- Jestem. Tu masz herbatkę, a tu tabletki, o które prosiłeś. - Szatynka położyła wskazane rzeczy na stoliku. - A może skoczysz do wanny w czasie, gdy ona będzie stygnąć? Zakładam, że taka forma relaksu zdecydowanie dobrze ci zrobi.

- Tylko nie mam ze sobą nic w co mógłbym się przebrać...

- Chyba gdzieś jeszcze leży jakiś stary dres Yoongiego, którego stąd nie zabrał. Bielizny mieć nie będę, jakoś musisz sobie z tym poradzić. - Mrugnęła do niego i ponownie opuściła salon, wracając do niego po niespełna minucie, w rękach niosąc ubrania. - Nawet jakaś koszulka się uchowała! Masz szczęście. A teraz leć do łazienki.

Nie był do końca pewien, czy szczęściem można było nazwać to, że miał się ubrać w ciuchy osoby od której właśnie uciekł. Jednak nie śmiał nawet powiedzieć o tym młodszej, dlatego potulnie udał się do wskazanego pomieszczenia, gdzie szybko ściągnął z siebie brudne rzeczy i ostatecznie wszedł pod prysznic. Dziewczyna oczywiście miała rację, bo dzięki ciepłej wodzie jego zastane mięśnie nieco się rozluźniły, a szum wody przyjemnie koił ból głowy. Starał się znów nie myśleć o minionych wydarzeniach, lecz nie było to takie proste, jakby się komuś mogło wydawać. Umysł, co rusz podsuwał mu nowe teorie, rozbudowywał poprzednie, przez co z każdą chwilą czuł się coraz bardziej zagubiony w obecnej sytuacji. Zastanawiało go skąd nagle tamta dwójka znalazła się w tym samym klubie, co on. Seul przecież był ogromnym miastem, gigantycznym, więc albo musiał mieć niewyobrażalnego pecha, albo ktoś miał przy tym jeszcze swój udział. Jednak kto to mógłby być? Jedyną osobą, która wiedziała o ich wyjściu, był sam inicjator owego wypadu, jednak nie mieściło się Jiminowi w głowie, że Taehyung mógłby być współwinowajcą. Swoją drogą, nie kontaktował się z nim i nie wiedział, czy tamten w ogóle przeżył. Przecież mógł wylądować w znacznie gorszej sytuacji niż on, choćby pobity w rowie, czy zgwałcony i zamordowany w krzakach. Po raz kolejny wyszło to jakim egoistą i beznadziejnym przyjacielem był, bo jak zawsze myślał tylko o sobie zamiast o bliskich mu osobach. Nie dość, że był obleśny, gruby i ohydny w całej swej posturze, to nawet nie mógł bronić się, że było to kosztem jego super charakteru, gdyż ten prezentował tylko najgorsze cechy. Coraz bardziej wątpił w swój sens istnienia, bo tylko od wszystkich czegoś żądał lub oczekiwał, lecz w zamian nie dawał niczego. Na co więc liczył? Przerażało go to wszystko, bo wizje skończenia ze swym marnym życiem za często zaczęły pojawiać się w jego głowie, mimo tego, iż tak naprawdę nie chciał umierać. Jednak czy nie była to kolejna oznaka bycia samolubnym? Ciągle myślał tylko o sobie i własne dobro stawiał nade wszystko, a powinien przecież zacząć troszczyć się o innych, jeśli faktycznie mu na nich zależało. Jednak jeżeli nie umiał tego robić, to powinien dać reszcie spokój, nie zadręczając ich swym bytem. Może tak byłoby lepiej?

- Eh... - westchnął, przeczesując ręką wilgotne kosmyki, gdy woda wciąż leciała z góry ze słuchawki prysznica. Tor jego myśli przerażał go, nawet nie wiedział czemu było z nim coraz gorzej i zamiast spróbować się zrelaksować, rozgrzebywał wszystko coraz bardziej, pogrążajac się przy tym w jeszcze większym smutku. Nigdy nie uważał się za żaden ideał, ale powoli zaczynało robić się niebezpiecznie, gdy myśl o samobójstwie pojawiała się z taką częstotliwością w jego głowie, jako jedna z opcji rozwiązania jego problemów. Może powinien udać się do jakiegoś specjalisty, tak jak Tae go wcześniej namawiał z tym, że wtedy nie było z jego psychiką aż tak źle. Będzie musiał rozważyć i tę opcję, lecz na pewno nie teraz, gdyż w obecnym czasie priorytetem było skontaktowanie się rówieśnikiem.

~ ~ ~ ~ ~

- Tak, słucham? - Wesoły głos rozbrzmiał w słuchawce telefonu.

- Tae?

- No ja, a kto by inny, Chim? Swoją drogą, czemu wcześniej nie odbierałeś? - Tonacja głosu się nieco zmieniła, a Jimin mógłby dać sobie rękę uciąć, że jego przyjaciel właśnie wydął dolną wargę i robił minę zbitego psa mimo, że nikt tego nie widział.

Jimbunny | YoonMin, JiKook | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz