XI

1.9K 227 19
                                    

Siedzieliśmy na łóżku pod wspólnym kocem. Dipper opierał głowę na moim ramieniu, a ja wertowałem książki. Szukałem czegoś, jakichś konkretnych informacji o demonie z fioletowymi oczami. Natrafiłem na kilka ciekawych wzmianek o niejakim Fryderyku Ósmym, który rządził w wymiarze Gamma i sprzeciwiał się podróżom między wymiarami. Podobno brał udział w kilku protestach. Wątpiłem jednak, czy jakiś podstarzały demon miał chęć mieszać w głowie byle człowieka. Chociaż z drugiej strony im demon starszy, tym ma większe ambicje...

- Jak ty szybko analizujesz - usłyszałem głos Dippera i zerknąłem na niego kątem oka.

- Lubisz czytać moje myśli, co?

- Bardzo. Fajnie mieć taki kontakt. Mogę porozumiewać się z tobą telepatycznie i nikt nas nie usłyszy.

- Rzeczywiście. Długo zajęło ci opanowanie tego wszystkiego? Teleportacji, telepatii?

- Ja się tego nie uczyłem. Po prostu każdy został nimi obdarzony. Musimy jeść leki, żeby te umiejętności nie wygasły.

- Obdarzony? W jakim sensie?

- Sam nie wiem. To wujek... I jego zespół badawczy. Wszystko stało się łatwe. Aż za łatwe. - Westchnął cicho i wtulił się we mnie. Chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował. Wróciłem do przeglądania książek. Normalnie już bym  wiedział, kto go opętał, ale moje moce wariowały. Raz je miałem, raz nie. Jak przepalająca się żarówka. W dodatku znowu zaczynała boleć mnie głowa. W końcu oczy zaczęły mi ciążyć, a litery zamazywać. Moja głowa opadła i zasnąłem.

Jasność. Straszna i oślepiająca, jak po wybuchu bomby atomowej. Na ziemi leżały ciała. Tysiące ciał, zwęglonych lub nienaturalnie wykręconych. Koniec świata. Zobaczyłem siebie. Biegnąłem. Szukałem czegoś, kogoś... W końcu znalazłem. Klęknąłem i chwyciłem go za ramiona. Myślałem, że on nie żyje. Zacząłem oddawać mu moc i starzeć się w zastraszającym tempie. Moja skóra była sucha jak pergamin i pomarszczona. Kiedy byłem już na skraju sił, on nagle otworzył oczy. Fioletowe. Jego tęczówki były fioletowe. A ja...

Umarłem.

- Obudź się! W tej chwili!

Otworzyłem oczy. Oglądanie własnej śmierci nie należało do moich ulubionych rozrywek. Odsunąłem koc i wstałem gwałtownie. Miałem zamiar gdzieś pójść, porozmawiać z innymi demonami... Kiedy zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe. Oni wszyscy byli zaszczepieni i zginęli... zginą  nieświadomie. Tylko ja wiedziałem, co się dzieje... Byłem z tym zupełnie sam. Jak zawsze.

- Nie! Nawet tak nie myśl!

Dipper coś mówił, ale nie zwracałem na niego uwagi. Moje myśli pędziły jak szalone. Co mogłem zrobić? Uciec? Ale dokąd? Walczyć z niewiadomym przeciwnikiem? Już to widzę. Demon bez mocy. Zepsuty demon. Na dodatek w ludzkim ciele. Byłem bez szans.

- Bill...

A może faktycznie wziąć zastrzyk? Znów zmienić się w kamień? Zawrzeć pakt? Sam nie wiedziałem, kiedy najzwyczajniej w świecie zacząłem panikować. Widziałem moją śmierć. Jak moje ciało się rozkłada, jak po prostu staję się niczym. Ale ja nie mogłem umrzeć. Po prostu nie.

Moją karuzelę myśli przerwał chłopak. Wstał nagle i dał mi z całej siły w pysk. Trochę zapiekło.

- Słuchaj mnie! Po pierwsze: NIE jesteś w tym sam. Po drugie: Przepraszam. Za to i za nazwanie cię, no wiesz... Popsutym.

- Kiedy to prawda! Nie mam mocy. Mam migrenę. Nie mogę nawet wydostać się z windy!

- Bo to moja wina. Nie powinienem być taki... sztuczny. Nie powinienem cię testować na każdym kroku...! Przepraszam.

- Czyli to wszystko robiłeś specjalnie. Dlaczego? - spytałem sucho.

- Chciałem cię sprawdzić. I te głosy w twojej głowie... Na początku to też byłem ja. Ale potem... Pamiętasz? Łaskotałeś mnie, a ja powiedziałem, że muszę iść do łazienki.

- Pamiętam.

- No i... W tej łazience stało się coś dziwnego. Zobaczyłem fioletowe światło i straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, stałem w kolejce do ruchomych schodów. A ciebie nie było.

- Nie chciałem czekać i poszedłem sam szukać sali. - Westchnąłem i poprosiłem chłopaka, żeby opowiadał dalej. Tak jak się spodziewałem, demon mieszkający w jego głowie nieźle namieszał. Na dodatek przy zeznaniach Dipper też się plątał. W końcu po 10 okrążeniu pokoju bezsilnie oparł głowę o moją klatkę piersiową.

- To nie ma sensu... Wszystko mieszam, Bill. Wspomnienia uciekają i deformują się...

- Nie bój się - poczochrałem go po włosach, a on uniósł głowę. - Nauczę cię blokować umysł i porządkować myśli. Nie bez powodu nazywają mnie demonem umysłu.

- A jak to zrobisz bez mocy?

- Moce to jedno, a specjalizacje to drugie...

- Czym to się różni?

- Moc może wygasnąć na dobre. Moja szaleje i nie wiem, co z tego będzie. Specjalizacja może zostać osłabiona, ale jest częścią mnie. Dalej mogę wchodzić w sny i umysły innych, zawierać układy... Muszę jednak uważać, bo im więcej takich działań tym mniej mojego zdrowia.

- A blokowanie umysłu?

- To proste. Większość roboty wykonasz ty sam, ja tylko dołożę swoje dwa grosze.

- To ciekawe.

- Ciekawe? Większość ludzi mnie za to znienawidziło. W tym twój wujek.

- Cóż... - chłopak podniósł się na palcach i chwycił moją twarz. - Ja nie jestem moim wujkiem.

I pocałował mnie. Po raz kolejny tamtego dnia. Aż zacząłem się przyzwyczajać...

***

Kolejny rozdział! Coś mnie ostatnio zebrało na to, żeby pisać tutaj. Nwm... Mam nadzieję że nie pokręciłam niczego w fabule. Chociaż znając mnie wszystko pokręciłam XD Well... Miłego wieczoru!  ;)

Prove It /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz