Rozdział XXVII - "Noc"

2.3K 145 11
                                    

- Co się stało? - Tracy nie mogła powstrzymać się od pytań, gdy zauważyła moją minę.

- Nic takiego, po prostu mi się coś przypomniało. - zachichotałam i załapałam ją za pod rękę żeby nie pytała o nic więcej.

- No cóż. Ty od zawsze byłaś tajemnicza. Gdzie teraz? - spytała zrezygnowana.

- Po jakąś super sukienkę i bieliznę... Może Calvin Klein? Salon jest po drugiej stronie galerii. Polecimy szybko.

- O nie, nogi mi odpadają. Nie mogłaś wcześniej o tym pomyśleć?

- Właśnie mi się to przypomniało. - mój chichot ponownie opętał jej uszy i skierowałyśmy się w stronę sklepu.

***

- Jak zaraz stamtąd nie wyjdziesz to odsuwam zasłonę i będziesz świeciła cyckami przed całym sklepem. - zagroziła ostrzegawczo Tracy nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

- Ona nie żartuje. - dodał z lekkim chichotem przechodzący ochroniarz.

- A to kto? - spytałam zdziwiona.

- Ochroniarz.

- Dobra, już wychodzę. - odsunęłam zasłonę w przymierzalni.

- I co? - widać było po niej, że miała dosyć.

- Biorę. Jeszcze tylko sukienka. - odpowiedziałam trzymając w ręku seksowną obcisłą bieliznę marki Calvin Klein.

- A tak właściwie to po co Ci to wszystko? Wybierasz się na randkę? - tym pytaniem zwaliła mnie z nóg.

Co ja mam jej odpowiedzieć? Idę pieprzyć się z Shawnem Mendesem - jedyna sensowna, ale niemożliwa do wypowiedzenia odpowiedź. Musiałam brnąć w te kłamstwa, ale nie mogłam dać się odkryć. Zresztą z Tracy jesteśmy na etapie początkowej znajomości, jeszcze nie mogę nazwać ją prawowitą przyjaciółką. Co będzie, gdy do Toronto wróci Cara? Całkowicie o tym zapomniałam, przecież nie porzucę jej, ale Tracy także. Będę musiała je jakoś złączyć. Jeszcze kawał czasu, ale trzeba już o tym myśleć, bo nie można zostawiać niczego na ostatnią chwilę. A kwestia Marka, no cóż. Na razie nie mam na to sił, po tym co dzisiaj odwaliła Melissa to z pewnością jej nie odpuszczą. Przyjdę dzisiaj do domu i zgarnie ją policja, o ile do tego domu dojdzie.

- Hm, nieee... Po prostu zawsze chciałam ubrać się w taki sposób na spacer, żeby wyglądać, eee... Seksownie. Tak, seksownie. Żeby chłopaki się oglądali.

- Masz takiego przystojniaka przy sobie i Ci to nie wystarcza? Chciwa suczka z Ciebie! Prawdziwa kobieta, taka nasza natura. - zaśmiała się i widocznie uwierzyła.

Nareszcie. Jeden problem mam z głowy. Jeszcze pozostał drugi - sukienka, ale na to mam chwilkę czasu.

- To co proponujesz? - rzuciłam szybko.

- Gucci? - miała już całkowicie dosyć zakupów.

- Dobry wybór.

***

- Dzięki za wszystko. Uwielbiam spędzać z Tobą czas! - przytuliła mnie i wyszła z auta w stronę swojego domu, po czym pomachała mi i posłała buziaka.

- Ja z Tobą też, pa! - rzuciłam i odjechałam dość szybko, by wrócić do domu.

Chciałam zobaczyć reakcję Marka i mojej matki na wieść, że Melissa stała się złodziejką przez swoją głupotę. Nie mogłam oszczędzić sobie tego widoku, gdy zostaje zakuta w kajdanki. Wątpię, że wróciła do domu, bo od galerii jest kawał drogi i nie zdążyłaby jeszcze dojść na piechotę. Mam nadzieję, że zdążę przed nią. Dojechałam do domu, pod mieszkaniem nie było żadnych radiowozów, więc mogłam być troszkę spokojniejsza. Zaparkowałam pod garażem, wysiadłam i ruszyłam z zakupami w stronę drzwi. Otworzyłam je i usłyszałam, że Mark kłóci się z mamą. Poszło szybciej, niż myślałam, a gdy dojdzie do tego Melissa to już będzie totalnie! Ciekawe o co się kłócą. Jestem wścipska, ale póki mnie nie usłyszeli to mogę troszkę podsłuchać.

Secret Diary |S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz