Fifty Seven

1.8K 244 70
                                    

Luhan

Wszyscy czekaliśmy cierpliwie lub — powinienem powiedzieć niecierpliwie, na przyjazd policji. Wciąż nie byliśmy w stanie poruszyć się po tym, co się stało. Przygryzłem wargę, kiedy łysy mężczyzna obchodząc stoliki, podszedł do grupki osób stojących obok mnie, Sehuna i mojej rodziny.

Taejin był Bóg wie gdzie, prawdopodobnie poszedł do łazienki, żeby zmyć krew ze swojej twarzy. W końcu Sehun złamał mu nos. Chłopak zesztywniał obok mnie, więc mogłem domyślić się, że dokładnie wiedział, kim był mężczyzna w mundurze.

— Dlaczego nie jestem zaskoczony? — ohydny uśmiech pojawił się na jego ustach. — Za tym całym bałaganem stoi Oh. — Potrząsnął głową, wyciągając notatnik i długopis. — Kto jest właścicielem tego miejsca?

Sehun odwrócił gorzko wzrok i zacisnął szczękę. W tym momencie był bardziej niż zdenerwowany.

— Ja jestem, proszę pana. — Mężczyzna w garniturze, znany również jako Sunmi, podszedł i stanął przed nami.

— Mógłby mi Pan dokładnie powiedzieć, co tu zaszło? — po zapisaniu czegoś, popatrzył ciekawy tego, co miał mu do powiedzenia.

— Witałem właśnie paru klientów. Pytałem, czy smakuje im jedzenie, rozmawiałem z nimi, kiedy usłyszałem zamieszanie...

— Mhm. — Łysy mężczyzna zapisał coś, zanim znów na niego spojrzał. — O co chodziło?

— Ten oto pan Lu. — Położył dłoń na moim ramieniu. — Był przetrzymywany z bronią przystawioną do twarzy przez tego tutaj. — Wskazał na miejsce, w którym ostatni raz był widziany Taejin, a my wszyscy podążyliśmy za nim wzrokiem. Mężczyzna uniósł wysoko brwi i rozejrzał się, drapiąc się w czubek głowy.

— Był tutaj dosłownie minutę temu.

— A gdzie jest teraz? — oficer obrócił się, szukając czegokolwiek podejrzanego. Mój żołądek wywrócił się góry nogami, kiedy zdałem sobie sprawę, że wcale nie poszedł zmyć z siebie krwi. Uciekł.

— Co to ma znaczyć, że tego drania tutaj nie ma? — syknął mój tata. — Przecież tu był! Jakim cudem stąd wyszedł?

— Uspokój się, Ed — mruknęła moja mama.

— Kim była osoba, która przetrzymywała pana Lu? Zaczniemy poszukiwania. Nie musi się Pan o nic martwić panie...

— Lu — odparł mój tata.

— Panie Lu. — Pokiwał głową, notując coś. — Jak ma na imię...

— Taejin — odezwał się Sehun. — Jego pieprzone imię to Son Taejin.

Przygryzłem wargę, modląc się, żeby jego przekleństwa nie sprawiły żadnego kłopotu. Nagle pojawiło się kilku oficerów, zaczęli ze sobą przez chwilę rozmawiać, po czym trzymając w ręku swoje walkie-talkie, opuścili pomieszczenie.

— Namierzymy Pana Taejina, a w tym czasie, czy mógłby nam pan powiedzieć, co się stało?

— Tak. — Sunmi przełknął głośno ślinę. — Ten bandyta ostrzegł nas, żebyśmy nie dzwonili po pomoc, bo inaczej go zabije. Zdawał się wiedzieć, co robi, bo po tym zaczął kłótnię z tym tutaj. — Wskazał na Sehuna, a oficer kiwnął głową. — Wymienili kilka słów, grożąc sobie nawzajem. Ten młody mężczyzna próbował uwolnić Luhana, ale mu się to nie udawało. Chwilę później, Luhan zrobił coś, dzięki czemu uwolnił się z jego uścisku i wtedy po was zadzwoniłem.

— Co stało się po tym, jak Taejin uwolnił Luhana? — wpatrywał się twardo w Sehuna.

— Złapałem go, kopnąłem w brzuch, potem w twarz i zrobiłbym mu więcej, ale mój chłopak mnie przed tym powstrzymał.

I'll Protect You | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz