~WYBACZ~

95 15 2
                                    

Następnego dnia, wstałem, ubrałem się, zjadłem śniadanie i poszedłem do szkoły zupełnie zapominając o wczorajszym zdarzeniu.

Wchodząc do szkoły i kierując się pod klasę spotkałem Lucy.
Pod klasą wszystko mi się przypomniało. Zobaczyłem jak Kris siedzi w gronie dziewczyn, które dopytują się o jego blizne, pokazując na nią palcami.

Postanowiłem jeszcze raz go przeprosić, był taki niewinny.
- cześć - przywitałem wszystkich podchodząc do grona znajomych - mógłbym Cie na chwilę prosić? - te słowa skierowałem do Kris'a, który gdy mnie zobaczył miał bardzo wystraszoną minę.

Kris posłusznie wstał i poszedł za mną na koniec korytarza. Staneliśmy na przeciwko siebie i oparliśmy się o ścianę.
- s..słuchaj, ja Cie tak bardzo przepraszam, to moja wina, nie powinienem się oglądać i tak na Ciebie naskakiwać - powiedziałem to z taką prędkością, że zastanawiałem się czy mnie zrozumiał.

Kris stał z neutralną miną i z założonymi rękami na klatce piersiowej, a jego blond grzywka lekko przysłaniała mu oczy. Przez chwile się nie odzywał, a w końcu zbliżył usta do mojego ucha i po cichutku, delikatnym głosem powiedział, że nic się nie stało. Oddalił twarz od mojej, uśmiechną się z uwodzicielskim spojrzeniem i odszedł, dopiero jak mnie wyminą opuścił ręcę i włożył je do tylnich kieszeń spodni.

Poczułem się jakby miał nademną kontrolę. Nigdy nikt mnie tak nie potraktował. To on powinien się tak czuć! Tak bezradnie, jakby ktoś nim manipulował i sprowadzał do takiego stanu, że nie wie czy ma płakać czy się śmiać, a może to zignorować.

Na lekcji postanowiłem nad tym nie myśleć, ale za każdym razem jak popatrzyłem w jegi stronę on się na mnie patrzył, uśmiechał się, a czasem puścił oczko - choć w sumie mogła być to moja wyobraźnia. Ale to nie zmienia faktu, że ON SIĘ NA MNIE PATRZYŁ, perfidnie się lampił!, a ja co? A ja jak głupek spuszczałem głowę i strzelałem buraka. Czułem się okropnie...

Coś się zmieniło od wczoraj w Krisie, a dokładniej od 30 minut, kiedy zacząłem go przepraszać.

Po skończonych lekcjach i walką z samym sobą, żeby nawet przez przypadek nie popatrzeć na nowego kolegę, poszedłem do domu. Zrobiłem sobie obiad i włączyłem TV.

Po 10 minutach ktoś zaczą dobijać się do drzwi. Otworzyłem je... . Co on tu robi! - pomyślałem, gdy zobaczyłem, że Kris stoi w progu moich drzwi.

- cześć? Co Ty tu robisz?
Kris z uśmiechem wysuną do mnie rękę w której trzymał moją czapkę - czegoś zapomniałeś - wychyliłem się po czapkę, ale ten schował ją za plecami.
- co Ty robisz? - zaskoczony popatrzyłem na niego.
- drocze się - uśmiechną się i znowu wystawił rękę z czapką, którą od niego wziąłem.
- dzięki - na te słowa Kris założył ręce na klatce piersiowej.
- nie ma za co maluchu - odwrócił się i pokierował się w strone furtki.
~maluchu? Naprawde? To nic, że jest odemnie wyższy i silniejszy, tak zauważyłem to dopiero teraz..ale do cholery, MALUCHU?!~ po tej wojnie z własnymi myślami, zamknąłem drzwi i poszedłem do swojego pokoju, żeby się położyć, zostawiając obiad i włączony telewizor na parterze..

To narazie tyle, może lekko nudne ale spokojnie 👌👌 dzieki za gwiazdki, a jak będzie ich teraz 10 to odrazu dodaje następny rozdział 😙

DRUGA STRONA SERCA Where stories live. Discover now