Rozdział 9

2.2K 100 3
                                    

-Alice- usłyszałam głos nad moim uchem - Wstawaj.Zaraz jest śniadanie.

-Spadaj buraku kopać ziemniaki.-warknęłam i wsadziłam głowę pod poduszkę,dodatkowo zakryłam się kołdrą.Usłyszałam jak ten ktoś odchodzi.Przybiłam sobie mentalną piątkę i wróciłam do czekolandi, lecz nie miałam zbyt dużo spokoju.

-Alice,moja cierpliwość się kończy.Wstawaj albo ci pomogę-Ktoś zerwał ze mnie kołdrę.Mruknęłam niezadowolona ale nie miałam zamiaru wstawać.Ciekawe jaki kabanos budzi mnie tak wcześnie.

Twój mózg tak wolno działa , czy poprostu go nie masz? To Cole próbuje cię obudzić.

No tak ,kochana Lejla ma rację.Wyciągnęłam rękę z pod poduszki i pokazałam chłopakowi środkowy palec.Usłyszałam jego westchnięcie.

-Dobrze, nie chcesz po dobroci to bedzie po złości.-mruknął i poczułam jego ręce na mojej tali.

Podniósł mnie z łóżka, a ja uderzyłam go poduszką w łeb.W wilczym tempie wynióśł mnie z mojego pokoju.Nie zdążyłam dobrze przemyśleć mojego położenia, gdy Cole mnie póścił, a ja wpadłam do lodowatej wody.Pisnęłam i wyskoczyłam z wanny. Usłyszałam śmiech szatyna .Momentalnie moje oczy stały się krwisto czerwone.Dzieje się to tylko wtedy gdy jestem mega wku...rzona.Odwróciłam się do niego.

-Masz trzy sekundy życia- warknęłam wściekła.Chłopak wybiegł z mojej łazienki.Nie minęły nawet dwie sekundy, a ja juz go goniłam.Biegłam za nim nie przejmując się tym gdzie, ten jebany w dupe idiota, zmierza.Miałam tylko jeden cel:Złapać i zabić. Cole zwolnił przed jakimiś drzwiami żeby je otworzyć, chciałam wykorzystać to i przyspieszyłam. Wpadłam na sale zaraz za chłopakiem.Dopiero gdy spojrzenia wszystkich nadnaturalnych skierowały się na mnie, zdałam sobie sprawę że jestem w stołówce. Warknęłam na tyle głośno, by wszystkich wystraszyć.Przyniosło to zamierzony efekt. Każda osoba znajdująca się w jadalni pospiesznie odwróciła odemnie wzrok,nawet inkwizytor. Tylko jeden jedyny Cole patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.Oj zetre ten twój głupi uśmieszek.

Usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku. Nie mam zamiaru siedzieć przy tym idiocie.Uspokoiłam się na tyle by nie wystraszyć stworzeń siedzących przy nim.Nawet zdobyłam się na mały uśmiech w ich strone.

No moja dziewczynka ,później znajdziemy sposób żeby zemścić sie na Colu.

Poczułam jak Lejla się uśmiecha.Czy podświadomość może się uśmiechać? Pokręciłam głową żeby odgonić myśli.Przeniosłam wzrok na moich dzisiejszych współjadalników. Przy stoliku siedziały trzy blondynki i dwóch szatynów.Wpatrzywali się we mnie jak sroka w gnat.Odchrząknęłam.

-Hej, jestem Alice.Mogę dziś z wami zjeść śniadanie?-zapytałam powoli sunąc wzrokiem po moich nowych towarzyszach.

-Tak!!!-Pisnęła jedna dziewczyna, aż mi bębenki popękały. Auć. Zwróciłam uwagę, że dziewczyny różnią się tylko kolorem oczu.Muszą być nimfami.-To znaczy...umm...tak jasne,jak chcesz.-szybko zmieniła ton i zaczerwieniła się blondynka o zielonych oczach.

-Spokojnie ja nie gryzę.-Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie. Mam nadzieję, że wyszło miło. Nadal jestem zdenerwowana po mojej nieplanowanej kąpieli. Nieświadomie zaczęłam drapać paznokciami po ławie.

-Tak wiemy.Tylko ty jesteś prawdziwym demonem.Normalnie to jest niesamowite że ostatnia je z nami śniadanie.To jest poprostu...-Dziewczyna o niebieskich oczach szukała odpowiedniego słowa. Chyba nie zwróciła uwagi na to, że jestem zdenerwowana. I bardzo dobrze.

-Lukrowe?-Spytałam z podniesioną brwią, próbując wyglądać na wyluzowaną.

-Tak!!!-pisnęła.Jezu czemu nimfy muszą być takie piskliwe?

Ostatnia Where stories live. Discover now