Rozdział XIX

321 46 12
                                    

- Cholera, Winchester! Co ty tam jeszcze robisz? - Castiel dobijał się do drzwi łazienki, w której rezydował aktualnie Dean, od dobrych trzydziestu minut.

- Zamknij się, Novak, bo tylko mi przeszkadzasz!- dobiegła go odpowiedź z drugiego pomieszczenia.

- Jak zaraz nie wyjdziesz to...

- To co? - drzwi otworzyły się gwałtownie, niemalże uderzając bruneta w twarz. Castiel zlustrował wzrokiem zielonookiego, po czym zmarszczył brwi.

- Czy ty siedziałeś tam tylko, żeby mnie zdenerwować czy może o czymś nie wiem? - jedna brew chłopaka zawędrowała ku górze. Dean przymknął lekko powieki.

- Czy ja chodzę ze zboczeńcem? - spytał, układając usta w dzióbek.

- Mógłbym spytać o to samo - odparł niebieskooki, starając się zachować poważny wyraz twarzy.

- Możemy odłożyć tą dziwną rozmowę na potem?- spytał blondyn, marszcząc czoło- Nie jestem w nastroju na sprośne konwersacje.

- Jak sobie życzysz, kochanie- odparł Novak, od razu ruszając do kuchni Kevina by ukryć uśmiech.

Właściciel mieszkania jeszcze spał, a żaden z chłopaków nie chciał go budzić. I tak nad użyli jego gościnności. Cas od razu zabrał się za śniadanie dla wszystkich chłopaków.

- Sam? - Dean w międzyczasie podszedł do brata, potrząsając lekko jego ramieniem. Po chwili młodszy Winchester otworzył oczy.- Hej mały, jak się czujesz?

- Daję radę - odparł chłopiec przecierając lekko oczy i powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. - Gdzie jesteśmy?

- W domu znajomego Castiela. Jest bardzo miły, na pewno go polubisz - kąciki ust Deana zawędrowały lekko ku górze gdy zobaczył uśmiech na twarzy brata. Blondyn złapał za butelkę wody i podał Samowi. Wstał powoli, starając się ograniczyć wywołanie bólu w dolnej części brzucha do minimum po czym skierował się do łazienki po szmatki, które następnie namoczył zimną wodą i zaraz położył na dłoniach brata.

- Twój policzek nie wygląda tak źle, gorzej z dłońmi- westchnął lekko.

- Mógłbyś czasem myśleć więcej o sobie niż o innych?- Sammy spojrzał bratu w oczy.

- Nigdy- wyszeptał, po czym uśmiechnął się do chłopaka i udał się do kuchni.

- Moja dziewczyna umie gotować? Miło.- odparł w stronę bruneta, męczącego się z jajecznicą.

- Ha Ha, bardzo śmieszne, Dean- chłopak odwrócił się w jego stronę- pocałuj mnie w dupkę- dodał po chwili, wydymając usta do przodu.

- Chętnie, ale nie dzisiaj. - odparł blondyn, uśmiechając się szeroko do partnera. Castiel złapał patelnię i rozłożył zawartość na cztery talerze.

- Hej, obraziłeś się?- Dean zaśmiał się, wpatrując w chłopaka.

- Idę obudzić Kevina- odparł Cas. Stanął przed blondynem, patrząc chwilę w jego zielone oczy po czym pocałował go w usta. Złapał jego dolną wargę zębami, lekko ciągnąc do przodu po czym odszedł, kierując się na górę.

- To było dzikie - mruknął blondyn, oblizując lekko usta.- Smarku, śniadanie na stole! - zawołał brata po czym rozsiadł się na krześle. Po chwili dołączyła do niego pozostała trójka. Wszyscy złapali się za jedzenie, co jakiś czas przeprowadzając krótką rozmowę między sobą.

Po śniadaniu chłopcy poprosili Kevina o wskazanie im drogi do najbliższego motelu. Mieli szczęście, że podczas pożaru nie spłonął portfel Deana, który chłopak cały czas miał w tylnej kieszeni spodni. Pożegnali się z Tranem i wyszli z domu. Dean oddał chłopakom portfel, by zarezerwowali pokój, a sam wskoczył do autobusu by wrócić po Impalę, która pozostała na parkingu spalonego motelu.

***

Po dwóch godzinach Sam i Castiel usłyszeli charakterystyczny turkot silnika za oknem i po chwili do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty Dean.

- Moja dziecinka jest cała i zdrowa- oznajmił z dumą.

- Brawo - odparł Castiel, po czym wlepił wzrok w stół. Dean zmarszczył brwi. Dopiero teraz blondyn zobaczył łzy na policzkach nastolatka.

- Coś się stało, Cas?- spytał ostrożnie. Spojrzał na Sama, który dał mu niemy znak, że wyjdzie i da im trochę czasu. Po chwili usłyszał dźwięk zamykanych drzwi. Z powrotem odwrócił się do Castiela. Podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.- Cas, wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć? Proszę, postaram się pomóc.

- Dzwonili ze szpitala- wyszeptał niebieskooki- Moja mama... Zginęła wczoraj wieczorem w wypadku. - chłopak schował twarz w dłoniach, starając się ukryć łzy, które nieustannie napływały do jego oczu.

- O Boże, tak mi przykro- Dean podszedł do chłopaka i objął go ramionami.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

- Nie będzie- odparł brunet przez łzy- ona nie żyje. Nic nie będzie dobrze.

Dean nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Sam przechodził przez to samo. Śmierć matki go zniszczyła, zmieniła na zawsze. Nadal czuł się z tym źle. Bardzo mu jej brakowało i zrobiłby wszystko by teraz była z nim. Dokładnie wiedział, co czuł w tym momencie Castiel. Wiedział, że czułe słówka i pocieszanie chłopaka nic nie pomoże. Czas nie leczy ran i Dean bardzo dobrze o tym wiedział. Od tego właśnie tu był. Żeby podnieść Castiela gdy ten będzie upadał.

Objął chłopaka mocniej i pozwolił mu wypłakać się w jego ramię.

***

Gabriel powoli otworzył oczy. Starał się poruszyć rękami i nogami lecz coś mu to uniemożliwiało. Spojrzał w dół, by zobaczyć łańcuchy oplatające jego kostki oraz nadgarstki i przytwierdzone do metalowego krzesła, na którym był usadowiony. Westchnął ciężko po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Pokój był przestronny i całkowicie wolny od mebli czy jakichkolwiek przedmiotów. Ściany pokryte były wieloletnim brudem i pleśnią, a także dziwnymi symbolami. Zapewne to one powodowały utratę mocy u archanioła.

Gabriel nie mógł w to uwierzyć. On, największy spryciarz tego świata i do tego Trickster, dał się wykiwać? Przecież to nie możliwe. Jego nie da się oszukać. Oszustwo to przecież jego drugie imię. Przymknął lekko powieki, wzdychając. Chyba robię się już stary.

Nagle zasuwa w stalowych drzwiach przesunęła się, a w wejściu stanął ktoś, kogo Gabriel miał nadzieję już nigdy nie zobaczyć.

- Witaj, braciszku.

* Okej. Jest mi trochę wstyd, że tak długo nie było rozdziału, ale nie będę w was rzucać nie potrzebnymi wymówkami, bo to przereklamowane. Wracam z rozdziałem i mam nadzieje, że wam się spodoba💖*

Goodbye Stranger ✰ DestielWhere stories live. Discover now