24. Chłopak

2.5K 216 151
                                    

Otworzyłam oczy. Leżałam w swoim łóżku, przykryta kołdrą. Mój mały pokoik w którym spałam już kilka ładnych lat. A może to co mi się wydarzyło było tylko zwykłym koszmarem...?

Usłyszałam głośny trzask, dobiegający z kuchni.

A może jednak nie...

Wstałam i wzięłam z szafy bluzę, aby się bardziej nie przeziębić.

Porównując mój stan na początku, a teraz, czułam się o wiele lepiej. Miałam siłę wstać i nie było mi zimno. Nadal byłam odrobinę zmęczona, ale zawsze tak jest w trakcie choroby. Założyłam na siebie bluzę i ruszyłam natychmiast do kuchni.

Istniały dwie możliwości. Pierwsza, to ta w której nieostrożni włamywacze próbują ukraść mi z mieszkania jakieś kosztowności. A druga polegała na tym, że to co się wszystko wydarzyło, było prawdą.

Stanęłam przed wejściem do pomieszczenia. Po podłodze walały się kawałki szkła, a bohaterzy próbowali nieudolnie je uzbierać. Wolałam chyba pierwszą opcję. Włamywacze są mniej destrukcyjni niż ci tutaj...

- Hej... I odkupujecie mi naczynia - dodałam na dzień dobry.

Nie byłam w zbyt dobrym humorze. Przy byciu chorą, było to w moim przypadku jak najbardziej normalne. Nie przejmowałam się wybuchami złości czy opryskliwością z mojej strony. Wszyscy woleli mnie w tym czasie unikać, nawet Andrew, który zawsze ze mną był. W tym okresie byłam najbardziej nieznośną istotą na Ziemi.

- Cześć Alex - powiedzieli jednocześnie bohaterowie.

- Masz małe mieszkanie - dodał Hawkeye. - Ledwo można się zmieścić we dwóch w twojej kuchni.

Małe?!

- A ty grubą... - nie dokończyłam. Nawet nie musiałam, czując rozpierającą mnie złość.

Nie byłam w zbyt dobrym nastroju, co można było zauważyć na pierwszy rzut oka. Dlaczego więc mnie tak wkurzał?

Przyglądałam się przez chwilę, jak zbierają kawałki szkła z podłogi.

- Coś się wydarzyło ciekawego, jak byłam chora? - spytałam, aż nagle do mnie dotarło gdzie jesteśmy.

- Co my tak jak właściwie robimy w moim mieszkaniu?! Skąd się tu wzięliśmy? Przecież byliśmy dopiero u...

- Nie miałem pomysłu gdzie się udać, więc jesteśmy tutaj - odpowiedział agent Barton, wzruszając z uśmiechem ramionami.

- Ale wcześniej musieliśmy objechać całe miasto, bo nas ścigali - dodał Steve ze śmiechem.

Pokiwałam głową, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Chociaż i tak nic z tego nie zrozumiałam. Ścigali nas? Musieliśmy uciekać.

Łucznik wyrzucił odłamki do śmietnika pod zlewem i rzekł:

- Jesteś dzisiaj wyjątkowo nie w sosie...

- Głowa mnie boli. Trochę jakbym w coś przywaliła... - powiedziałam, czując pulsujący ból w z boku czaszki.

Pierwszy Avenger, spojrzał wymownie na szatyna, który go nie odwzajemnił, patrząc gdzieś w bok.

Nie zrozumiałam o co im chodzi.

- A jak czujesz? - zmienił temat Hawkeye.

- Lepiej. Dzięki za troskę - odparłam z lekkim uśmiechem. - Jeszcze poleżę dzień lub dwa i będę znów pełna sił.

Opuściłam mężczyzn i poszłam do szafy do szafy w małym pokoiku. Wzięłam swoje rzeczy, ruszając do łazienki wziąść prysznic. Po tej czynności przebrałam się w świeże ubrania, a także moją bluzę. Piżamę, która zaczynała powoli śmierdzieć, włożyłam do pralki.

Pozory MyląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz