Rozdział 12. Twarzą w twarz

Start from the beginning
                                    

- Chodź ze mną do szatni - złapałem ją za dłoń i pociągnąłem za sobą. Otworzyłem drzwi do wspólnego pomieszczenia i ukazało nam się mnóstwo mężczyzn cieszących się ze zwycięstwa.

- Olivier! - Wrzasnęła moja uszczęśliwiona koleżanka i podbiegła do najlepszego piłkarza meczu. - Gratuluję! - Wpadła w jego rozłożone ramiona i po chwili szukała sposobu na znalezienie powietrza w jakiejś szczelince ciała wysokiego Oliviera, który ściskał ją chyba najmocniej jak tylko potrafił.

- Moja fanka mi nie gratuluje, nie wierzę - Payet złapał się za serce, a dziewczyna odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na tego, który wypowiedział te słowa, następnie odepchnęła się od boiskowej dziewiątki i podeszła do ósemki.

- Dimitri, byłeś dziś niesamowity - wymruczała cwaniacko i przytuliła go. Przez chwilę patrzyłem i miałem ze wszystkiego niezły ubaw, ale postanowiłem wziąć jak najszybciej prysznic. Wyjąłem z szafki najpotrzebniejsze rzeczy i poszedłem w kierunku łazienki.

*****

- Nie wolałbyś może wrócić do hotelu i trochę odpocząć? - Zapytała, kiedy już wyszliśmy ze stadionu w Saint-Denis.

- Nie, zrobimy to, co zaplanowaliśmy. Kilkanaście kilometrów stąd powinien być opuszczony park rozrywki, wezwijmy taksówkę i wkradnijmy się tam!

- O Boże, Anto, nie wiedziałam, że ty potrafisz być taki niepoważny! - Zachichotała, a ja przewróciłem lekko oczami i zadzwoniłem po nasz środek transportu.

Po raz pierwszy była w Disneylandzie i była zachwycona. Cały czas uśmiechała się od ucha do ucha i powtarzała, że chce zostać w tym miejscu już na zawsze. Ja też chciałem być już zawsze przy niej takiej szczęśliwej. Co jakiś czas łapała mnie za dłoń i ekscytowała się różnymi rzeczami, na jakie zwróciła uwagę. Zagraliśmy w grę, w której brało udział kilka innych par. Walka o ogromnego, pluszowego Nemo trwała w najlepsze. Martina cały czas piszczała i mocno zachęcała mnie, żebym to dla niej wygrał. Niestety, byłem słaby jak cholera w tego typu grach, więc ostatecznie nagroda trafiła w inne ręce niż nasze. Moja śliczna narzeczona była lekko zawiedziona, ale nie chciała tego zbyt mocno okazywać. Westchnąłem z rezygnacją i skierowałem się razem z nią w kierunku Rollercoastera. Nie miało znaczenia to, że byłem piłkarzem. Ludzie po prostu chcieli jak najszybciej znaleźć się na tej ogromnej atrakcji i nie było mowy, żeby ktokolwiek nas przepuścił.

World of chancesWhere stories live. Discover now