,,i'm walking
walking
but, how, you cannot walk on water
cannot walk on water."*wrzesień 7 miesięcy później*
"POCIĄG REGIONALNY ZE STACJI POZNAŃ GŁÓWNY DO STACJI ŁÓDŹ KALISKA WJEDZIE NA TOR 1 PRZY PERONIE 3 ,PROSIMY NIE ZBLIŻAĆ SIĘ DO KRAWĘDZI PERONU." usłyszałam głos na dworcu i powoli ruszyłam w stronę wspomnianego peronu.
-Daj tę torbę, nie będziesz jej chyba sama dźwigać.- usłyszałam za sobą głos Marcina, serce od razu zaczęło mi szybciej bić. Odwróciłam się w jego kierunku i zdziwiona powiedziałam:
-Co Ty tutaj robisz?
-Jak to co? Wyjeżdżam na studia do Łodzi.- odpowiedział z uśmiechem.
-Co.. jak to? Przecież miałeś studiować w Warszawie razem z Krzyśkiem i Martą..- nie wiedziałam co mówić, język odmawiał mi posłuszeństwa.
-A tak się składa, że wszyscy zmieniliśmy zdanie. No co nie cieszysz się?- powiedział.
Przez głowę przelatywało mi setki myśli, ostatnie miesiące były dla mnie wyjątkowo trudne. Piotr mnie znowu zdradził, nie miałam w nikim wsparcia,Marcin też zachowywał się w stosunku do mnie dziwnie a teraz nagle, kiedy moje życie zaczęło powoli się stabilizować on pojawia się jak gdyby nigdy nic i pyta czy się cieszę, że wszyscy będziemy studiować razem.
-Wiesz no nie wiem czy mam z czego.- powiedziałam cicho, na szczęście niezręczną sytuację przerwał dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Ludzie szybko zaczęli wstawać ze swoich miejsc,czekając na przyjazd pociągu. Ani razu do tego czasu nie spojrzałam w bursztynowe oczy Marcina. Gdy pociąg nadjechał szybko wzięłam swoją torbę z jego rąk i wsiadłam do najbliższego przedziału, modląc się w duchu żeby nie usiadł nigdzie koło mnie. Na szczęście w moim przedziale było tylko jedno wolne miejsce.
Gdy tylko pociąg zatrzymał się na stacji w Łodzi szybko ruszyłam przed siebie, nie miałam ochoty na ponowne spotkanie z Marcinem. Wyszłam z dworca i jeszcze raz sprawdziłam adres swojego mieszkania. Wsiadłam do najbliższej taksówki i pojechałam. Zaczynam nowe życie...