Rozdział 13

6.3K 307 7
                                    

Holly Minight 

Wiedziałam, że Jace ma racje, ale nie chciałam się do tego przyznać. Olly za każdym razem mnie zawodził i podejrzewałam, że znów to zrobi. Nie wiem dlaczego ciągle się łudziłam. Może dlatego, że chciałam, żeby już na zawsze pozostał moim przyjacielem. Ale to nie miało sensu. 

Dzwoniłam do Jace'a kilkakrotnie, ale nie odbierał. Bałam się, że coś mu się stanie. 

Ułożyłam się wygodnie na łóżku Alice i uśpiłam dziewczynkę. Potem usiadłam w salonie i czekałam na mojego narzeczonego. Spojrzałam na zegarek, była dwudziesta trzecia. Po kilku minutach wszedł Jace. Jak go zobaczyłam uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam.

- Martwiłam się.

- Wiem, przepraszam. - usiedliśmy na kanapie. - Jestem o ciebie cholernie zazdrosny, Holly. Boję się tego, że rano obudzę się i ciebie nie będzie obok. Boję się, że ktoś mi cię zabierze. 

- Kotku... - dotknęłam jego policzka. - ... zbyt długo czekałam na tą chwilę, by teraz odejść. Zbyt długo czekałam na ciebie. Kocham cię mocno i nigdy cię nie zostawię, nawet gdybyś był cholernie nieznośny. - zaśmialiśmy się. 

- Alice już śpi... - zagadnął. - Więc może popracujemy nad synkiem, co?

- Musimy jechać do kościoła i zarezerwować nam dzień na ślub. 

- Za miesiąc?

- Tak szybko?

- Boisz się?

- Nigdy. 

Poszliśmy do siebie i położyliśmy w wielkim łóżku. Przytuliłam się do jego torsu.

- Jedziemy na wakacje? Żeby pobyć we trójkę.

- Jest jesień, a poza nie możesz zostawić firmy.

- Ojciec się nią zajmie przez tydzień. 

- Nie musimy nigdzie wyjeżdżać, żeby być razem.

- Wiem, ale ja chcę wyjechać z LA. Zapomnieć o wszystkich problemach, o tym co jest, co było lub co będzie. Tylko ty, ja i Ali. 

- Jak chcesz?

- To gdzie jedziemy?

- Nie mam pojęcia.

- Potem coś wybierzemy, a w poniedziałek wyjedziemy. Wybrałaś już jakąś suknię ślubną?

- Jeszcze nie. Wszystkie są piękne, ale nie w moim typie. Jutro pojedziemy do księdza co?

- Okay. Chodźmy zrobimy sobie długaśną kąpiel, hm? - spojrzał na mnie tymi pięknymi oczami.

- Dobra, przyniosę wino. 

Weszliśmy do wanny i odprężyliśmy się. Jace nalał nam wina i powolutku go piliśmy. Kiedy skończyliśmy owinęłam się ręcznikiem, zabrałam balsam i lakier do paznokci. Usiadłam na łóżku i pomalowałam paznokcie u stóp i u rąk, następnie nałożyłam balsam na nogi.

- Kocham cię. - powiedział Jace i przytulił mnie od tyłu. 

- Wiem. Nie mogę się doczekać naszego ślubu. - zerknęłam na niego, uśmiechał się zadziornie. - Wszytko musi być idealne. 

- Będzie.

- Podaj mi laptop. - powiedziałam , a kiedy brunet mi go dał otworzyłam i pokazałam mu kilka wzorów.- To co, które najlepsze?

- Wydaje mi się, że te. - wskazał biało czarne z kawałkiem koronki i muchą. 

- Mnie też się tak wydaje. Za tydzień pojadę do krawcowej pokazać suknię, a przy okazji uszyłaby twój garnitur i stroje dla naszych druhen i drużb.

- Tylko musieliby pojechać z nami. 

- Nie, bo nie możesz zobaczyć mojej sukni. My z Chloe, Laurą i Alice pojedziemy w innym terminie. Twój garnitur musi być granatowy. 

***

Ale Holly się cieszy ze ślubu!!! Ciekawe czy ktoś im przeszkodzi w powiedzeniu sobie sakramentalnego "Tak". 

Wreszcie rozdział... Jestem padnięta po szkole, ale wzięłam się w garść, pomimo braku weny!!! To do następnego :)

Odnajdę cięOù les histoires vivent. Découvrez maintenant