Wstał i podszedł, opierając się o blat tuż obok mnie, podobnie jak ja.

Trochę nieswojo czułam się w jego obecności. Po tym co było... kiedy był zazdrosny o związek z nim. Tak trudno było mi wymówić jego imię. Wciąż byłam zdołowana. Okłamał mnie. Myślałam, że naprawdę jesteśmy dla siebie idealni. Spędzał ze mną praktycznie każdą chwilę, a ja jak zaślepiona... nie widziałam nic. Nic podejrzanego. Niczego się nie spodziewałam... a teraz?

Stoję z podkrążonymi oczami obok Lloyda, który pyta czy wszystko w porządku! Nie! Nie jest w porządku!

Patrzyłam w dół. Czułam, jak łzy powoli spływają mi po policzkach. Kolejny raz płakałam. Co się ze mną działo?

Jestem taka żałosna.

Kiedy zaczęłam pociągać nosem, chłopak odsłonił moją twarz, która przez pewien czas była zakryta przez włosy.

- Co się dzieje?- Wyglądał na zmartwionego.

Przytulił mnie. Delikatnie głaskał włosy, które opadały na moje ramiona. To mi trochę przypominało...

Natychmiast się od niego odsunęłam.

- Wybacz - przeprosiłam go. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho i spojrzałam na blondyna.

- Jest OK - zapewnił.- ale nie wiem, czy z tobą dobrze.

- Wręcz cudownie - odparłam naburmuszona, marszcząc nos. Jay czasami się z tego śmiał. Mówił wtedy, że wyglądam jak mały, puchaty króliczek.

- Możesz mi powiedzieć, przecież wiesz - Spuściłam wzrok w dół.

Stałam niczym kołek, bijąc się z myślami. Nie chciałam, żeby musiał martwić się, że sobie nie radzę.

Właśnie, nie radzisz sobie. Pozwól mu cię wysłuchać. On tylko chce ci pomóc. Jest twoim przyjacielem, czyż nie?

Mamo, ja... nie wiem. Ostatnio kiedy powiedział mi prawdę, bo chciał dla mnie dobrze, nie było dobrze.

Gorzej nie będzie.

Skoro chcesz...

OK, powiem mu. Może da mi jakąś bezcenną radę? Toż to przyszły sensei. 

- To... z Kai'em... huh - Nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć.- Ja...- Myślałam jeszcze przez chwilę.- Czy to mogło potoczyć się inaczej? On mnie oszukał! Co ja mam zrobić? Żyć jak gdyby nigdy nic?! Jestem głupia, Lloyd! Jak mogłam tego nie zauważyć?! Ty to zauważyłeś, a ja? Może lepiej by było... gdybym w ogóle tu nie przyszła... do tej durnej restauracji - Trochę już ściszyłam głos.- Wszystko byłoby... normalne - skończyłam szeptem.

- Yumi - zaczął, kładąc dłoń na moim policzku i ocierając kciukiem jedną z łez.- bez względu na to, co się stało, nie możesz myśleć, że byłoby lepiej, gdyby cię tu nie było. Z tobą klasztor jest lepszym miejscem. Nya znalazła przyjaciółkę, ty jesteś dla Jay'a niczym siostra. Moje życie również odmieniłaś... i za to ci dziękuję. Odmieniłaś życie nas wszystkich.

Miałam zaprotestować, lecz zielony ninja mnie uprzedził.

- A Kai - Popatrzył mi prosto w oczy.- cię nie docenił. Miał przy sobie wspaniałą dziewczynę, ale tego nie dostrzegł... i niech żałuje - dodał.

Mimowolnie uśmiechnęłam się, a na moje policzki wstąpił delikatny rumieniec, przez co spuściłam głowę w dół. Lloyd jednym z palców uniósł mój podbródek i... złączył nasze usta w pocałunku.

Nie wiedziałam, co się działo. Byłam taka... zdziwiona? Zagubiona? Zmieszana?! Czemu on to zrobił? Myślałam, że już dawno mu przeszło...

Kiedy skończył, odsunęłam się od niego. Naprawdę daleko poszłam w tył. Plecami dotykałam ściany za mną.

- L-loyd, przykro mi... ale nic do ciebie nie czuję. Ten pocałunek... to... nie powinno się wydarzyć - Z niemałym trudem spojrzałam na jego twarz.- Nadal kocham Kai'a - wyznałam smutno.

Wyglądał na nieco zawiedzionego, ale niestety taka była prawda. Kai mnie skrzywdził, jednak wciąż go kochałam. Nic nie mogłam na to poradzić. Wciąż o nim myślałam, tęskniłam za jego bursztynowymi oczami... jego dotykiem, brakowało mi przytulenia, pocałunku, pocieszenia. Jeszcze bardziej bolał mnie fakt, że więcej z tych rzeczy się nie stanie, bo on nie czuł tego samego co ja.

- Wybacz, powinienem wiedzieć, że...- przerwał.- Jaki ze mnie idiota!- Złapał się za głowę i patrzył w dół.- Nie chciałem, żebyś była zakłopotana. Mogłem się domyślić, że wciąż go kochasz. Ja naprawdę...

- Nie, Lloyd... nic nie szkodzi.

- Właśnie, że szkodzi. Byłem zazdrosny o was. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu wybrałaś jego. Ta zazdrość mnie oślepiła. Przestałem myśleć i nie zwracałem uwagi na to, że jak wyznam ci prawdę, wszystko będzie takie pogmatwane.

- I co? Byłabym z nim, a on nadal by kłamał? Dobrze zrobiłeś... Kai nic do mnie nie czuje - Posłałam mu smutne spojrzenie.- Wybaczam ci - Spróbowałam się uśmiechnąć.

Blondyn odwzajemnił gest.

Otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Nie zdążył. Przerwało mu trzęsienie ziemi. Wszystkie przedmioty pospadały na ziemię. Niektóre rzeczy takie jak talerze, które leżały na zlewie czy kubki, niestety zbiły się, zostawiając po sobie kawałki szkła.

- Trzęsienie ziemi?!- wymówiłam bardzo głośno, aby chłopak mógł mnie usłyszeć. Zielony ninja również nie znał odpowiedzi na to pytanie. W Ninjago nigdy nie było podobnej sytuacji, do tej bieżącej.

Na szczęście dość szybko ustało.

- Jesteś cała?- spytał, gdy tylko się zbliżył.

- Myślę, że tak. Co to było?

- Na pewno nie trzęsienie ziemi. Za krótko trwało...

Podeszłam do okna i przesunęłam zasłonę, by móc cokolwiek zobaczyć. Miałam nadzieję, że w mieście nie było żadnych szkód. To co jednak zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

W centrum miasta stał ogromny, metalowy robot, niszczący wszelkie rzeczy stojące mu na drodze.

Władcy Żywiołów I NinjagoNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ