{Maraton #2} Ayato x Reader

346 26 1
                                    

Uwaga! Tutaj Reader jest YANDERE!
I przepraszam, że tak długo nie było maratonu, ale chciałam zaczekać na (moje) ferie ;^;

Idę właśnie uliczkami Tokyo. Jest już ciemno a to miasto dalej tętniło życiem. Przechodzę obok nieznanych mi osób, myśląc o tym ilu ghuli już spotkałam. Sama nim nie jestem, lecz znam kogoś kto nim jest. Znam dużo takich osób, lecz jedna jest w szczególności wyjątkowa. To Ayato, mój najukochańszy na świecie Ayatuś. Poznałam go dokładnie 5 lat temu. Uratował mnie przed Rize, sama nie wiedziałam dlaczego. Może dostrzegł we mnie coś więcej niż tylko cholerną psychopatkę, jak sam to określił? Bardzo bym chciała. Podejrzewam, że nawet nie wie ile dziewczynek dla niego poświęciłam, abyśmy byli razem! On jest taki wspaniały, a jeszcze jakby był bez koszulki...
Oh, chyba się za bardzo rozmarzyłam. Przechodzę przez pasy a gdy jestem na chodniku w moje malutkie ręce wpada papierowy liścik. Zaskoczona rozkładam go i czytam. Nie wierzę w to! TO LIST OD AYATO! Zaczynam skakać z radości po chodniku powtarzając jego imię, dalej czytając. Chce się ze mną spotkać na dachu i porozmawiać! Ale... zaraz... tu pisze, że pożegnać... Mój entuzjazm spada. Dalej czytam list. Nie to nie możliwe... zaczynam panicznie płakać i popadam w złość. Jak najprędzej biegnę wściekła do domu gdzie wchodzę do małego schowka. Łapię za moją ulubioną broń, poleruję ją i patrzę na nią pustym, jednakże wściekłym wzrokiem.

-Zdychaj świnio... -rzucam głośno i idę na sam dach budynku na którym mieszkam. Widzę Ayato, a obok niego jakąś dziewczynę. Spoglądam na nią zaciskając mocniej nóż. Mówię:

-Ayato, kto to? - zbliżam się do nich.

-Moja dziew...- nie zdąża odpowiadać, bo zabijam ją. Klękam nad nią i wbijam kilkanaście razy nóż w jej części ciała. Wstaję dopiero wtedy kiedy dziewczyna już nie żyje. Patrzę w jego kierunku cała we krwi - Ayato~ Już nikt nam nie przeszkodzi~ - mówię z uśmiecham, na co on patrzy na mnie i się odwraca. Łapię go za nadgarstek i spuszczam głowę na dół - Czemu? - czuję na sobie jego wzrok. Jest zimny jak lód - Czemu mnie nie kochasz!? Przecież jestem dla ciebie idealna! Tylko spójrz na mnie! Czy czegoś Ci brakuje?! Kocham cię, więc ty też masz mnie pokochać!! - wrzeszczę. On wyrywa rękę i idzie. Biegnę na niego i wywracam go całując namiętnie. Oddaje pocałunek. Tak... to początek pięknej miłości... 

Maraton uważam za rozpoczęty!

One-Shoty na zamówienie!! :DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz