- Nie wiem o czym mówisz ciociu. – Zaczął wymijać się od odpowiedzi.

- Jak to? Podobno była z tobą u siostry jakaś dziewczyna, siedziała z tobą do końca. Czemu nie pochwaliłeś się, że kogoś masz? Dlatego chciałeś, by Gayoon się wyprowadziła? – Każde z jej zdań ociekało ciekawością i na dodatek wypowiadała je bardzo szybko, że ledwo nadążałam.

- Nie mam dziewczyny. Wiesz dobrze, że ona zawsze wyolbrzymia. To po prostu koleżanka z pracy. – Poczułam się lepiej, że zamierzał to sprostować, bo nie chciałam być brana za kogoś innego niż byłam.

- Jaka normalna koleżanka w pracy wspiera cię, gdy twoja siostra jest w szpitalu?

- Ciociu proszę. – Przeciągnął ostatnie słowo, by bardziej do niej trafiło.

- Pewnie podobasz się jej, a nawet tego nie widzisz. Ty to zawsze nie zauważasz tego co masz pod nosem, albo robisz to za późno. Tak samo jak uciekła ci sprzed nosa wtedy ta... Jak jej było... - Czułam się niezręcznie słuchając tego wszystkiego.

- Przestań! Nie ważne jak miała na imię. Spokojnie. Potrafię o siebie zadbać. Nie śpieszę się z podrywaniem kobiet, bo uważam, że najpierw trzeba bliżej poznać daną osobę. Nie jestem desperatem, by podrywać każdą od razu na pierwszym spotkaniu. – Tłumaczył jej się.

- A czasami warto tak zaryzykować...

- Nie mogę tego dłużej słuchać. – Powiedział to jednocześnie z jeszcze ględzącą coś ciotką i rozłączył ją. – Wybacz za to. Tak jak ci wcześniej wspominałem. Gayoon pisze sobie historyjki z mojego życia, a potem opowiada każdemu. – Westchnął ciężko. – Prawie się otarła z życiem, ja się obwiniałem, a ona już jest ponownie sobą. Podziwiam jej podejście do sprawy.

- Chyba tak lepiej, niż miałaby być przerażona, czy też załamana tym wydarzeniem? – Zauważyłam, bo chciałam go uspokoić.

- Masz rację. – Przytaknął.

- Na mnie już pora, bo jak na zwykłą koleżankę z pracy i tak za długo tu siedzę. – Stwierdziłam szczerze.

- Daj spokój. Moja ciocia ma staroświeckie podejście. Jak dla mnie to możesz tu nawet nocować.

- Wolę wrócić do dormu. – Mówiąc to wstałam z krzesła i uśmiechnęłam się serdecznie do niego.

- Czekaj. Kyurin. – Zaczął sam wstając. - Ty naprawdę uważasz, że jestem twoim kolegą z pracy? Nikim więcej? – Zamurowało mnie.

Zaczęłam się zastanawiać, co miał przez to na myśli. Jak to tylko kolega z pracy? Kim chciał być więcej? Tak bardzo nie rozumiałam mężczyzn. Zawsze mówili dla mnie dziwnym językiem.

- Oczywiście, że jesteś dla mnie przyja... - W tym momencie położył palec na moich ustach, czym nie pozwolił mi dokończyć.

- Nie chcę przyjaźni. Proszę cię. Nie nazywaj mnie przyjacielem. To tak jakbyś na starcie mnie skreśliła.

- Skreśliła z czego? – Nadal nic nie rozumiałam.

- Nie ważne. – Oznajmił łapiąc się za głowę. – Uznajmy, że tego nie powiedziałem.

Potem ruszył do swojego przedpokoju, a ja podreptałam za nim. Nie miałam pojęcia, jak odebrać jego zachowanie. Wydawało się mi co najmniej dziwne. Pewnie każdy inny domyślił się o co chodzi, lecz nie ja. Byłam za tępa w takich sprawach.

***

W wejściu przywitała mnie Amelia. Wychodziło na to, że wszyscy spali, albo nie było ich w dormie. Panowała tam dziwna cisza. Nie taka jak jeszcze przed tym jak zniknęli wszyscy.

Miłosny scenariusz |Suho z EXO|Where stories live. Discover now