VI

133 15 4
                                    

Umówiłam się z Thomasem o 18 w kawiarni znajdującej się w galerii handlowej, do której zawsze chodziłam z przyjaciółmi. Wcześniej kupiłam jakieś ubrania, bo na razie bałam się wrócić do domu. Nie chciałam spotkać Evie, a tym bardziej Connora. Niby tam nie mieszkają, ale po głowie krąży mi przeczucie, że zostali tam jednak dłużej niż jedną noc. Prosiłam też, żeby Thom przyszedł sam i nikomu nie mówił z kim się spotyka.

-Co będzie dla pani?-z moich myśli wyrwał mnie głos kelnerki.

-Czekam na przyjaciela, mogła by pani przyjść za moment?

Skinęła głową. Poszła.

Nie musiałam czekać na niego za długo. Wstałam by przytulić się do niego na powitanie, jak mieliśmy w zwyczaju. Rzuciłam szybkie "cześć" i usiadłam na swoim miejscu. Milczałam. Patrzył się na mnie, ewidentnie dawał mi do zrozumienia, że ja powinnam zacząć. Nie wiedziałam jednak od czego. Postanowiłam dalej się nie odzywać.

-Gdzie byłaś całą noc?-zapytał po pięciu minutach ciszy.

Nigdy nam się to jeszcze nie zdarzało, rozmowa moja i Thomasa, zawsze była płynną wymianą zdań. Momentami przekrzykiwaliśmy się, bo oboje mieliśmy coś do powiedzenia. Zawsze znaleźliśmy temat.

-U Liama- odparłam po chwili zastanowienia.

Znów milczałam. Za plecami słychać było gwar rozmów ludzi, ale w naszym otoczeniu atmosfera robiła się gęsta i niewyraźna. Wokół nas czas jakby spowolnił, a wszystko się wyciszyło.

Thomas skinął głową.

-A powiesz mi co się wczoraj wydarzyło?

Czyli wie, że jest coś na rzeczy. Myślałam, że może chodzi mu o to co działo się na imprezie, miałam taką ogromną nadzieję.

-Skąd wiesz, że coś się wydarzyło?-zapytałam z ironią w głosie.

-Połączmy wszystkie fakty.-zaczął- Poszłaś spać gdzieś indziej, bez żadnej informacji, do tego wyszłaś z mieszkania Kiry i Edena z płaczem, jakby tego było mało unosi się napięta atmosfera, zresztą nie tylko w domu, a między nami.

Ehh, no tak, chyba tylko idiota by się nie zorientował. Mój przyjaciel nie należy jednak do tej grupy.

-No dobra, coś jest na rzeczy.-przyznałam się. Spojrzałam na niego.

-To już wiemy-przewrócił oczami, zirytowany moim owijaniem w bawełnę.

-Liam przywiózł mnie z imprezy, po czym sam został przez chwilę na dworze, a ja poszłam do domu...

Przyjaciel uważnie słuchał mojej wypowiedzi, nie przerywał mi, bo wiedział, że tego nienawidzę. Opowiadałam mu z przejęciem. Momentami pociekła mi łza. Po chwili skończyłam swoją wypowiedź, a Thomas podszedł do mnie i przytulił bez słowa. Zawsze mogłam na niego liczyć.

-Jak długo będziesz spać u Liama?-zapytał gdy już usiedliśmy.

Zadał mi pytanie, na które nawet ja nie znałam odpowiedzi. Nie rozmawiałam na ten temat z Liamem, nie wiem nawet czy mogę zostać jeszcze jedną noc, a co dopiero kilka następnych. Miałam zamiar wrócić do domu Kiry od poniedziałku, ale zapomniałam o najważniejszym. Gdzie będę spać przez te kilka dni. Może zostanę u Thomasa...

-Nie wiem-wzruszyłam ramionami.

Skinął głową. Potem rozmawialiśmy chwilę przy kawie. Przyjaciel pocieszał mnie jeszcze co jakiś czas i obiecał nie zdradzać nikomu gdzie jestem ani co jest powodem mojego zniknięcia.

Po spotkaniu z przyjacielem pojechałam do domu Liama. Zapukałam do drzwi, czekałam aż chłopak przyjdzie mi otworzyć. Czekałam chwilkę zniecierpliwiona. Po pięciu minutach usłyszałam jednak głuche dźwięki, które jak się domyślałam znaczyły, że ktoś biegnie po schodach. A po minucie drzwi otworzyły się przed moim nosem.

W progu stanął właściciel domu. Mokre pasma włosów opadały mu na twarz, co dodawało mu uroku. Miał na sobie szare, nisko opuszczone dresy. Na szyi miał srebrny łańcuszek. Nie był on masywny jak u niektórych chłopaków,tylko delikatny. Nie miał na sobie koszulki, więc dobrze widać było jego umięśniony brzuch. Ewidentnie sporo czasu spędził na siłowni. Ten widok odwrócił trochę moją uwagę. Chłopak chyba jednak to zauważył i zmieszany przeczesał delikatnie włosy.

-Wejdziesz?-zaśmiał się- czy będziemy stać w wejściu?

-Umm, tak wejdę.

Zdjęłam buty i poszłam do pokoju, w którym obudziłam się dzisiaj rano z zamiarem spakowania moich rzeczy. Zostanę na noc u Thomasa, myślę że nie będzie miał nic przeciwko. Nie raz już zdarzały się takie sytuacje.Chłopak poszedł za mną. Miałam przeczucie, że gapi mi się na tyłek, co przyznam, trochę mnie krępowało. Nic jednak z tym nie zrobiłam.

Uchyliłam drzwi od pokoju i wślizgnęłam się tam zgrabnie. Liam opierał sie o framugę. Postawiłam otwartą torebkę na łóżku, żeby wpakować tam kilka moich rzeczy, które tu zostały, a nie było ich wiele.

-Co robisz?- położył dłoń na karku.

Przewróciłam oczami, bo jego pytanie naprawdę było nie potrzebne.

-Jakbyś nie widział...-westchnęłam tylko.

-Inaczej... Po co? Przecież możesz tu zostać.

Zrobiło mi się miło słysząc słowa chłopaka. Miałam pewne wątpliwości co do tej opcji.

-Nie chcę ci się narzucać. Nie znamy się długo,a do tego nie chcę Ci robić problemu, ani Cię denerwować-wkładałam właśnie granatową sukienkę do mojej torebki.

Chłopak podszedł do mnie i delikatnie złapał za nadgarstki. Odwrócił mnie tak, że stałam z nim twarzą twarz. Wyczuwałam od niego zapach mięty. Spojrzałam mu w oczy, a on patrzył się w moje.

-Nie przeszkadzasz mi Sophia,a tym bardziej nie denerwujesz-jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu-możesz tu zostać jak długo tylko chcesz.

-Napewno?-odwzajemniłam uśmiech.

-Oczywiście.

****
Wolicie Sophię z Liamem czy z Michaelem?( odpowiedź dajcie w komentarzach ).

I jeszcze jedno... NAPRAWDĘ WAS PRZEPRASZAM. Rozdział miał być w weekend, planowałam nawet dwa, ale miałam strasznie mało czasu, a do tego wattpad usunął mi ten rozdzialik i musiałam pisać od nowa.
://///


POZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD W KOMETARZU BĄDŹ GWAZDCE. A NAJLEPIEJ W OBU!!!

Do zobaczenia《?¿》 jak najszybciej...

/Allixson_

Your love is my drugNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ