Rozdział 30

130 16 0
                                    

Pół roku później.
-Peter źle się czuję.
-Nie nie teraz proszę cię.
-Nie wiem ile jeszcze wytrzymam.
-Zaraz koniec wierzę w ciebie moja księżniczko.
Stanełam przed ogromnymi drzwiami to miała być już ostatnia próba i chyba najgotsza.

Dokładnie pół roku temu, gdy ugryzłam Petera by go ratować wszystko miało być już normalnie. Nie odkruto nic nowwgo na temat Harrego, zło już nie zagrażało. Nareszcie był spokój aż pewnego wieczoru dostałam SMS-a:
-Hej skarbie tęskniłaś<3
-Kim ty jesteś odczep się odemnie!
-Bez żadnych czułości proszę ale jeśli chcesz jeszcze mieć spokój wykonasz wszystko co ci powiem.
-Harry?!?
I od tego czasu zaczeło się piekło. Co raz więcej złoczyńców, więcej problemów i wciąż czułam, że ktoś mnie obserwuje.
Przynajmniej miałam Petera on jako jedyny widział moje problemy. Zbliżyliśmy się do siebie.
Do tej pory pamiętam tą sytuacje, jakieś 4 dni przed tym co jest teraz.:
(W tym momęcie opowiedziała bym co się działo ale nie mam dzisiaj chumoru. Przepraszam.)
-Sabrina?
-Tak?
-A prezerwatywa?
-O kur.. .
Bardzo śmieszna sytuacja. Do tej pory nie zrobiłam testu poprostu nie miałam czasu i zapomniałam, ale kiedy zaczełam się czuć coraz gorzej przeraziłam się.

-Sabi jesteś gotowa?
-Tak.
Otworzyłam ogromne drzwi. Weszłam do środka pomieszczenie było straszne i ponure. Tylko jedno ogromne okno a przed nim krzesło biurowe i biurko.
-Wreszcie się widzimy, tęskniłem.
Jego głos przprawiał mnie o wymioty taki słodki i niewinny niedobrze się robi.
-Nie pora na czułości, nawet nie mam na nie ochoty a teraz chodź załatwmy to wreście.
-Widzę że odrazu przechodzisz do konkretów.
Wstał po czy m ściągnoł swoją marynarkę.
A po czym usiadł ponownie.
-Żartujesz sobie ze mnie ?
-Nie, czemu miał bym z ciebie żartować?
-Siadasz sobie jak gdyby nigdy nic.
-Tak kochanie.
-Nie nazywaj mnie tak!
-Oczywieście słońce.
Nie wytrzymałam podeszłam do niego i walnełam go w policzek. On się zerwał i złapał mnie za nadgarstki był strasznie silny a ja słaba po tym ile prób musiałam przejść ile razy omało nie straciłam życia. A on teraz po prostu mnie zlewa.
-Nie przesadzaj mała bo nie będe już taki miły.
Wyrwałam mu się i wyciągnełam swoje miecze, on zrobił to samo.
-Teraz dopiero zacznie się zabawa...

Walczyliśmy chyba z godzinę ja coraz bardziej traciłam siły ale nie poddawałam się. Mimo, że jestem wampiżycą nie mogę użyć swoich mocy byłam zbyt słama i zmęczona.

Gdy miał już zadać mi ostatni cios odskoczyłam i nadział cię na mój miecz.
-WYGRAŁAŚ.
To byłu jego ostatnie słowa. Tak ale jaką ceną dlaczego musiałam go zabić chciało mi się płakać a ból brzucha nie poprawiał mojej sytuacji.
Poczułam się strasznie senna i zemdlałam.

Obudziłam się w szpitalu pewnie Peter im przekazał gdzie jestem.
Próbowałam wstać ał moja głowa!! Powoli otworzyłam oczy. Koło mnie leżał Peter lekko go szturchnełam.
-Wstaś!!
Przytulił mnie.
-Pe t e r   dus i sz.
-Przepraszam ale bałem się, że się nie obudzisz.
I w tym momęcie do pokoju wszedł lekarz cały uśmiechnięty.

-Widzę, że już pani lepiej.
-Tak dziękuje.
-Chciałem państwu pogratulować.
Spojrzeliśmy na siebie a potem na lekarza.
-Słucham?
-Jest pani w pierwszym tygodniu ciąży.
Byłam zdziwiona.
-To znaczy że zostałem ojcem?
-Tak gratuluje.
Lekarz wyszedł a ja sopojrzałam na Petera.
-I co teraz?
Nic nie odpowiedział tylko złączył nasze usta w czułym pocałunku.
_______________________________________________________________________________________
KONIEC I KTO SIĘ SPODZIEWAŁ TAKIEGO ZAKOŃCZENIA?
NIESTETY ZOSTAŁ MI TYLKO EPILOG 2 CZĘŚCI NIE BĘDZIE NIESTETY ALE
JAK BĘDZIECIE CHCIELI POIMFORMUJE WAS O NOWEJ KSIĄŻCE. PA.

Ślady Przeszłości I Teraźniejszości/Sezon 1 I 2Onde histórias criam vida. Descubra agora