22

16 3 2
                                    

Wybiegłam z hotelu kierując się w stronę swojego mieszkania. Jednak szybko zmieniłam co do tego plany. Nie chciałam stracić czujności i zaprowadzić go przez przypadek wprost do swojego azylu.

~Dziś przenocuje w jakimś motelu, a jutro dostarczenia przesyłkę i odbiorę  zapłatę.

Nie martwiłam się o brak pieniędzy, wiec stwierdziłam, że zlecenie może poczekać.

Weszłam do jakiegoś motelu o nazwie "Luna" i skierowałam się wprost do dziewczyny stojącej przy ladzie.

-Pokój jednoosobowy na dwie noce, bez wyżywienia -mruknęłam nie szczycząc jej nawet cieniem uśmiechu. Byłam zmęczona potrzebowałam odpoczynku i samotności. Dziewczyna nie zadając pytań dała mi miedziany klucz z dużym złotym brylokiem, na którym widniał czarny numer 212.

-Ostatnie piętro, drzwi po prawej. Życzę udanego pobytu. -kiwnęłam jej głową na odchodne. Miałam wrażenie, że dziewczyna wie czego potrzebuje.

Ruszyłam w stronę schodów. Szybko się po nich wspinając dotarłam na sam szczyt. Nie wiem ile pięter liczy ten motel, ale jakoś mało mnie to w tym momencie obchodziło.

Szłam wzdłuż ciemnego korytarza, w którym jedyne co było widoczne to świecące się złote numerki na drzwiach. Odpowiadał mi ten klimat. Miałam dosyć świateł i bezsensownych ludzi kręcących się w moim pobliżu.

Szukałam numeru, aż w końcu natknęłam się na upragnioną liczbę. Włożyłam klucz w zamek i otworzyłam drzwi. Nie zapalając światła rzuciłam swoje rzeczy na podłogę. Widząc kontur łóżka opadłam na nie. Zdjęłam szybko spodnie, kurtkę, bluzę i stanik, również rzucając ciuchami w głąb pokoju zostając tylko w majtkach i koszulce.

Byłam strasznie zmęczona, ale jak na złość nie potrafiłam zasnąć. Wspomnienia napływały do mnie w szybkim tempie nie dając mi upragnionego odpoczynku.

Był taki okres, gdy pracowałam razem z Jacobem -mężczyzną o ciemnych jak smoła włosach i zielonych, jak świeżo ścięta trawa oczach. Każda nasza klientka patrzyła na niego z pożądaniem w oczach, a jemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie posyłał w ich stronę zalotne uśmiechy. Żałosne.

Wiedział, że na to patrzę i nie pochwalam jego zachowania. Jednak to mu w tym nie przeszkadzało. Jednak mi utrudniało prace.

-Mam już tego dosyć Jacob! Nie rozumiesz, że to jest niebezpieczne w moim fachu! -Nie potrafiłam zapanować nad gniewem jaki mnie w tej chwili ogarną.

-W NASZYM fachu maleńka -zaakcentował drugie słowo i przybliżył się do mnie na niestosowną odległość.

-Nie mów do mnie maleńka -jestem od niego 2 lata młodsza, a on to wciąż wykorzystuje, żeby mnie zdenerwować -Nie traktujesz tej roboty poważnie -wykrzyczałam mu w twarz -Nie będę już z tobą dłużej pracować

Wzięłam moją torbę w ręce i skierowałam się w stronę drzwi. Poczułam jego dłoń na nadgarstku. Szarpną moim ciałem przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej.

-Nigdy się ode mnie nie odwracaj tyłem -wycedził przez zęby -I przestań być taka zazdrosna maleńka -ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi

-Mówiłam ci nie mow do mnie MALEŃKA -odepchnęłam go od siebie.

Jednak nie stałam tak długo, ponieważ gdy tylko zorientował się co zrobiłam przyszpilił moje ciało do ściany. Trzymał moje ręce w swoich dłoniach i wpił się w moje usta. Gdy spostrzegł, że nie reaguje na jego pocałunki przełożył sobie moje obie dłonie do jednej ręki, a drugą zjeżdżał wzdłuż mojego ciała. Dotarł ręką do mojej pupy i mocno zgniutł mój pośladek. Jęknęłam z bólu. To wszystko zabrnęło za daleko. Już nie byłam bierna na to co mi robił. Zaczęłam się wyrwać i krzyczeć żeby przestał. Co jak się później okazało nie było najlepszym pomysłem, ponieważ jego język wdarł się do moich ust. Ugryzłam go i gdy odsunął głowę uderzyłam kolanem w jego przyrodzenie. Zgiął się wpół i wypuścił moje ręce z mocnego uścisku. Oszczędzając sobie zbierania wszystkich moich rzeczy, chwyciłam tylko tą beznadziejną torbę i uciekłam.

Poczułam na poduszce coś mokrego i zdałam sobie sprawę, że to moje łzy. Tylko dlaczego? Z powodu tej bezsilności. Wiedział, że zostałam zgwałcona, a mimo tego gdybym nie uciekła dopuściłby się tego samego. Miałam nadzieję, że już dał sobie spokój. Chyba jednak się myliłam.

Wycięczona opatuliłam się kołdrą, zamknęłam oczy i nareszcie mogłam zasnąć.

~*~

I jest kolejny rozdział. Mam nadzieje, że was nie zawiodłam. W następnym rozdziale postaram się aby było więcej dialogów i żeby był dłuższy ;*

Zostawcie po sobie ślad <3 

My Life It's Your Life / ShadowWhere stories live. Discover now