⬆⬆⬆
Ta gra kosztowała mnie 24 zł... ale warto było :D
Tak wgl książka ma już ponad 3 tyś.
Dziękuję!!---------------------------------------------------
J: Sandra? Kto to?
S: O, hej Jack! To tutejsza pielęgniarka, a ty już wychodzisz?
J: Nom... To ja już pójdę.
S: Czekaj! A co z tym kinem? Wiem, że już dawno nie puszczają tej "Iluzji", ale możemy iść na "Letters to M." to jakiś polski film.
J: Em... Muszę najpierw się spytać Mark'a.
S: Ale on nie musi iść, jak chcesz możesz przenocować u mnie, bo z resztą i tak nie możesz już zostać w hotelu i w ogöle co Ty się tak tego Mareczka ciągle trzymasz?
J: Tak jakoś... Ale obiecałem mu, że z nim pojad-
S: Oj proszę~
J: Eeh... Pozwól mi zadzwonić do niego.
S: [mamrocze]
J: Mogę?
S: Tak, tak.
Odblokowałem telefon i wszedłem w kontakty, po wybraniu numeru Mark'a usłyszałem dźwięk połączenia.
*Łączenie*
*Odbiera*M: Seán?
J: Tak, mógłbyś przyjechać? Teraz.
M: Będę za 10 minut.
J: A, i jeszcze coś-
*Rozłącza się*
J: Shit, nie zdąrzyłem się zapytać...
*Time skip*
Cały czas wpatrywałem się w główne drzwi. Zamyśliłem się na jakiś czas, ale z myśli wybudził mnie ciężki stukot zardzewiałych drzwi. W wejściu stanął Mark, rozglądał się chwilę. Potem zawołałem go i pomachałem. Szybkim krokiem pognał w moją stronę.
M: Seán!
J: Mark, już okay!
Po usłyszeniu tych słów zaczął biec, ja także ruszyłem w jego stronę. Już po chwili znalazłem się w ramionach Mark'a.
A: Och jakaż z was piękna parka!
Po usłyszeniu tych słów, Mark odsunął się ode mnie. Spojrzałem na osobę, która wypowiedziała te słowa. Była to pielęgniarka, której jeszcze nie widziałem.
M: Oh, to Ty Amy.
A: A ten koleżka?
M: To mój przyjaciel, Seán.
A: Więc witaj Seán-
J: Jack.
A: Okay, niech Ci będzie!
M: Chciałaś coś?
A: Ah, tak! Dyrektor prosił McLoughlina. To chyba Ty, nie?
J: Na to wygląda... Właśnie Mark, ta Sandra męczy mnie ciągle tym kinem. Co z tym zrobimy?
M: Znowu? Uh, Ty idź do tego dyrektora, a ja porozmawiam z nią.
J: Ale-
M: Żadnych ale. Idź
Wkurzony poczłapałem w stronę pokoju dyrka... Czuję się jak ograniczany bachor.. Otworzyłem drzwi i ujrzałem jak jakiś gru-... Otyły facet siedzi za biurkiem.
J: Przepraszam?
?: Aaa... Pan McLouglin. Proszę wejść.
Dziadek wyglądał na 60 latka. Był ubrany w czarny garnitur, pewnie gdzieś się wybierał.
V: Jestem dyrektorem tego szpitala, Fabian Vianney. Proszę mówić do mnie panie Vianney.
J: Seán McLouglin, miło mi.
V: Jak pan wie, pańska osoba przebywa w szpitalu już od... mniej więcej miesiąca.
J: Ale to nic złego prawda? Ja tylko zemdlałem i miałem jakieś przywidzenia.
V: Na to wychodzi, ale musi być pan pod czyjąś obserwacją. Inaczej - pod czyimś nadzorem.
J: Jestem dorosły... Nie potrzebuję niańki.
V: Nie chodzi mi o niańkę, raczej o kogoś Ci bliskiego.
Chciałem zaproponować Mark'a, ale nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem Sandrę.
S: Ja mogę się Tobą zaopiekować!
J: Że co..?
S: No normalnie.
J: Zaraz... Podsłuchiwałaś nas?
V: To dobry pomysł, z resztą najlepiej jeśli znajdzie sobie pan kogoś płci przeciwnej, słyszałem że jest pan singlem.
J: Wolałbym nie.
S: Ja z Seánem jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, będę się nim opiekować!
J: Dobra... W sumie dobry pomysł.
-------------------------------------------------------
Jak zauważyliście, co rozdział na górze jest jakiś obraz z Jack'iem albo Mark'iem. Pomyślałam, że będę wklejać jakieś moje rysunki albo screeny, bo szczerze... Zdjęcia z septiplier mi się kończą ;-;
Przepraszam, że tak wolno piszę...
Ps: kocham YURI!! ON ICE
CZYTASZ
SEPTIPLIER ~ Only I love ya' PORZUCONE
Fanfiction[poprawione 5/28] Powolny krok za krokiem, który przyśpiesza wraz z nurtem. Dwóch popularnych yt'berów: Markiplier i JackSepticEye. Znasz ich? Skoro tu jesteś to pewnie tak. Historia o miłości, której nikt się nie spodziewał. Wiele znajdziesz tu akc...