|Rozdział 6|Koniec dnia

494 67 1
                                    

Krórkie info:
Od teraz będę pisać w innym stylu, bo przy tamtym zajmowało za dużo czasu.
Miłego czytania
👊

Właśnie skończył się pierwszy dzień WestPax'u. Było grubo po 23. Nie byłem śpiący więc miałem zamiar nagrać jeszcze jakiś odcinek, a raczej vlog o tym jak było na tym pierwszym dniu. Moje wrażenia? Super! Na serio było ekstra! Okazało się, że mam na prawdę dużo fajnych i miłych fanów.
Nawet fani Mark'a podchodzili do mnie i mówili "Chyba zacznę Cię oglądac".

Droga z hali do hotelu była nia tak długa, około 10 minut. Nagle za sobą usłyszałem jak ktoś biegnie. Odwróciłem się by sprawdzić.
To chyba był Mark, który zmierzał w moją stronę.

M: Hey! Jack zaczekaj na mnie!

J: Okey.

Zwolniłem krok, a po chwili się zatrzymałem w oczekiwaniu na niego.

M: Cześć... - powiedział zdyszany.

J: Czujesz się jakbyś przebiegł maraton, co?

M: Trochę, ale spoko nie takie rzeczy robiło to ciało!

Mark wyprostował się i przybrał pozę jakiegoś herosa. Co chwilę coś innego byle żeby pokazać swoje mięśnie...

J: No ładnie, ładnie. Hahah. To gdzie masz hotel? Ja w Hotel Mars.

M: No to idziemy razem.

J: Wiesz co, bo ja już się trochę nad tym głowiłem i... Tak nie dokońca pamiętam drogę do tego hotelu.

M: Spoko luz! Ja wiem gdzie to jest więc pójdziemy razem!

Mark złapał mnie za rękę i pociągnął do pobliskiej ulicy. Chyba próbował złapać taksówkę. Ale czemu? Przecież mamy do hotelu rzut beretem.

SEPTIPLIER ~ Only I love ya' PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz