Rozdział 21

1.2K 76 0
                                    

Wyszłam gwałtownie z jego umysłu. Jestem pewna że go to zabolało.
- Co ty taka drażliwa?
- Ty byś nie był, gdybyś wylondował w ciele córki swojego wroga. Dodatkowo ta dziewczyna to tępa blondyna? - Wywarczałam.
- Dobra, dobra nie denerwuj się tak.

Znamy się może z 10 minut a on już zdążył doprowadzić mnie do szału.

Musisz się z nim jakoś dogadać. To jedyna przyjazna ci osoba w tym zamku.

Też racja. A tak z innej beczki. Jak masz na imię?

Nie mam imienia. Jestem nie bytem. Tylko demoniczne odzwierciedlenie posiada imię.

Dam Ci jakieś imię. Hmm...Grace.

Masz dobre serce. Szkoda że czeka cię taka przyszłość.

Jaka przyszłość? O co chodzi?
Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Uwielbiam te cholerne duszę.
- Co ci się stało? - Wyrwał mnie z zamyślenia Sylwian.
- Hmm...
- Od 5 minut stoisz i patrzysz się w ścianę.
- Zamyśliłam się. -Mruknęłam. I to odrazu przypomniało mi o Colu. Belzebubie, on pewnie nie wie że ja to nie ja.
Grace pomóż.

Co się stało?

Jak mogę skontaktować się z Celem?

Poprzez myśli. Masz wielką moc w sobie więc nie powinno być żadnych problemów.

Okej spróbuję.
- Niebo do demona. - Zaczął machać mi ręką przed oczami.
- Mówiłeś coś?
- Tak. Zaraz jest kolacja. Powinniśmy się na niej zjawić.
- Serio musimy? - Jęknełam
- Tak, złotoko. Jesteś dziedziczką tego zamku a ja jestem twoim narzeczonym. Eh...żebyś to była ty a nie ta pokraka.
-Wybacz,ZŁOTKO. Mam chłopaka.
- Szczęściarz - mruknął.
Chyba miałam tego nie usłyszeć.
- Cóż...muszę się skontaktować z nim. Wymyśl coś żeby nikt mi nie przeszkadzał. Nikt nie może mnie wyrwać z połączenia.
- Co się stanie jeżeli ktoś cię wyrwie?
- Najprawdopodobniej utkniemy pomiędzy światem realnym a moimi wytworami. Będzie to wyglądało jakbyśmy zapadli w śpiączke.
- Okej. Postaram się coś wymyślić.
Podszedł do mnie. Chwycił moją dłoń i ucałował.
- Dozobaczenia, querida
Wyszedł zanim do mnie dotarło co się właśnie stało. Usiadłam na łóżku chłopaka w pozycji lotosu. Delikatnie ułozylam ręce na kolanach. Przymknęłam powieki. Otworzyłam mój umysł. Muszę przywołać najmocniejsze wspomnienie związane z Colem. Myśl co to mogło by być? Wiem! Nasz ostatni pocałunek. Odrazu się uśmiechnęłam na to wspomnienie. Zaczęłam myśleć o naszych wargach tańczących tylko nam znany taniec. O rytmie naszych serc, który był najpiękniejszą melodią jaką kiedykolwiek słyszałam. O dotyku jego dłoni , który rozpalał każdy cal mojej skóry. O jego pięknych oczach patrzacych na mnie z miłością i porządaniem. Pojawił się zamazany obraz. Widziałam jak przez mgłę. Zaczęłam przedzierać się przez nią. Parłam na przód, a z każdym krokiem widziałam wyraźniej pokój Cola. Wkońcu mi się udało. Stałam w pokoju chłopaka. Nigdy tu nie byłam ale czuję że to jego pokój. Specyficzna energia.
- Alice?
Na dźwięk mojego imienia odwrocilam się do chłopaka.
- Cole! - Żuciłam mu się w ramiona. Chłopak był bardzo zdezorientowany.
- Kotek widzieliśmy się pół godziny temu.
Powiedział zdziwiony.
- Nie wydałam ci się dziwna?
- Wsumie...tak. Niechciałaś mnie pocałować bo twierdziłas że kochasz nad życie jakiegoś Sylwiana. Stwierdziłem że to przez to że byłaś nie przypomna przez tydzień.
- To nie jestem ja. Nie mam pojęcia dlaczego ale trafiłam do ciała Angeliny, córki Michała, a ona trafiła w moje ciało.
- Kotek - powiedział tak jak mówi się do małego dziecka. - Może Ci się tylko tak wydawać. Jest krwawa nów. Możesz mieć jakieś uronienia.
- Nie mam żadnych uronień. -Warknęłam. - Jak ja Ci mam to udowodnić?

Wezwij tu Angeline.

Jak?

Pokaże ci.

Działaj, aniołku.

Ostatnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz