmetyki i inne rzeczy higieniczne. W końcu zrezygonowana usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pokoju. Miałam przeczucie, że coś ważnego znajduje się w piwnicy, tylko nie miałam pojęcia co.

Wyciągając telefon z kieszeni żeby sprawdzić, która godzina wypadł mi on z rąk i spadł pod łóżko. Nachyliłam się aby po niego sięgnąć i przez przypadek wyciągnęłam dość duże czarne pudełko. Po podniesieniu telefonu usiadlam na łóżko i wzięłam skrzynkę na kolana. Była ona cała zakurzona, a na spodzie wydrapany był numer "1998". Przez chwilę zastanawiałam się co on może oznaczać. Doszłam do wniosku, że to prawdopodobnie ma związek ze mną, urodziłam się w roku 1998.

Po zdmuchnięciu kurzu ze skrzynki otworzyłam ją. Znajdowały się tam jakieś zdjęcia i list. Na zdjęciach była babcia, dziadek i mój tata. Po obejrzeniu pary zdjęć z dzieciństwa ojca, postanowiłam otworzyć list.

Droga Meliso.
Zwracam się do Ciebie z prośbą.
Myślę, że mogę Ci zaufać w tak ważnej dla mnie sprawie. Jestem z twoim synem już ponad 5 lat i jak wiesz staraliśmy się o dziecko. W końcu nasze marzenie się spełniło (...)
Mam nadzieję, że kiedy mnie by zabrakło, powiesz Elisie całą prawdę.
Kiedy skończy 18 lat, chciałabym aby o tym wiedziała, to dla mnie strasznie ważne.

Angela

13.11.1998.



Wszystko byłoby jasne gdyby nie to, że połowa listu była wyrwana, aby ostatnie 2 zdania o mnie znajdowały się u górze z drugiej strony kartki. Zastanawiałam się o co mogło chodzić. Teraz wiedziałam, że druga część listu jest ukryta w tej piwnicy. Musiałam się dowiedzieć co tam jest. Nie było innej opcji.

Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Szybko włożyłam zawartość pudełka spowrotem i włożyłam się pod łóżko. Szybko wyszłam z pokoju babci i weszłam do swojego kładąc się na łóżko.

- Elisa jesteś? - zawołała babcia z parteru.

W mgnieniu oka zeszłam na dół, byłam bardzo zestresowana, miałam wyrzuty sumienia, że grzebalam w nie swoich rzeczach, ale nie miałam innego wyjścia. Ta sprawa dotyczyła mnie, powinnam już parę miesięcy temu o niej wiedzieć. Jednak nikt mi o niczym nie powiedział, musiałam znaleźć resztę listu na własną rękę i dowiedzieć się co mama chciała mi przekazać gdyby nie jej choroba.

Zeszłam do salonu, zobaczyłam babcie, która wyjmuje zakupy z toreb. Podeszłam do niej i zaczęłam jej pomagać, zaczynając temat do rozmowy.

- Myślałam, że będziesz wieczorem.

- Aj, widzisz Elisa jakoś tak wyszło, że wyrobiłam się w czasie. A powiedz mi kochanie co tam u Ciebie w szkole? Znalazłaś jakieś koleżanki?

- Jest dobrze - odpowiedziałam z sarkastycznym uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Oj, tylko tyle? - zapytała z zaciekawieniem.

- Niestety to dopiero pierwszy tydzień jeszcze nie zdążyłam nikogo poznać.

Odpowiadając na pytania babci, miałam przed oczami wyraz twarzy Shawna kiedy go tak na prawdę odrzuciłam. Mogę sobie tylko wyobrażać co mógł poczuć. Przemyslalam to i myśl o tym, że mógłby teraz zniknąć była straszna. Gdyby nie moje słowa, były teraz może i koło mnie rozmawialibysmy normalnie, bez żadnych wyrzutów. A teraz wszystko zepsułam. Dam temu wszystkiemu czas i zastanowię się co będzie dalej. Uświadomiłam sobie, że nie chce go stracić. Niestety szkoda, że tak późno.

- Wszystko w porządku Elisa? Posmutniałaś trochę.

- Nie, nie wszystko w porządku babciu. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

- Ah, to dobrze. Dziękuję za pomoc, idź już może do siebie a ja sobie poradzę.

- Na pewno?

- Tak, tak kochanie idź odpocząć. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie miło. Odwzamniłam uśmiech i wyszłam z pomieszczenia.

Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Miałam teraz ochotę zadzwonić do Shawna i przeprosić sa swoje głupie słowa. Niestety z każdą próbą wybrania numeru do bruneta rezygnowałam. Nie chciałam już się mu narzucać.

Pov Shawn:

Wypaliłem całą paczkę papierosów, myślałem i nic już nie rozumiałem. Wróciłem do domu i cały czas patrzyłem w telefon. Chciałem do niej zadzwonić i powiedzieć jak bardzo jest dla mnie ważna, ale nie potrafiłem. Bałem się tego, że całkowicie mnie odrzuci. Poczekam tyle ile będzie chciała, zrobię wszystko tylko żeby jej nie stracić. Zasnąłem zmęczony, śniąc o Elisie.

Lonely | S.MWhere stories live. Discover now