03

69 16 2
                                    

Jak tak dalej każdy będzie sobie znajdywał drugą połówkę, to chyba przyczynie się do ich (nie)szczęścia.
No bo chelou ludzie! Nie bądźcie tacy samolubni. Ja też chcę mieć jakąś radość z życia. To nawet zabawne. Właśnie się przyznałam, że ja też chcę być szczęśliwa. Co się do cholery ze mną dzieje! Zdecydowanie za dużo tej miłości wokół mnie. Tak, więc muszę iść tam gdzie jej nie będzie.

Na randkę szkolnej suki. Oj! Będzie się działo. Już widzę minę tego biednego chłopaczka, z którym miała robić projekt. Tylko, że on chciał coś w zamian i tak oto nasz zła królowa dała się przechytrzyć szkolnemu kujonowi. Czyż to nie cudowne. Okularnik zakochał się w szkolnej "piękności".

~*~

Stałam za oknem i obserwowałam. Oczom swoim nie potrafiłam uwierzyć. Wydawało mi się, że to nie oni, że pomyliłam restauracje albo to nie ta godzina. Sprawdzałam wszystko trzy razy i nie mogłam się pomylić. To oni, ale tacy inni.

Ona ubrała się dosyć dziwnie, to znaczy wyglądała tak... dziewczęco. Długie do ramion, blond włosy rozpuściła i zrobiła lekki makijaż. Nie taki jak nosi codziennie. Sukienka była kremowa. Zwężana u góry i rozkloszowana od pasa w dół.

On. Co tu wiele mówić. Prawie go nie poznałam. Nie miał na nosie okularów, włosy postawił ku górze i było widać jego piękne, duże zielone oczy. Ciemne spodnie wyglądały cudownie z dopasowaną marynarką.

~*~

Ich "randka" powodowała u mnie wymioty. Jak oni mogą w ogóle się tak ciągle szczerzyć. Nie dostaną jakiegoś skurczu twarzy czy coś? Ja to bym się, na miejscu tego plastiku bała, że będę miała zmarszczki. Co to kurde, jakiś jebany amorek lata i wszystkich kłuję w dupie strzałami.

-Nie wiedziałam, że jesteś taki szarmancki -chichotała Bet

-A ja nie wiedziałem, że jesteś taka mądra... znaczy się... nie to chciałem po... -i wylał na nią szklankę z wodą -J-ja-a ja to naprawię

-Tak nareszcie! -Zaczęłam skakać ze szczęścia -teraz ci pokarze  

-Nic się nie stało -uśmiechnęła się promiennie

-CO!? Jak to NIC SIĘ NIE STAŁO!!! Ten świat schodzi na psy!

-Ja naprawdę nie chciałem -tłumaczył się -wszystko zniszczyłem, prawda -spuścił głowę -to miał być cudownie spędzony wieczór. Kolacja, spacer w parku, a teraz...

-Jeszcze nie było spaceru? Może byśmy się tak ulotnili z tej restauracji i przeszli po tym parku? -uśmiechnęła się zachęcająco -o ile nie masz mnie jeszcze dość -dodała

-Żartujesz! Jesteś cudowna -zawołał kelnera, zapłacił i razem wyszli z restauracji

-No błagam! Pomocy! Koniec świata się zbliża! Jak ona mogła być dla niego taka... miła. Przecież wylał na nią wodę. -schowałam twarz w dłonie -lubiłam ją za temperament. Pamiętam jak jakaś dziewczyna wpadła na nią przez przypadek i zrobiła taką awanturę, że przez tydzień nikt się do niej nie zbliżał. Co się stało?

Dobra. Wdech, wydech dasz radę. Jeszcze jest nadzieja. Oby Nat mnie nie zawiódł, jak reszta obiektów mojego zainteresowania, a raczej byłych obiektów.

My Life It's Your Life / ShadowWhere stories live. Discover now