49.

815 71 119
                                    

To co dzieje się w salonie jest nie do opisania

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.


To co dzieje się w salonie jest nie do opisania. Jessica i Ruth skaczą sobie do gardeł i wypluwają z siebie słowa jak jad.

- Jesteś z moim bratem tylko dla pieniędzy! Pieprzona materialistka! - Wrzeszczy Jessica.

- Co?! Zaczęliśmy być razem zanim stał się taki sławny! - Prycha Ruth.

- Ale nasza rodzina jest bogata! Ty nie kochasz Theo! Nie traktujesz go tak jakbyś go naprawdę kochała!

- Skąd ty to możesz wiedzieć, co? A może ta Woodley go kocha, co? Co powiesz o niej? Uwodzi zaręczonego faceta, czy to nie godne nadania jej przezwiska dziwka?

Zaczynam się gotować w środku. Nikt nie ma prawa mnie tak nazywać, a szczególnie Ruth.

- Jedyną dziwką w tym pomieszczeniu jesteś ty - warczy Jess. - Shai jest najlepszą osobą jaką znam, ma ogromne serce.

Ruth zaczyna się perfidnie śmiać i patrzy na nad wyzywająco.

- Ale ty jesteś głupia, Jessica - mówi, nadal się śmiejąc. - Nikt by z tobą nie wytrzymał. Pewnie dlatego Rhydian poleciał na drugi koniec świata, żeby nie musieć się użerać z tobą i twoimi bachorami. Pewnie znalazł tam sobie kogoś lepszego niż ty.

Philip trzyma mocno Jessicę, która wyrywa mu się, żeby wydrapać oczy Ruth. Wrzeszczy wszystkie najgorsze wyzwiska, jakie przychodzą jej do głowy.

- Masz natychmiast opuścić ten dom - mówi chłodno Jane.

- Bo co? Mój narzeczony tutaj mieszka i tylko on może mnie wyrzucić, więc się zamknij!

- Nie mów tak do mojej żony! - Grzmi Philip.

- Ty też się zamknij, stary oszołomie! - Ruth kompletnie przestaje nad sobą panować. - Szczerze współczuje Theo, że ma taką pojebaną rodzinę! Na jego miejscu wynosiłabym się gdzie pieprz rośnie. Nigdy mnie nie lubiliście! Dlatego trzymacie stronę tej dziwki, która daje dupy zajętym facetom!

Nie wytrzymuję i rzucam się na Ruth, przewracając ją na podłogę. Uderzam na oślep i czuję ostre pazury, które wbijają mi się w skórę. Nie mija dłuższa chwila, a czyjeś ręce zaciskają się w mojej tali i podnoszą mnie z Ruth.

- Nie warto, Shai - mówi Theo, po czym zwraca się do Ruth. - Wyjdź stąd. Nie chcę cię więcej widzieć.

- Słucham? - Pyta, zaskoczona.

- Głucha jesteś? Wynoś się! - Odpowiada zdenerwowany Theo.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale! Nie pozwolę, żebyś traktowała w ten sposób moich najbliższych! Jesteś wredną jędzą i nie zamierzam z tobą być ani minuty dłużej.

- Ale Theo! - Oczy Ruth wypełniają się łzami.

- Bierz swoje rzeczy i odejdź. Z nami koniec.

Ruth idzie w asyście Philipa po swoje rzeczy. Nie sądziłam, że po tej całej aferze będzie mi tak lekko na sercu. Theo zerwał z Ruth! W końcu zobaczył z kim spędził sześć lat życia. Ta kobieta nie zna granic, nie ma za grosz szacunku do nikogo.

- Przepraszam was za to - odzywa się Theo.

- Najważniejsze, że przejrzałeś na oczy - odpowiada Jane. - Modliłam się o to i Bóg nareszcie mnie wysłuchał. No dobra, pójdę z powrotem po dzieci. Dobrze, że je wyprowadziłam, bo ta wariatka kłóciłyby się nawet przy nich!

***

Siedzimy na moim łóżku z Theo, obok niego leży otwarta apteczka. Przemywa mi krwawiące ranki, które zrobiła mi Ruth swoimi długimi i ostrymi paznokciami.

- Przepraszam za to wszystko - mówi cicho Theo.

- Spoko, przecież to Ruth się awanturowała, a nie ty - wzruszam ramionami.

- Niby tak... Wiedziałem, że jest podła, ale nie sądziłem, że aż tak. Jak mogła się tak zachować? Zwłaszcza wobec moich rodziców, przecież to starsi ludzie! - Theo kręci głową z niedowierzaniem.

- Niektórzy już tacy są i nic na to nie poradzisz.

Theo odkłada gazik z wodą utlenioną.

- Okej, gotowe - uśmiecha się. - Czy coś jeszcze sobie panienka życzy?

- Nie, jesteś wolny, paziu - poruszam brwiami.

- No właśnie! Miałem się zemścić! - Woła Theo i zaczyna mnie łaskotać.

Od razu jestem sparaliżowana ze śmiechu. Łzy lecą mi po policzkach i nie mogę złapać oddechu.

- Miej litość! - Udaje mi się wykrztusić.

- Pazie nie mają litości - odpowiada Theo, śmiejąc się złowieszczo.

- Błagam!

Theo po chwili przestaje, a ja oddycham tak jakbym przebiegła maraton.

- Dobranoc, Shai - całuje mnie w czoło i wstaje z łóżka. - Wyśpij się, bo jutro czeka nas wiele pracy przy przygotowaniach do rodzinnej kolacji.

- Dobranoc, Theo - uśmiecham się, a on wychodzi.

Czy teraz może być już tylko lepiej?

CDN.

Heloooooł, witam was w tym pięknym dniu, jakim jest 1 września! 🌚🌚🌚

WITHOUT YOU - SHEO STORY (1)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt