IV

178 17 2
                                    


Weszliśmy do klubu, do moich uszu dobiegł dźwięk głośnej muzyki. Night Station to był najlepszy klub w mieście, zawsze leciały tu same hity, pojawiały się najpopularniejsze osoby, nigdy nie wpuszczano kujonów ani nerdów, każdy się tu świetnie bawił. Łatwo było tu dostać alkohol, pomimo młodego wieku, dlatego roiło się tu od tak zwanych "imprezowiczów".

Otaczały nas kolorowe światła, patrząc przed siebie widziałam tłum ludzi tańczących na parkiecie, nie było wśród nich ani jednej osoby, która była przygnębiona, bądź niezadowolona. Po bokach rozstawione były czarne, skórzane kanapy i stoliki tego samego koloru, nad nimi powieszone były dość duże, świecące na czerwono lampy. Widząc to wiedziałam, że będziemy się tu dobrze bawić.

Kira miała na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę, jej wyprostowane włosy spływały po jej ramionach. Evie natomiast założyła czarne rurki z przedarciami na kolanach, do tego jaskrawo-różowy crop top. Obie dziewczyny miały też czerwone szpilki. Thomas był ubrany najlepiej z chłopaków. Miał na sobie jeansy z Wranglera i koszulę od Tommy'ego Hilfingera. Przyjaciel miał w sobie gen, który pomagał mu ubierać się naprawdę dobrze i znacznie lepiej niż Connor i Eden, którzy swoją drogą mieli podobny styl. Oboje ubrali białe, prawie identyczne T-Shirty i spodnie z tej samej firmy. Bardzo często ubierali się w ten sposób i byli z tego bardzo dumni. Z reguły mnie to bawiło, choć czasem, tak jak dziś trochę denerwowało. Liam też był świetnie ubrany. Czarny T-shirt opinał jego dobrze zbudowane ciało. Na to narzuconą miał bordową, zapinaną bluzę, założył też czarne obcisłe spodnie.

Ruszyliśmy w stronę jednego z wolnych stolików, żeby zostawić tam rzeczy. Nie baliśmy się, że ktoś nam coś ukradnie, bo ważne rzeczy zostawiliśmy w szafkach przed wejściem, a kluczyk mieliśmy przy sobie. W ten sposób nie musieliśmy się niczym przejmować, ani targac ze sobą wszystkiego. Chcieliśmy też napić się czegoś. Może mam jeszcze 16 lat i może to trochę nieodpowiedzialne, ale nie piję dużo, a wiele osób młodszych ode mnie  co weekend wraca po pijaku do domu, więc chyba nie jest ze mną tak źle.

-Co chcecie?-zapytał Thomas.

Przyjaciele od razu odpowiedzieli mu na jego pytanie.

-Pójdę z Tobą.-Powiedziałam, bo wiedziałam, że nie da rady unieść wszystkiego, albo przynajmniej będzie miał z tym spory problem.

Thomas skinął głową i poszliśmy do baru. Stał przy nim dość wysoki chłopak, był może dwa lata starszy od nas. Pewnie dorabiał sobie na studia, albo dodatkowe przyjemności.

-Co dla Ciebie?- uśmiechnął się do mnie.

Wymieniłam wszystko po kolei, od wódki, przez whisky z colą, po martini.

-A dowodzik jest?-zdziwiło mnie to pytanie, bo nigdy go tutaj nie zadawali.

Postanowiłam postawić jednak na mój urok osobisty.

-A uwierzysz mi na słowo, jeśli powiem Ci, że mam 18 lat?-obdarzyłam go moim najładniejszym uśmiechem.

-Nie, ale powiedzmy, że nie zadałem Ci tego pytania.-wzruszył ramionami i zaczął przygotowywać zamówienie.

Szybko podał nam to, po co tu przyszliśmy, więc wróciliśmy do stolika, przy którym siedziała cała reszta. Każdemu z naszej paczki rozdaliśmy alkohole, które sobie zamowili, zostawiłam dla siebie jedno martini.

Odeszłam od naszego stolika,bo był tam Liam, co trochę mnie irytowało, a chciałam się dzisiaj dobrze bawić i nie psuć humoru innym. Poszłam więc pod bar z zamiarem ponownej rozmowy z moim ulubionym już barmanem. Niestety go nie było. Pomyślałam, że pewnie poszedł na zaplecze, żeby uzupełnić braki. Usiadłam przy barku na jednym z krzeseł i postanowiłam chwilę poczekać. Spojrzałam na "nasz" stolik, zastanawiałam się, czy powinnam im powiedzieć, że idę, czy nie. Po chwili rozwiałam swoje wątpliwości, bo chyba nie zauważyli braku mojej obecności, bynajmniej im to nie przeszkadzało. Wszyscy śmiali się z zapewne prześmiesznego( wyczuj sarkazm ) żartu Liama. Ugh, jak ten człowiek mnie denerwuje, niby próbuje być miły, niby odkupił mi telefon i przeprosił, ale nie potrafię się do niego przekonać. Fakt, jestem już mniej zła, aczkolwiek dalej mnie to dręczy.

Your love is my drugDove le storie prendono vita. Scoprilo ora