– Zaatakuj kogoś, kto jest na twoim poziomie, Grinch – krzyczy Pająk, zwinnym, szybkim ruchem uwalniając zakładniczkę i powalając go na dywan.

– Och, obrońca uciśnionych – warczy Goblin, starając się wyswobodzić z uścisku chłopaka, jednak niezbyt mu się to udaje.

Teraz to, ku radości tych, którzy z przerażeniem oglądają tę walkę, Spider-Man ma przewagę. Kilkukrotnie uderza go w twarz, a raczej metalową maskę, z nadzieją, że uda mu się chociaż pozbawić go przytomności, aby potem móc go obezwładnić i oddać w ręce policji. Jednak Goblin nie poddaje się tak łatwo. Wciąż śmieje się szyderczo, z każdym kolejnym ciosem, jakby w ogóle nie czuł bólu zadawanego przez Pająka.

– Niewinni ludzie przez ciebie giną – wrzeszczy Peter, pomiędzy kolejnymi uderzeniami, choć wątpi w to, że owe słowa zrobią na jego przeciwniku jakiekolwiek wrażenie. I cholera, bardziej nie może mieć racji.

– Muszą ginąć – syczy Goblin.

Nagle Parker z przerażeniem zdaje sobie sprawę, że nie miałby większego problemu ze zrobieniem mu naprawdę poważnej krzywdy, dlatego też na sekundę zastyga w bezruchu. Goblin wykorzystuje ten moment, gwałtownie odbijając się od dywanu. Peter przez chwilę myśli, że znów wyląduje na ścianie, jednak robi szybki manewr, przyczepiając się do sufitu.

– I powinieneś mi podziękować, bo beze mnie twoja marna egzystencja nie ma sensu – dodaje przeciwnik, podczas gdy Peter zeskakuje mu na ramiona. Ten jednak prędko się reflektuje i go z nich zrzuca.

– Taaaaak? Tak myślisz? – Z pół tuzina pajęczych pocisków leci w stronę Goblina, lekko chwiejącego się na desce. – Jakoś dawałem sobie radę bez ciebie i uwierz, było spoko.

Peterowi nareszcie udaje się wywabić Green Goblina na zewnątrz. Odciąga go od cywilów, którzy i tak już w ciężkim szoku, z niewielkimi obrażeniami, nie potrzebują większej ilości strachu.

– Ludzie potrzebują bohaterów, żeby czuć się bezpiecznie – mówi ze złością Goblin, unikając ciosów Pająka – a bohaterowie potrzebują złoczyńców, żeby móc nimi być.

Zarówno tłum gapiów zebrany na ulicy, jak i goście Harry'ego, obserwują z przerażeniem tę zaciętą walkę. Za każdym razem, gdy Spider-Man obrywa, słychać w powietrzu ciche, pełne zdenerwowania, okrzyki, a kiedy udaje mu się znokautować przeciwnika, rozlegają się oklaski i wesołe skandowanie jego imienia. Peter ma ochotę zakończyć ten sparing najszybciej, jak się da, jednocześnie nie niszcząc zbyt wiele. Salon Osbornów i część zewnętrzna budynku definitywnie musi iść do remontu, ale reszta ma się na szczęście w porządku.

Kilka bomb leci w kierunku Petera, popychając go do tyłu, prosto na ścianę. Małe ładunki eksplodują tuż nad jego głową, w ostatniej chwili Spider-Manowi udaje się zeskoczyć w dół.

– W takim razie, jeśli bycie bohaterem wiąże się z twoją obecnością – Parker odskakuje na bok; z całą siłą uderza w Goblina, ostatecznie zrzucając go z deski – to chyba złożę wymówienie.

Green Goblin szybuje parę pięter w dół, podczas gdy zarówno jego deska, jak i Peter, błyskawicznie za nim podążają. Gdy jednak chłopak pojawia się na ulicy – tam, gdzie powinien leżeć jego przeciwnik – odnajduje jedynie puste miejsce, z trochę popękanym chodnikiem, w którym nieznacznie odznaczyła się sylwetka. Pojazd znika zaraz potem, zdecydowanie zbyt szybko, aby Pająk mógł ocenić, dokąd uciekł, a co dopiero go złapać.

I wtedy też czuje silne uderzenie w plecy, które odrzuca go kilkanaście metrów dalej. W tle słyszy jeszcze tylko dziki śmiech Goblina i hałas eksplodujących bomb, a później traci przytomność.

little lion man ∆ spider-manUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum