18

54 8 18
                                    

Musze się ogarnąć. Co ja w ogóle robię. Przecież on nie jest taki jak ja. Nigdy taki nie był...

-Dobra zapomnij -machnęłam ręką i już chciałam odchodzić, gdy poczułam jak coś, albo raczej ktoś unosi mnie w powietrzu. -Adam! -Krzyknęłam -Puść mnie!

Jednak on zrobił coś zupełnie innego. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zakręcił się wokół własnej osi. Moje ręce w ekspresowym tempie znalazły się wokół jego szyi. Zaczęłam się śmiać i rozkoszowałam się tą chwilą.

-Już nigdy nie pozwolę Ci odejść -popatrzył mi w oczy i gdyby mnie nie trzymał przysięgam, że ugięłyby się pode mną kolana. Co się ze mną dzieje! Weź się w garść Jenn!

Przyłożyłam swoją głowę do jego klatki piersiowej i wsłuchiwałam się w jego bicie serca. Mogłabym tak spędzić wieczność.

-Adam? -gdy tylko ten głos dotarł do moich uszu od razu znalazłam się na ziemi. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się tleniona blondyna w kłusej czerwonej sukience, która opinała jej zrobione cycki i tyłek.

-Megan -odparł Adam. Spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem

-Kochanie może przedstawisz mnie tej wywłoce -poczułam ucisk w piersi. Jakbym... Jakbym się dusiła. Co to jest? Chyba potrzebuje pomocy.

Adam tylko westchnął i pokręcił głową

-I co nic nie zrobisz? -moja podświadomości się odezwała.

-Chyba pierwszy raz się z tobą zgadzam -odpowiedziałam

Popatrzyłam pytająco w stronę chłopaka, jednak on odwrócił wzrok i odparł

-To nikt ważny...

Ziemia się pode mną zapadła. Nikt ważny. Nikt ważny. Dwa słowa, a tak ranią.  Popatrzyłam przez łzy na Adama ze złością... Nie ze wściekłością w oczach.

-Jestem tylko nic nie ważną dziewczyną, która kiedyś miała tyle nieszczęścia, żeby spotkać go na swojej drodze. -Powiedziałam spokojnie i dodałam -ale już nie po pełnie tego błędu i nie będę WAM przeszkadzać.

Po tych słowach skierowałam się w stronę domu. Gdy przeszłam przez skrzyżowanie zaczęłam biec. Co z tego, że mój strój nie był do tego przystosowany. Musiałam się uspokoić. Biegłam i biegłam coraz szybciej, aż moje oczy zaszły łzami.

-Nie będziesz przez niego płakać -powiedziałam do siebie

-Pozwolił Ci odejść -tylko to siedziało teraz w mojej głowie -pozwolił i nic z tym nie zrobił...

Jednak nie potrafiłam się powstrzymać, a oczy wciąż były wilgotne. Wszystko przede mną było zamazane. Już nic nie dało się odróżnić, czy przede mną idzie jakiś człowiek, czy to drzewo.

Nagle na coś wpadłam...

-Jenn? -zostałam przyciągnięta przez kogoś do umięśnionej klatki piersiowej. Nie potrafiłam rozpoznać głosu osoby, ale teraz to było nie ważne. Skorzystałam z okazji i wtuliłam się w postać stojąca przede mną. Czułam jak głaszczę mnie po plecach i mówi -Shhh wszystko będzie dobrze

Chciałam mu odpowiedzieć, że nic nie będzie dobrze, ale ledwo co brałam oddech. Moje płuca paliły mnie żywym ogniem, a nogi były jak z waty cukrowej. Straciłam kompletną kontrolę nad swoim ciałem i czułam jak moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Mężczyzna czując, że odlatuję wziął mnie na ręce i niósł w stronę parku. Moje zmęczenie chyba osiągnęło zenitu. Kołysana przez mojego wybawiciela, powoli się uspakajałam. Jednak moje powieki stawały się coraz to cięższe. Popatrzyłam jeszcze na twarz chłopaka. Ujrzałam piękne niebieskie jak wzburzony ocean oczy, a na moją twarz przyszedł mimowolnie lekki uśmiech i wyszeptałam ciche

My Life It's Your Life / ShadowWo Geschichten leben. Entdecke jetzt