Rozdział 34

5.6K 315 6
                                    

Holly Smith
- Aaa... Jace... - wydyszałam.
- Tak, kotku? - powiedział zaraz po tym jak zakryłam jego górną część ciała sobą.
- Kocham cię.
- Wiem, misiu. Ja ciebie też.
Położyłam się obok niego i przykryłam się kołdrą, by nie było widać mojego nagiego ciała.
- Zgłodniałam po tych naszych... - pocałował mnie. - wygłupach.
- W takim razie zaraz wracam.
Jace złożył zamówienie i po kilkudziesięciu minutach ktoś zapukał do naszego apartamentowca. Założyłam szlafrok i poszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam stał w nich wysoki mężczyzna z naszym śniadaniem.
- Dziękujemy bardzo.
Kiedy wyszedł położyłam jedzenie na stole w salonie i czekając na Jace'a chciałam zadzwonić do mamy, ale u nich było gdzieś koło drugiej w nocy, więc nie było sensu.
- Nareszcie. Już myślałam, że uschnę tu z głodu.
- Przepraszam, ale dzwoniła Penny w sprawie utrudniającego mi pracę klienta.
- Powiesz mi o kogo chodzi?
- John Union.
- To jest ten facet od przekrętów, o którym pisali w gazecie! Co ty masz z nim wspólnego! Jace... Mam nadzieję, że w niczym mu nie pomagałeś! Powiedz coś!
- Kotek jak na razie to nie dajesz mi dojść do słowa... Przyszedł do mnie ostatnio i prosił o plan budowy.
- Jace... Nie mieszaj się.
- Skarbie, ten facet to niezłe ziółko, więc postanowiłem zadzwonić do Simona... Tego co wystawił mu papier o pozwoleniu na budowę i ma odzwonić za dziesięć minut.
- Aha.
Zjedliśmy i poszłam do wanny, gdy Jace rozmawiał z Simonem. Czułam unoszącą się woń lawendy w powietrzu i rozkoszowałam się tym zapachem. Był taki orzeźwiający, ale i odprężający co w połączeniu dodawało energii do działania. Nie chętnie wyszłam z niej i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę i popijałam ją małymi łyczkami, ponieważ była gorąca.
- Cholera, Penny spław go i tyle... Co masz mu powiedzieć? Że mnie nie ma... Penny... Idź.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Union znowu sfałszował dokumenty. Jest w firmie i nie chce z niej wyjść. Penny próbuje go stamtąd wywalić, ale... -zadzwonił jego telefon. -To Penny.
- Daj telefon. - odebrałam.
ROZMOWA:
- Szefie on chce z panem rozmawiać.
- To mi go daj.
- Cześć Holly, przepraszam, że wam przeszkadzam, ale...
- Rozumiem kochana... Daj mi Uniona do telefonu.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał cicho Jace. Machnęłam na niego tylko ręka.
- Do pana. - usłyszałam cichutki głosik kobiety.
- Słucham. -rzucił John.
- Dzień dobry, nazywam się Rebecca Wilslow i jestem adwokatem pana Smith.
- Adwokatem?
- Tak, mój klient twierdzi, że jest pan natarczywy i nieuprzejmy dla jego asystentki. Proszę opuścić firmę mojego klienta, albo będę zmuszona wezwać policję, która zajmie się panem w odpowiedni sposób.
- Nic mi pani nie zrobi.
- Jest pan tego pewien? Ja mogę udowodnić więcej niż pan.
- Na przykład.
- Fałszywe dokumenty pozwolenia na budowę. Teraz posiedzi pan dłużej... - cisza.
Napisałam na kartce:
" Wyślij wiadomość Penny, żeby wezwała ochroniarzy."
- Coś jeszcze ma pani do powiedzenia?
- Nie boi się pan konsekwencji?
- Droga pani ja się nie boję... Nikogo ani niczego. A pani?
- Skąd. Ma pan więcej do stracenia niż ja, do widzenia.
Rozłączyłam się i dopiero teraz zauważyłam, że siedziałam na krześle z nogą założoną na drugą i pijąc spokojnie kawę.
- Czekamy na wiadomość od Penny. - powiedziałam i pomaszerowałam do sypialni.
- Dziękuję, pani mecenas. - powiedział Jace i pocałował mnie.
- Nie ma sprawy. To chyba Penny. - rzuciłam gdy usłyszałam dźwięk wiadomości. Założyłam białą bieliznę i usłyszałam poknięcie w moim telefonie. Odblokowałam go i otworzylam aplikację, która wysłała mi powiadomienie. Okazało się, że to kalendarzyk miesiączkowy, który wskazywał spóźniający się okres. Na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech, bo podejrzewałam co to może oznaczać.
- Co tak patrzysz? - zapytał.
- A... Nic, nic.
- Penny napisała, że ochrona nie była bardzo potrzebna. Poskutkowała twoja rozmowa z nim. Nieźle to ukankowałaś.
- Wiem, a teraz pozwol, że się ubiorę.

***
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale a to szkoła, a to brak weny. Mile widziane komentarze, które zawsze czytam z uśmiechem na twarzy i gwiazdki 😉

Odnajdę cięWhere stories live. Discover now