Rozdział 8

2.1K 100 6
                                    

Weszliśmy do jadalni. Wszystkie spojrzenia przeniosły się na nas, wsumie na mnie. Nie dziwię się że wszyscy się na mnie patrzą bo naprawdę rzadko można zobaczyć demona na własne oczy.

Hmm...zastanówmy się czemu. Bo jest tylko jeden we wszechświecie.

Ironizowała Lejla. To niestety prawda. Świadomość tych wszystkich spojrzeń zawze mnie przytłaczała. Pojawiałam się w Instytucje jedynie w tedy gdy było to niezbędne. Jezu gadam sama ze sobą, muszę zacząć się leczyć. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę głównego stołu gdzie siedzą liderzy drużyn i inkwizytor. Mark,tak ma na imię inkwizytor,nie pamiętam jego nazwiska ale wsumie na kaktus mi ono. Mężczyzna wstał i ruszył mi na spotkanie. Był to już starszy człowiek. Siwizna pruszyła mu się na głowie, a na twarzy widać było już zmarszczki. Nie zmienia to faktu że jest to najbardziej energiczny i rozgadany człowiek jakiego znam. Uśmiechał się do mnie szeroko i przygarnął mnie do siebie ramionami.
-Witaj, moje dziecko, cieszy mnie to że postanowiłaś u nas zamieszkać. - Uśmiechnął się do mnie życzliwie. Złożył pocałunek na moim czole. To taki dobrotliwy staruszek, jednakże nie można zapomnieć iż jest najlepiej wyszkolonym łowcą w całym tym budynku. Zgaduje, że moje przybycie przepisów dział już dawno temu. Chyba zapomniałam wspomnieć że, inkwizytor jest wyrocznią. On zawsze  wie co się ma wydarzyć. To jest mega straszne. Wiem jestem demonem ale zawszw przeważały mnie wyrocznie. Te ich oczy przypominające lustra. Każdy się przecież czegoś boi. Nawet księżniczka demon nie jest wyjątkiem w tej kwestii.
- Witaj, miło cię widzieć.-Uśmiechnęłam się i starałam nie patrzeć mu się w oczy.
-Choć, dziecko, pewnie jesteś głodna. -Zaprowadził mnie do stołu i wskazał żebym usiadłam na złotym krześle inkwizytora.
- Mark, prosiłam cię żebyś nie traktował mnie jak jakąś królową.-Przewróciłam oczami i zmieszana potarłam dłonie. Jeszcze nie przywykłam do afiszowania się moim urodzeniem.
-Jesteś nią, no prawie jesteś. Siadaj i nie marudź.
Niechętnie zajęłam wyznaczone miejsce. Mark usiadł naprzeciko mnie
Po mojej lewej stronie siedział Lucas a po prawej Cole. Całą kolacje czułam spojrzenia wszystkich istot znajdujących się w sali. Jednak najbardziej niekonfortowo czułam się pod czujnym spojrzeniem zmiennego. Po skończeniu posiłku ulotniłam się z jadalni. Udałam się na salę treningową. Trzeba rozładować to napięcie, które towarzyszy mi od posiłku. Weszłam na salę i klaśnięciem zmieniłam swój strój. Nagle wyczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam Alex'a. Chłopak rzucał nożami w ruchome cele. Był ubrany tylko w koszykarskie spodenki.

Całkiem niezłą ma klate.

Zachichotałam Lejla. Od kiedy podświadomość chichota?
- Hej,aniołku, ładnie to tak ćwiczyć na własną rękę? -Zapytałam z wrednym uśmiechem.
-Hej, Alz, ciebie też mogę o to spytać. -Odwrócił się to mnie szatyn i zmierzył moje ciało. No tak różowy stanik sportowy i czarne leginsy są jak wabik na facetów.
- Kolacja mnie przerosła muszę się wyładować. -Mruknąłam, nie przepadam mówić o moich słabościach.
- Księżniczce nie przystaje mrukać.-uśmiechnął się wrednie i spojrzał na mnie wzrokiem: no dogryź mi wiem że chcesz.
-Oj zamknij się książontko.-warknęłam. Nie miałam już siły na słowne przepychanki.
-Oho...widzę że lalunia szuka guza. -Zaśmiałam się na jego komentarz i bojową postawe.
- Prawie się przestraszyłam.-Prychnęłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że zaczęliśmy krążyć.
-Kochanie powinnaś się bać. Jestem starszy i lepiej umięśnionym.
-Ale ja mam coś czego ty nie masz. -Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony.- Mam mózg. -Zachichotałam, a w oczach upadłego zapłonęły ogniki.
-Ojej...ktoś tu się zdenerwował.-szydziłam z niego dalej.
-Zaraz ci pokaże jak bardzo. -Warknął i rzucił się na mnie.
Chciał konąć mnie w brzuch ale szybko go zablokowałam. Uderzyłam go pięścią w twarz. Alex wypuścił skrzydła, szybko zrobiłam to samo. Wzbiłam się w powietrze i zapikowałam prosto na niego. Chłopak w ostatniej chwili się odsunął i strzelił mi skrzydłem prosto w twarz. Kopnęłam go w kolano a skrzydłem walnęłam go w brzuch. Zachwiał się, wykorzystałam to, podcięłam go. Upadł na podłogę. Pochyliłam się nad nim.
-Oj,księżniczka przegrała. Jak mi przykro. -Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Niezła jesteś. -Pochwalił mnie Alex.
-Dziękuję. -Uśmiechnęłam się uroczo.-Dobrze że mamy więcej godzin treningu, przydadzą Ci się. - Podałam mu rękę i pomogłam  wstać.
-Dzięki -mruknął- fajnie że postanowiłaś z nami zamieszkać.
-Taa...trochę dziwnie się czuje. Wszyscy mają mnie tu za jakąś celebrytkę. Brakuje jeszcze instytuckiej gazety "Prywatne życie ostatniej". -Zaśmiałam się razem z chłopakiem.
-Jutro spotykasz się z Michałem, nie?
- Tak,wezmę ze sobą tylko Matta. Im nas będzie tam mniej tym będzie lepiej. Yhh...czemu to wszystko jest takie pojebane. -Mruknęłam. Alex podszedł do mnie i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego,ma ładne perfumy.
-Nie martw się. Może nie znamy się zbyt długo ale wiedz że ci pomogę. -Pogłaskał mnie po plecach.
- Okey... Starczy tych czułością. Odepchnęłam go delikatnie od siebie.
-Dziękuję, dobrze mieć takiego przyjaciela. -Na ostatnie słowo położyłam nacisk. Nie chcę mu dawć złudnych nadziei. Pożegnaliśmy się i pobiegłam w stronę mojego pokoju. Ogarnęłam się do snu. Położyłam się do łóżka i odrazu oddałam się w ramiona Morfeusza.
#####
Hej kotki i lisku!

Ostatnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz