Rozdział 5

421 39 110
                                    

Witajcie. Dzisiaj środa więc mamy kolejny rozdział. :D OStatnio dużo radości sprawia mi pisanie tego opowiadania. Jest ono troszkę dla mnie sentymentalne, bo w końcu znowu piszę o EXO i mogę nawiązać do Nowego Początku. :3 Dziękuję wam za wszystkie cudowne komentarze i czekam na nowe. :)

*Kyurin*

Pora była się zbierać z dormu chłopaków, bo się ściemniało. Jednak bardzo wygodnie mi u nich było i przyjaźnie. Nie spodziewałam się tego, po tak sławnym zespole. Można było stwierdzić, że pozytywnie mnie zaskoczyli. Na dodatek dowiedziałam się od paply zwanej Baekhyun, że 3 z nich było w ukrywanych związkach i wszyscy nawzajem robili wszystko, by to nie wyszło na jaw i każdy mógł być szczęśliwy. Byli dla siebie nawzajem rodziną, przyjaciółmi i kumplami z pracy. Łączyła ich niesamowita więź. Zazdrościłam takiej atmosfery, bo w moim domu nawet takowej nie miałam.

Chciałam wyjść z nastawieniem, że pójdę na autobus, lecz Junmyeon wyskoczył za mną pospiesznie i zaczął także ubierać buty w przedpokoju bez słowa. Wiedziałam, że chciał mnie odwieźć i z jednej strony chciałam poprosić, żeby się nie kłopotał. Ale z drugiej bardzo chciałam, by mnie odwiózł z kilku powodów, więc to zaważyło o tym, że nawet nie zaprotestowałam.

Wsiedliśmy do samochodu w ciszy. On znowu oczywiście otworzył mi na początku drzwi. Miło, że był takim dżentelmenem, bo rzadko jeszcze się to zdarzało w tych czasach. Choć nie byłam za uprzywilejowaniem kobiet, to takie gesty mnie jakoś cieszyły. Tym razem nawet nie włączył radia co mnie zdziwiło. Chciał coś mówić?

- Gdzie mieszkasz? - Zapytał tak nagle, że przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią i dopiero jak dotarło do mnie jego pytanie, podałam pospiesznie adres. - Nie będziesz się do mnie zwracać Oppa, rozumiem? - Zagiął mnie.

Miałam ochotę szybko uciec od tematu. Nie lubiłam tak niezręcznych sytuacji. Żałowałam, że pozwoliłam mu mnie odwieźć. Z drugiej strony, nie spodziewałam się, że będzie to drążył. A on jak na złość.

- Wolałabym jakbyśmy mówili sobie po imieniu. - Zasugerowałam nieśmiało chwiejnym głosem.

- A to nie ja powinienem takie coś proponować? Ja jestem od ciebie dwa lata rocznikowo starszy. - Podpuszczał mnie.

Zlitowałby się nade mną. Byłam zestresowana już tą sytuacją. Czemu facetom zawsze tak bardzo zależało na byciu Oppą? To takie dziecinne. Byliśmy znajomymi z pracy, na prawie równym poziomie, bo on też żadnej wielkiej roli przed tą teraz nie miał. Dlaczego więc uparł się zaznaczać tak swój wiek?

- Zrobię wszystko, tylko nie każ mi tak do siebie mówić. – Złożyłam ręce w błagalnym geście i dopiero po czasie zorientowałam się, co ja takiego powiedziałam.

- Wszystko? – Mówił przeciągając końcówkę tego słowa. – Muszę to przemyśleć w takim razie. To będzie musiało być coś ciekawego, żeby zastąpić mi słowo Oppa z twoich ust. – Zaśmiał się, a ja czułam że to nie wróżyło nic dobrego. Niestety nie było już odwrotu, skoro wypowiedziałam te słowa, trzeba było je spełnić.

***

Wbiegłam do domu bardzo szybko, bo chciałam uniknąć ciekawskiej rodziny. To nic nie dało, bo mama z prędkością światła zjawiła się w przedpokoju i zasadziła mi siarczysty policzek. Złapałam się w miejscu uderzenia, bo aż mnie zapiekło. Miałam ochotę uronić łzy, na szczęście się powstrzymałam, by nie pokazać swojej słabości. Wiedziałam, że tak to się może skończyć.

- Jak mogłaś! Nie dawałaś znaku życia. Nie wróciłaś na noc. A na drugi dzień jak gdyby nigdy nic, zjawiasz się późnym wieczorem odwieziona przez kogoś?! To mężczyzna? Puściłaś się z reżyserem, by dostać tę rolę? Przyznaj się.

Miłosny scenariusz |Suho z EXO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz