VIII

481 63 24
                                    

Czuł się coraz gorzej. Bóle głowy, krwotoki z nosa czy ciemne plamki przed oczami pojawiały się już nie tylko sporadycznie, ale zaczynały być stałym elementem każdego dnia Jimina. Ciągłe ssanie w żołądku również mu dokuczało, ale ignorował je twierdząc, że lepiej zalać żołądek dodatkową porcją wody lub herbaty niż zjeść nieco więcej i później iść to zwymiotować. Treningów jednak nie odpuszczał, codziennie wylewał z siebie siódme poty na siłowni, byle tylko osiągnąć upragniony rezultat i być szczęśliwym schodząc z wagi, na którą stawał co najmniej raz dziennie.

Tylko raz dopuścił się zbrodni jaką było złamanie diety. Akurat wracał z pracy, a wysiadając z metra poczuł piękny zapach hoddeok'ów, który unosił się z pobliskiej budki. Nie dość, że był niebywale głodny tego dnia, to strasznie męczyła go ochota na coś słodkiego i jak zawsze potrafił stłamsić ją w zarodku, tak tym razem nie udało mu się to, ostatecznie lądując przy ladzie zajadając się już drugim krążkiem.

Skończyło się na tym, że pochłonął w zastraszającym tempie cztery naleśniczki, przez co brzuch go niebywale rozbolał. Żołądek był już do tego stopnia zaciśnięty, że przy tak dużej ilości jedzenia rozepchane, w krótkim czasie jego ścianki bolały niemiłosiernie. Momentalnie zrobiło mu się niedobrze, nie tylko poprzez rwanie w brzuchu,  ale także sumienie go dopadło, a cichy głosik w głowie mówił mu, jaką to spasioną świnią się teraz stanie. Na domiar złego, przez tragiczne samopoczucie, ledwo utrzymywał się na nogach, w ślimaczym tempie próbując dostać się do domu. Jedynym o czym w tym momencie myślał, była muszla toaletowa w jego łazience, do której miał zamiar jak najszybciej zwrócić spożyte jedzenie. Praktycznie płakał, bo ucisk w żołądku był nie do zniesienia, nogi miał jak z waty, a myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół tego jak bardzo przytyje przez jedną, głupią chwilę słabości, której nie mógł się oprzeć.

Po upiornie długim dla niego czasie, dotarł pod drzwi windy i po raz pierwszy zmusił się, by z niej skorzystać, zamiast iść schodami, którymi zawsze kroczył. Tym razem jednak nie miał na to siły. Miał wrażenie, że zaraz osunie się po ścianie i nie wyobrażał sobie, że miałby chociaż dojść na półpiętro, a co dopiero wyżej. Gdy otworzył mieszkanie, pierwszym co zrobił, po przekręceniu zamka od wewnątrz, było klęknięcie przed sedesem i wepchnięcie do ust dwóch palców. Zahaczał nimi o języczek podniebienny tak długo, aż nie poczuł charakterystycznego szarpnięcia w brzuchu, by jak najszybciej je wyciągnąć, tym samym robiąc miejsce dla cieczy, która opuściła zawartość jego wnętrzności.

Powtarzał czynności te tak długo, dopóki już nic nie chciało wydostać się z żołądka. Nie był jednak zadowolony. Powinien zwrócić znacznie większą ilość jedzenia, a tym czasem, zwymiotował tylko niewielką jego część, którą rozcieńczył wodą w knajpce na stacji metra. Przez to wszystko zapomniał, że słodkości pozbywa się z organizmu znacznie trudniej aniżeli zwykłą żywność.

Teraz już miał ochotę rozpłakać się niczym ledwo narodzone niemowlę. Nie dość, że pochłonął te nieszczęsne kalorie w gigantycznej ilości, rozepchał sobie żołądek, podrażnił gardło paznokciami i kwasami żołądkowymi, to na dodatek nie udało mu się wyrzygać nawet połowy tego, co zjadł.

Cały obśliniony i zasmarkany pochylił się nad umywalką, by zmyć z siebie reszki wydzieliny, która dotarła nawet do łokcia, następnie opłukał twarz i umył zęby, by zabić nieprzyjemny smak utworzony w jego ustach.

Gdy już jako tako się ogarnął, przyjrzał się swojej twarzy w lustrze i ujrzał człowieka, którego praktycznie nie był w stanie rozpoznać. Ogromne, fioletowe sińce pod oczami, potargane na wszystkie strony kruczoczarne włosy, które jakby straciły swój blask oraz popękane usta. Nie mógł uwierzyć, że do takiego stanu się doprowadził, bo jak ktoś taki mógł się komukolwiek podobać? Nie mógł, nie gdy wyglądem przypominał ćpuna na głodzie, a nie młodego, zdrowego mężczyznę, którym przecież był.

Jimbunny | YoonMin, JiKook | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz