Rozdział 2

957 30 1
                                    

    Weszłam do domu z mieszanymi uczuciami, z jednej strony byłam zaskoczona tym że niedługo mam się spotkać z Marcinem, a z drugiej dziwnie podekscytowana. Zobaczyłam ze nie mam za dużo czasu więc pędem ruszyłam coś zjeść i wyszłam znowu na przystanek, wsiadłam do tramwaju. Jadąc w kierunku starówki myślałam o tym co ma się za chwilę wydarzyć. 
Gdy wysiadłam szybkim krokiem ruszyłam do wyznaczonego miejsca. Ku mojemu zdziwieniu Marcina tam nie było. Hmm pewnie się zawsze spóźnia, pomyślałam przypominając sobie wszystkie jego spóźnienia na lekcje. Odczekałam jeszcze kilka może kilkanaście minut po czym usłyszałam za sobą znajomy głos:
- Co, Twój alvaro jednak nie przyszedł? - stała przede mną z cynicznym uśmiechem Marta.
-Co Ty tutaj robisz i co Ciebie to interesuje? -odparłam.
Marta skrzyżowała ręce po czym powiedziała:
- Wiedziałam, że tak będzie, z takim jak on trzeba krótko postępować. Olać i tyle.
- Co Ty tak na niego jedziesz? -zaczęłam się irytować.
- Sama jeszcze dwa dni temu byłaś tego samego zdania, a teraz wystarczyło parę jego tanich gadek a Ty już latasz jakby to coś znaczyło. Ma Cię głęboko. Jak wszystkich zresztą.-mówiła.
- Uważam, że każdy zasługuje na szansę, może chce się zmienić. - próbowałam go bronić.
- Zmienić? Haha chyba na większego kretyna. -zaśmiała się.
- JEZU JAK TY MNIE WKURZASZ WEŹ SIĘ ZAJMIJ LEPIEJ SWOIM KRZYŚKIEM, KTÓRY CHYBA TEŻ MA CIĘ W DUPIE SKORO ZAMIAST SPĘDZAĆ Z NIM CZAS TY ŁAZISZ I SIĘ WE WSZYSTKO WTRĄCASZ.  - Straciłam resztki cierpliwości do tej dziewczyny cierpliwość.
- Nie zachowuj się jak idiotka ale w sumie racja- rób co chcesz. Na razie. - odwróciła się i odeszła szybkim krokiem.
Boże... o co jej chodzi.. ma swojego chłopaka niech z nim siedzi a nie wtrąca w moje życie. Ja sama zdecyduje co z nim zrobię... w tej samej chwili usłyszałam w telefonie dźwięk wiadomości, spojrzałam na wyświetlacz:
Od: nieznany
Trzymaj się z daleka od M. Pożałujesz.

Nie wiem kim bez Ciebie jestemWhere stories live. Discover now