8!!! *0*

85 14 3
                                    

Zaczeły się lekcje. Usiadłem w ławce z Lucy i oparłem głowę o ręce.

Sorka sprawdzała obecność.  W tle słyszałem wymieniane imiona i co chwila "obecny" w odpowiedzi, ale po chwili wyłączyłem się kompletnie i nic nie słyszałem, a zamiast tego rozmyslałem o Kris'ie i to co z nim się teraz dzieje. ~już bym wolał, żeby mnie "zdradzał" albo olewał. Ale nie zniósł bym gdyby coś mu się stało~.

Lekcje się skończyły. Wszyscy próbowali mnie pocieszać ale ja nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, a zwłaszcza mówić o co chodzi bo i tak by nikt nie zrozumiał, a nawet zaczeło by się obgadywanie i nękanie.

Niby miałbym wtedy przyjaciółkę przy sobie ale nawet jej nie byłem pewny w tym przypadku.

Smutny wróciłem do domu. Telefon odłożyłem do pokoju, żeby o nim i o Kris'ie który mi nie odpisał nie myśleć, a sam poszedłem przed telewizor. Korzystając z tego, że nikogo nie było w domu (bo nadal pokłócony byłem z mamą) obejrzałem odcinek serialu dla młodzieży.

Po skończonym odcinku, poszedłem do kuchni i zjadłem jabłko.

Zbliżała się 19. Na dworze robiło się ciemno, a Kris nadal nie odpisał. Już nie wytrzymywałem. Bardzo się martwiłem. Poszedłem do pokoju po telefon. Ubrałem bluze, czapkę, buty i wziąłem deskorolkę. Wyszedłem z domu, a drzwi za sobą zamknąłem na klucz. Szybko wybiegłem za furtkę, żeby nie natrafić na mamę, bo miałem karę na jakiekolwiek wychodzenie z domu.

Pojechałem przez park. Przejeżdżałem przez różne grupki: dresów, glanowców i kurewek :)). Mijając jedną grupkę tychże dresów, usłyszałem za sobą "o patrzcie to ten jebany pedałek". Zatrzymałem się i się obejrzałem zobaczyć kto to. Wiem, że źle zrobiłem, bo jeśli doszło by do jakiejś bójki to nie miał bym jakichkolwiek szans.

Podeszli do mnie. Wyrwali mi z ręki deskę i rzucili ją gdzieś w krzaki. Ich twarzy nie widziałem, ale było ich 7 może 8. Zaczeli mnie popychać. Jeden z typków tak mnie popchną, że upadłem w tył i walnąłem głową o chodnik.

Zaczęły się krzyki i wyzwiska. Ja siedziałem cicho i tak by mnie nie słuchali. Więc czekałem na najgorsze. Mogłem teraz nawet umrzeć, a ciągle myślałem o Krisie. Ktoś mnie uniósł w górę i trzymał mnie od tyłu, żebym nie uciekł. Zadawli mi ciosy, a ja w odróchu obrończym też machałem pięściami. Umiem się bić, ale 8 osób to już za dużo.

Wkońcu dostałem tak mocno, że zsunąłem się z ramion chłopaka który mnie trzymał i zemdlałem.
_________________
Obudziłem się w tym samym miejscu co upadłem, ale nie w tym samym gronie.

Nademną stał Kris *0*.
Nie wierze.. . Byłem tak samo zdenerwowany jak i ucieszony na jego widok. Kris pomógł mi wstać i usadził mnie na ławce.

Nie odzywałem się, czekałem aż sam zacznie się tłumaczyć. Ale w ciągu dziesięciu minut jedyne zdanie które wypowiedział to było pytanie czy nic mi nie jest. Na nie i tak nie odpowiedziałem.
- Powiesz mi czemu nie odpisywałeś i nie odbierałeś. Martwiłem się do cholery!- zacząłem się do niego rzucać.
- Musiałem sobie coś przemyśleć.
- Egoista - powiedziałem półszeptem.
- Co?
- Właśnie to, cholerny egoista. Nie pomyślałeś o tym jak ja się czuję! - wstałem z ławki i lekko chwiejnym krokiem odszedłem.
                           ...

_________________________
Wkońcu nowy rozdział. Obiecałam i jest. Jeszce raz przepraszam, że tyle musieliście czekać :((

DRUGA STRONA SERCA Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt