Rozdział VIII - "Kłamczucha"

2.8K 187 35
                                    

Byliśmy już w moim pokoju. Usiedliśmy oboje na kanapie, patrzyliśmy wyłącznie na podłogę. Przez kilka minut nie wymieniliśmy ze sobą żadnego zdania. Przez cały czas myślałam o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Moja osobowość przeszła gwałtowne zmiany, których po prostu nie potrafiłam zrozumieć. Była to dla mnie po prostu nowość. Zauważyłam, że Shawn podniósł swój wzrok i skierował go w moją stronę.

- Pieprzyć to. - powiedział głośno i poważnie, po czym szybkim ruchem znalazł się na mnie i zaczął mnie namiętnie całować.

Trwaliśmy w tej namiętności dłuższą chwilę, po czym on zaczął próbować mnie rozbierać. Tego było już za wiele. Walnęłam go z całej siły w policzek.

- Mówiłam, dzisiaj żadnej anatomii. - walnęłam go krzywym wzrokiem i lekko się uśmiechnęłam. - Dobra, nie będziemy trwać znowu w tej ciszy, bo znowu wejdzie Ci do tego tępego łba jakiś głupi pomysł.

- On wcale nie był głupi, przecież Ci się podobało... - zaśmiał się cichutko.

- Zapomnij o tym. Do niczego tutaj nie doszło. Bierzemy się za chemię.

- Eh, jak wolisz. - znudzony zabrał podręcznik.

***

- Dało się? Dało. - skarciłam go znowu wzrokiem.

- Niestety. No dobra, mam nadzieję, że dostaniemy z tego dobrą ocenę. W końcu włożyłem w to tyle pracy...

- Poprawka. Włożyliśmy.

- Tak, tak. Włożyliśmy. No cóż, masz ochotę na jakiś film? W końcu Twojej matki nie ma w domu, więc mamy chwilkę czasu wolnego tylko dla siebie.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- No chodź. Co Ci szkodzi. - mówił z taką zachętą, że ciężko było się nie zgodzić.

*Połączenie od: Cara*
'Odrzuć.'

- Dobra, ale nie licz na nic więcej. - odpowiedziałam i pociągnęłam go w stronę sali kinowej.

Usiedliśmy wygodnie na siedzeniach. Czułam się dość niezręcznie. Siedzę w moim domu, sami, z chłopakiem, o którym zawsze rozmyślałam i chciałam się z nim pieprzyć, a gdy on sam to zainicjował to wyszło jak wyszło. Pan Mendes wybrał jakiś film i rozłożyłam się wygodnie na siedzeniu, nie byłam zbytnio nim zainteresowana i usnęłam...

***

- Ty to widzisz? Mówiłam. - usłyszałam cichy chichot matki. - A ty mi nie wierzyłaś.

- Oj, przesadzasz. Przecież są już dorośli. - również cicho chichotała.

Nie wiedziałam, o co chodzi, więc otworzyłam oczy. Przede mną stała moja matka i pani Mendes. Poczułam, że nie jestem w sali kinowej, na moim łóżku i... w jego objęciach. Na szczęście mam na sobie ubrania. Ulga jaką doznałam była niewyobrażalna...

- O, budzi się chyba. - usłyszałam głos matki Shawna.

- Tak, zmykamy. Nie będziemy im przeszkadzać. Jest sobota, niech się wyśpią.

Trzask drzwi.

- Dzień dobry. - poczułam lekkie wibracje głosowe koło nosa. - Jak się spało?

Secret Diary |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz