XI

90 10 7
                                    

Przed nami stał ogromny dom. Już z zewnątrz prezentował się bardzo elegancko. Białe ściany wykończone były drewnianymi elementami. Przed wejściem rozciągał się skromny ganek, na którym obecnie głośno rozmawiało kilka osób. Miejsce tętniło życiem. Próbowałam wyobrazić sobie, jak wygląda tu na co dzień-bez tych wszystkich ludzi- jak jest cicho i spokojnie, jak budynek w pełni emanuje swoim urokiem. Przed oczami pojawił mi się obrazek dwójki młodych ludzi z małym zawiniątkiem na rękach kobiety, która je ściska z takim przejęciem, jakby nie chciała go już nigdy wypuścić, dokładnie tak, jakby tam znajdował się największy skarb świata. Mężczyzna obejmował ją w pasie, w jego oczach widać było, że darzy tę dwójkę ogromną miłością. Właśnie z tym kojarzył mi się ten dom-z miłością. 

Gdy przekroczyliśmy próg domu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Napełniłam się dobrą energią. Do moich uszu automatycznie dobiegły najbardziej znane obecnie piosenki, które puszczone zostały w celu zabawienia gości, zresztą jak zwykle spełniały swoje zadanie, bo ludzie znajdujący się w pokoju doskonale się bawili. W małej grupie ludzi, rozmawiającej na boku dostrzegłam Mike'a, postanowiłam się przywitać. Zobaczył mnie, gdy do niego szłam, uśmiechnął się i również podszedł w moją stronę. Rozłożył ręce i-gdy byłam tuż przy nim-objął mnie na powitanie. Doszedł do mnie zapach jego perfum. Westchnęłam oczarowana.

–A jednak przyszłaś–próbował przekrzyczeć muzykę.

–Podziękuj Kirze–mrugnęłam do niego.

Przewrócił oczami.

–Chcesz potańczyć?–zaproponował mi chłopak, na co ochoczo skinęłam głową.

Podeszliśmy trochę bliżej tańczącego tłumu i zaczęliśmy poruszać się do dźwięków muzyki.

–Jak idą przygotowania do zawodów?

– Całkiem okay –odpowiedziałam mu-staram się trenować regularnie i myślę, że ma to swoje efekty.

-Podstawa dobrego sportowca–Mike mrugnął do mnie.

*

Tańczyliśmy około godzinę, nie przerywając rozmowy, raz do szalonych i energicznych kawałków, a raz do nieco wolniejszych i spokojniejszych melodii. 

–Pójdę poszukać moich przyjaciół-powiedziałam Michealowi–zgubili się-zażartowałam.

Uznałam, że to z nimi przyszłam na imprezę i wypadało by się choć chwilę wspólnie pobawić, a gospodarza oddać do dyspozycji także innym gościom.

Skinął głową. Podrapał się po karku.

–Zatańczymy jeszcze później?–spojrzał na mnie z nadzieją.

To było takie urocze.

–Pewnie tak-zaśmiałam się.

Odpowiedział szczerym uśmiechem i zaraz zniknął w tłumie. 

Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciół. Pierwszego zobaczyłam Thomasa, zdałam sobie jednak sprawę, że niekoniecznie byłby zadowolony z mojej obecności, ponieważ w tym momencie podrywał jakiegoś przystojniaka. Po chwili zauważyłam resztę moich przyjaciół, siedzących na jednej z kanap i popijających drinki. Uśmiechnęłam się szerzej i ruszyłam w ich kierunku.

–Jest i ona!-powiedziała Kira, gdy tylko mnie zauważyła. Wyciągnęła rękę i pociągnęła mnie obok siebie. Z impetem wylądowałam na miękkiej kanapie, która zamortyzowała upadek.

Zaczęli się ze mnie śmiać, po chwili dołączyłam do nich.

  – I jak tam pani Whittmore?– zaśmiała się moja przyjaciółka.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 17, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Your love is my drugWhere stories live. Discover now