Nienawidzę Cię (OtaYuri)

305 42 4
                                    

A/N: Na dobry koniec kalendarza mamy kolejne Otayuri, tradycyjnie Yuri ma 17 lat :D Niech Was nie zwiedzie tytuł, ff jest dość uroczy :D
Enjoy po raz ostatni^^
-------------
- Nienawidzę cię.
- Mówiłeś to już, słońce. Jakieś sześć razy.
- I jestem skłonny powtórzyć kolejne sześć. Nienawidzę cię, nienawidzę...
Lamenty chłopaka zostały uciszone pocałunkiem. Blondyn pozwolił się całować przez moment nim odepchnął drugiego chłopaka.
-  Skąd w ogóle u ciebie pomysł, że mam ochotę spędzić ostatni dzień przed świętami jako pieprzony elf w galerii handlowej?! - warknął Yuri.
- Oh, Yura, daj spokój, będzie fajnie. I nie klnij, to burzy cały efekt. A poza tym wcale nie będziesz elfem tylko aniołem, to różnica - stwierdził Otabek uśmiechając się radośnie.
- Wciąż cię nienawidzę - mruknął blondyn. Czarnowłosy zaśmiał się i otoczył go ramieniem.
- Oj Yuri, nie narzekaj. A nuż ci się spodoba?
Przez moment szli w ciszy. Blondyn miał minę, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał.
- I tak cię nienawidzę, Beka.
Otabek mógł tylko westchnąć.
***
- Wyglądasz przeuroczo - stwierdził Otabek patrząc na stojącego obok Rosjanina.
- Nienawidzę cię - mruknął Yuri.
- Czuję się osobiście zraniony - odparł czarnowłosy, jednak wbrew treści swojej wypowiedzi uśmiechnął się.
- Gdybyś chociaż zapytał mnie o zdanie, to może nie miałbym pretensji!
- Gdybym zapytał cię o zdanie, nie zgodziłbyś się.
- Tu masz rację. Nie uważam, żeby biała sukienka i aureola były dla mnie wymarzonym strojem.
- Hej, spójrz na to z innej strony. Ja robię za renifera i będę musiał siedzieć przy Mikołaju. Ty będziesz mógł sobie pochodzić, a może nawet wpuszczą cię na lodowisko.
- Widzisz, to kara za to, że mi nie powiedziałeś - Yuri uśmiechnął się triumfalnie. - Ale do twarzy ci w tych rogach - dodał, śmiejąc się.
- Jesteś okropny - stwierdził Otabek, a potem chwycił go w talii i przyciągnął do pocałunku.
***
Yuri krążył po lodowisku w swoim uroczym stroju aniołka. Wbrew początkowym przeczuciom nie było tak źle. Dzieci lepiły się do niego i niemal każde chciało z nim zdjęcie. Plisetsky zerkał czasem na swojego renifera i uśmiechem dodawał mu otuchy na odległość. Nagle blondyn dostrzegł, że jedno z dzieci siedzi tuż pod bandą lodowiska i płacze. Bez zwłoki podjechał do niej i przykucnął.
- Hej, mała, co jest? - zapytał, uśmiechając się przyjaźnie (a przynajmniej miał nadzieję, że wygląda przyjaźnie)
- Zgubiłam mamę - odparła dziewczynka, przecierając zapłakane oczy. - Jesteś aniołkiem, a aniołki są dobre. Pomożesz mi?
Blondyn zawahał go tylko na moment. Potem chwycił dziewczynkę na ręce i powoli ruszył w stronę wyjścia z tafli. Gdy opuścił lód, jedną ręką odpiął łyżwy i zsunął je, a potem ruszył do stanowiska Mikołaja. Znajdowała się tam scena, z której zapowiadano różne zabawy dla najmłodszych.
- Hej, mała, jak Ci na imię? - zapytał jeszcze.
- Natasza - mruknęła dziewczynka. Yuri uśmiechnął się lekko.
- Ładne imię - powiedział cicho. - Chodź, zaraz nadamy, że się zgubiłaś i na pewno się odnajdziesz.
Dziewczynka wtuliła się w niego mocniej co Yuri uznał za wyjątkowo urocze choć nieoczekiwane. Potem wszedł na scenę i wziął na moment mikrofon.
- Mam ogłoszenie, mała Natasza zgubiła mamę, dziecko jest do odbioru przy lodowisku i jest pod opieką aniołka - zaanonsował, a potem razem z dziewczynką wrócił pod lodowisko.
- Chcesz pojeździć, Tasza? - zapytał, stawiając małą na ziemi.
- Nie umiem - mruknęła.
- Jak chcesz, to cię nauczę - Yuri uśmiechnął się.
- Możesz? - dziewczynka popatrzyła na niego wielkimi oczami.
- Oczywiście. Chodź.
Yuri założył swoje łyżwy, a potem znalazł odpowiednie dla dziewczynki. Potem razem weszli na lód; Natasza cały czas kurczowo trzymała się kurczowo dłoni blondyna. Wydawała się przerażona, więc Plisetsky postanowił ją zagadać.
- Wiesz, że miałem tyle samo lat co ty, kiedy pierwszy raz wszedłem na lód? - powiedział.
- Naprawdę? I jak ci szło?
- Cóż, na początku było ciężko, ale byłem uparty. I teraz jeżdżę zawodowo.
- Ty jesteś Yuri Plisetsky? - dziewczynka spojrzała na niego wielkimi oczami.
- We własnej osobie - Yuri uśmiechnął się. Natasza wyglądała, jakby chciała coś odpowiedzieć, ale wtedy na taflę wpadła matka dziewczynki, zatrzymywana przez kogoś z obsługi lodowiska, który krzyczał, że nie wolno wchodzić na lód bez łyżew.
- Nie wiem, jak mam panu dziękować za opiekę nad Taszą - powiedziała kobieta.
- Mamo, to Yuri Plisetsky! - odezwała się dziewczynka. Blondyn spuścił wzrok niemal z zawstydzeniem.
- Zejdźmy lepiej z lodu, będzie bezpieczniej - powiedział tylko. Natasza chwyciła go za rękę i podreptała do wyjścia z tafli.
***
- Chyba poczułeś ducha świąt, co nie, Yura? - rzucił Otabek gdy razem z Yurim wracali do mieszkania.
- Niby czemu? - rzucił blondyn.
- Widziałem, jaki promienny byłeś jako aniołek - czarnowłosy roześmiał się. - To było urocze jak zajmowałeś się tą małą.
- Oh, cicho siedź, Beka - Yuri dał mu kuksańca w bok. Otabek zaśmiał się znowu.
- Ale chyba nie było tak źle, co nie? - zapytał.
- Może i nie było. Ale i tak cię nienawidzę - odparł Yuri, jednocześnie splatając dłonie z czarnowłosym i uśmiechając się radośnie.
-------------
I tym oto pozytywnym jak sądzę akcentem zakończyliśmy Multifamdomowy Kalendarz Adwentowy.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła podsumowania, ale wrzucę je w następnym "rozdziale" , razem z życzeniami trochę później.
Dziękuję za przeczytanie ^^

Multifandomowy kalendarz adwentowy 2016Where stories live. Discover now