| 1.14.

1.1K 153 16
                                    

Peter natychmiast pomaga Harry'emu schować się w bezpiecznym miejscu, co nie jest wcale takie proste, gdy przyjaciel wciąż protestuje. Później korzystając z chaosu panującego w pomieszczeniu, znika gdzieś pomiędzy ścianami rezydencji Osbornów. Kilka sekund i Parkera już nie ma – jego miejsce zajmuje teraz Spider-Man.

Kiedy wpada do salonu, Green Goblin unosi się w powietrzu na swojej desce, wrzucając przez rozbite okna małe bomby, na pierwszy rzut oka przypominające miniaturowe dynie. Towarzyszy temu okropny, gardłowy śmiech, echem odbijający się od ścian, brutalnie wdzierając się w uszy. Można odnieść wrażenie, że jest to bardzo mechaniczny dźwięk, taki, którego nie wydałaby żywa osoba. Dlatego Pająk zastanawia się przez moment, czy aby pod tą maską na pewno znajduje się człowiek. Możliwe przecież, że to dron sterowany z odległości. Rozpatrując taką opcję, w ostatniej chwili, za pomocą pajęczych sieci, wyrzuca ładunki na zewnątrz. Te dosłownie w kilka sekund eksplodują, nieznacznie niszcząc elewację budynku.

Tym gestem Spider-Man doprowadza Goblina do szału. Zielona kreatura wpada do środka, rozrzucając jeszcze większą liczbę dyniowych bomb, Parker zaś znów sprawnie wyrzuca je przez okno. Ludzie starają się wydostać, jednak latający w tę i z powrotem potwór im na to nie pozwala. Peter widzi znajome twarze, w całości pokryte maskami przerażenia. Wtedy też rzuca się na Goblina, starając się zwalić go z latającej deski. Chce tym samym pozbawić go możliwości ucieczki, jednak znów ponosi klęskę. Wszystko jest przymocowane zdecydowanie zbyt mocno, aby Pająkowi mogło się to udać.

Green Goblin, korzystając z chwili nieuwagi Spider-Mana, który wzrokiem wodzi po mechanizmie deski w celu znalezienia jej słabego punktu, zaciska wokół jego drobnej szyi metalową dłoń. Może i wcześniej motyw z zaklejeniem silników pajęczyną był dobry, tak teraz jest kompletnie bez sensu, bo Goblin musiał przemyśleć swój ostatni pojedynek i schował je pod plastikową pokrywą. Chłopak jest wściekły i dlatego nie od razu zdaje sobie sprawę, że przeciwnik z całą siłą w prawej ręce rzuca nim o ścianę. Robi to dopiero wtedy, gdy boleśnie się z nią zderza.

Malutki Pajączek raz po rynnie szedł, wnet przyleciał Goblin i dał mu w łeb!

Goblin podśpiewuje triumfalnie, podczas gdy Peter próbuje dojść do siebie. Uderzenie było tak silne, że praktycznie przebił się do drugiego pokoju. Wstaje na drżących nogach, modląc się w duchu o oświecenie, o jakąś małą drobnostkę, coś, co mogłoby mu pozwolić wygrać i ochronić ludzi przed tym świrem.

– Jeśli chcesz ze mną walczyć – mówi Spider-Man ostrym, donośnym głosem – proponuje zrobić to gdzieś...

– Co to za walka, gdy jej rezultat jest już jasny, Robaczku? – wcina się Goblin, lewitując w powietrzu. Peter cały czas celuje w niego wyrzutniami.

– No tak, chciałem powiedzieć, jeśli chcesz ze mną przegrać – rzuca sarkastycznie Parker.

Brudny, szaleńczy śmiech roznosi się po pomieszczeniu. Peter czuje, jak coś przelatuje koło jego twarzy. W mig pojmuje, że jest to bomba, dlatego błyskawicznie odskakuje na bok, jednocześnie okrywając swoim ciałem dwie dziewczyny. Goblin pojawia się nad nim już trzy, cztery sekund później, chwyta go za kawałek kostiumu i z całej siły uderza w twarz, a potem znów odrzuca, tym razem na zewnątrz.

Spider-Man szybko chwyta się budynku, wisząc na pajęczynie. Zauważa, jak przez to samo okno wypada ktoś inny. Natychmiast oplata chłopaka grubą nicią i spokojnie odstawia na ulicę, a potem z powrotem wpada do pomieszczenia. Goblin unosi się w powietrzu, trzymając w dłoni dziewczynę, blondynkę, za którą Peter siedział w pierwszej klasie na biologii. Najprawdopodobniej, bo przecież jak można przewidzieć zamiary szaleńca, ma podzielić los Petera i swojego kolegi.

little lion man ∆ spider-manWhere stories live. Discover now