rozdział VII

508 64 17
                                    

Zapiął ostatni guzik od koszuli i spojrzał na oszklone drzwi do kawiarnii. Wziął kilka głębokich oddechów i pociągnął za klamkę. Przyjemny zapach świeżegej kawy i ciast uderzył w jego nozdrza. Castiel nigdy nie przepadał za kawiarniami, ale nie było rzeczy, której nie zrobiłby dla Deana Winchestera.

Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym widząc, że zielonooki jeszcze nie dotarł na miejsce, zajął wolny stolik.

- Dzień dobry, coś podać?- Castiel niemal przewrócił ręką stojący obok wazon, słysząc czyjś głos. Spojrzał ostrożnie na kelnerkę, która próbowała nie wybuchnąć śmiechem.

- Nie dziękuję, czekam na kogoś - odparł lekko rozkojarzony. Dziewczyna jeszcze raz się uśmiechnęła, po czym odeszła za ladę. Castiel przeczesał palcami włosy i głęboko wypuścił powietrze z płuc. Co chwila rozlegał się dzwonek, sygnalizujący przybycie następnej osoby do lokalu.

- Co tam, Novak?- z wpatrywania się w stół wyrwał go dobrze mu znany, głęboki głos. Spojrzał do góry, by utonąć w zielonych tęczówkach Deana. Blondyn miał na sobie ulubione sprane jeansy, czarny T-shirt i, trochę bardziej elegancką od poprzednich, granatową koszulę. Ręce trzymał, jak to miał w zwyczaju, głęboko w kieszeniach. Jego uśmiech był piękniejszy niż wszystkie gwiazdy razem wzięte. Winchester rozsiadł się naprzeciwko niebieskookiego.

Po kilku sekundach podeszła do nich kelnerka.

- Czy są już panowie gotowi, by złożyć zamówienie? - spytała, obejmując obu nastolatków wzrokiem, by zaraz przenieść wzrok na Deana. Przyglądała się blondynowi, lekko oblizując wargi. Castiel mocniej zacisnął pięść. Nagle Dean złapał Casa za rękę i uśmiechnął się do dziewczyny.

- Dwie kawy i wiśniowy placek, jeśli można- Winchester omal nie parsknął śmiechem, widząc minę kelnerki, która zniesmaczona wpatrywała się w złączone dłonie chłopców.

- Już podaję- mówiąc to, odeszła, obrażona kręcąc pośladkami. Kilka sekund później blondyn wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, puszczając dłoń szatyna.

- To było piękne- zielonooki wyszczerzył się w stronę przyjaciela. Cas odwzajemnił uśmiech. Jakim cudem ktoś taki, jak Dean Winchester jest tu teraz z nim? Z kimś tak beznadziejnym, niezdarnym i nieciekawym? Wciąż go to zaskakiwało.

Gdy tylko doszło zamówienie, Dean rzucił się na placek. Castiel oglądał tą scenę z rozbawieniem. Urocze, pomyślał od razu. Popijał wolno kawę co chwila odpowiadając na pytania Winchestera. Po 10 minutach placka już nie było, a rozmowa wciąż się ciągnęła. 15 minut, 20... Nawet nie zauważyli kiedy minęła godzina. Każde pytanie, każda odpowiedź. Wsłuchiwali się w każde słowo drugiego. Wciąż się w siebie wpatrywali, nie mogąc skupić się na niczym innym. Świat zewnętrzny nie istniał w tamtej chwili.

Te piękne chwile przerwał telefon. Castiel westchnął, po czym wyjął komórkę z kieszeni. Gdy zobaczył kto dzwoni, przeprosił Winchestera i wyszedł na zewnątrz. Wszedł w alejkę obok kawiarni. Było już ciemno, więc Castiel wolał nie wchodzić głębiej w ciemną alejkę. Przeciągnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.

- Czego chcesz, Gabriel? Jestem aktualnie zajęty- syknął do słuchawki.

- Braciszku! - usłyszał krzyk w słuchawce- czym jesteś zajęty, jeśli można wiedzieć?

- Nie można wiedzieć, nie mam na ciebie czasu...

- Michael jest w szpitalu- Castiel zamarł- miał wypadek. Powinieneś przyjechać- pierwszy raz Cas słyszał taki ton głosu swojego brata. Był... Załamany.

- Będę jak najszybciej się da.

Rozłączył się po czym skierował się do początku alejki. Nie było mu jednak dane wyjść z zaułka. Po chwili poczuł coś twardego na policzku. Uderzył ramieniem w ścianę, osuwając się oszołomiony na ziemię. Ktoś złapał go i przycisnął do ściany. Mocny zapach siarki zakotłował mu się w nozdrzach. Mężczyzna przyciągający go do muru był na oko nie wiele starszy od szatyna. Tylko skąd ta siarka?

- Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz!- spytał wystraszony nastolatek - POMOCY! - krzyknął głośno. Napastnik ubiegł kolejne wrzaśnięcie, zakrywając mu usta.

- Jeszcze raz krzykniesz, a przestanę być miły- wysyczał mężczyzna. Castiel dostrzegł kolejnych dwóch mężczyzn, a zapach siarki nasilił się. Puścił rękę z ust Castiela i lekko ucisnął ją na jego karku.

- Czego chcesz? - spytał, tym razem pewniej, Castiel.

- Od ciebie? Niczego. - prychnął mężczyzna- ale kończą nam się sposoby na twojego kochasia więc... Siegamy po drastyczniejsze kroki- uścisk na szyi szatyna stał się trochę mocniejszy.

- Czego chcecie od Deana? - wychrypiał. Nic z tego nie rozumiał.

- My tylko wykonujemy rozkazy- odparł napastnik.

- Czyje? Kim, do cholery jesteś? - nagle oczy chłopaka stały się całkowicie czarne. Ciemna pustka. Castiel wstrzymał powietrze z przerażenia.

- Jestem demonem- uśmiechnął się złośliwie po czym zacisnął mocno dłoń na karku Castiela.

- Zostaw go pokrako!- Cas dosłyszał ten znany mu bardzo dobrze, cholernie seksowny głos. Napastnik kiwnął glową na towarzyszy, którzy ruszyli na Winchestera. Puścił Castiela i mocno uderzył go w twarz. Nagły atak kaszlu i łzy napływające mu do oczu, uniemożliwiły mu dostrzeżenie Deana. Kilka krzyków, jęków i dwa obiekty, uderzające o ziemię. Castiel w końcu oprzytomniał i spojrzał w stronę blondyna nieprzytomnym wzrokiem. Dean ciężko dyszał, z jego czoła i uda sączyła się krew, a w prawej ręce trzymał nietypowy sztylet. Cas patrzył na niego z niedowierzaniem.

Trzeci demon podniósł jakiś metalowy pręt z ziemi i ruszył na zielonookiego. Castiel przymknął oczy, nie chcąc patrzeć na to starcie. Po jakimś czasie jednak gwałtownie je otworzył, słysząc przeraźliwy krzyk. Gdy dostrzegł co się stało, otworzył szeroko oczy. Demon wyjmował właśnie stalowy pręt z barku Winchestera.

- Dean! - Castiel wykrzyczał jego imię, najgłośniej jak tylko potrafił.

Napastnik uśmiechał się , szczerząc obrzydliwe zęby. Łzy pociekły z oczu Castiela. Nagle demon rozbłysł jasnym światłem i upadł na ziemię. Dean ledwo trzymając się na nogach, odwrócił się w stronę Casa i... Uśmiechnął się.

- Dean, ty krwawisz.

*Dzień dobry i cześć! Kolejna część już jest, a następna już niedługo. Sorki że koniec w takim miejscu, ale trzeba jakoś zachęcić do czytania :) gwiazdki i komentarze to czysta motywacja dla Oli *

Goodbye Stranger ✰ DestielWhere stories live. Discover now