Epilog

3K 210 27
                                    



Minęły trzy tygodnie od pogrzebu Tiffany.
Już trzy tygodnie na tym świecie bez mojego aniołka.
Trzy tygodnie, od kiedy mój świat ponownie się zawalił.



Przez ten okres byłam totalnym wrakiem człowieka. Ciągle płakałam i nie chciałam wychodzić z domu. Kilka dni temu poszłam do psychiatry, który stwierdził, że stadium mojej depresji przeszło na wyższy poziom. Przepisał mi depresanty, których wcześniej za wszelką cenę chciałam uniknąć. Od kiedy zaczęłam je brać, ciągle śpię albo leżę. Nie mogę nawet płakać. Jednak dziś nadszedł dzień, w którym postanowiłam się przełamać. W ten oto sposób znalazłam się na moście, otoczonym ogromnym lasem. Jest tutaj wystarczająco dobrze, abym mogła oczyścić swój umysł.



Na pogrzebie Tiffany pojawiła się duża ilość osób, które widziałam po raz pierwszy. Jej rodzice byli tak zajęci swoimi sprawami, że o śmierci córki dowiedzieli się dopiero od znajomych, którzy oglądali wtedy wiadomości. To okropne, jak pracoholizm może zrobić z człowieka maszynę do zarabiania pieniędzy, a do tego pozbawioną jakichkolwiek uczuć. Tak więc śmierć Tiff nie wstrząsnęła jakoś bardzo jej matką oraz ojcem. Podczas pochówku nawet nie płakali, co tylko pogorszyło moje zdanie na ich temat.
Ja natomiast przez całą ceremonię stałam oparta o Shawna, kurczowo ściskając jego dłoń. Obydwoje byliśmy wypruci z emocji, które wtargnęły do naszych ciał. Nie żebyśmy nie płakali albo byli obojętni. Było wręcz przeciwnie.
Moja mama także pojawiła się na pogrzebie i strasznie to wszystko przeżywała. Tiffany była dla niej jak druga córka, więc taki potok zdarzeń wstrząsnął nią niemiłosiernie. Co jakiś czas nasza dwójka wtulała się w jej drobną sylwetkę, za co dziękowała nam słabym uśmiechem.
Część dalszej rodziny mojego Aniołka płakała, inna część pociągała nosami, a jeszcze inna pozostawała neutralna. To straszne, jak niektórzy ludzie potrafią być obojętni na krzywdę innych. Już wiem, dlaczego Tiffany nie wyjeżdżała do krewnych. Rozumiem ją doskonale. Szkoda tylko, że robię to tak późno.



Od czasu pogrzebu spotkałam się z Shawnem tylko raz. To nie tak, że nie mam zamiaru go widzieć. Po prostu chcę oszczędzić mu mojego okropnego widoku, który z dnia na dzień jest gorszy. Kilka razy przychodził do mnie, ale moja mama nie pozwalała mu wejść na górę. Wiedziała, że wpuszczenie go do mnie nie byłoby najlepszym pomysłem i za to jej dziękuję. Oczywiście kontaktował się ze mną za pomocą smsów, na które trudno było mi nie odpisywać.



Rozejrzałam się wokół, dziwiąc, dlaczego wcześniej tu nie przychodziłam. Mimo że jest zima, wszystko jest piękne oraz ma swój urok.
Napawając się tym widokiem, poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Nie chciałam przerywać swoich rozmyślań poprzez sięganie po urządzenie, ale stwierdziłam, iż może to być coś ważnego, więc w końcu wyjęłam je z kieszeni. Odblokowałam ekran, aby po chwili móc wejść w ikonkę wiadomości.



Od: Shawn
Nie wiem, czy już o tym słyszałaś, ale przed chwilą mówili w wiadomościach, że złapano zabójcę Tiffany. Jego imię i nazwisko zdradzą dopiero za jakiś czas. Dobrze tak temu skurwielowi, niech zginie w pierdlu.



Od: Shawn
A i chciałem Cię jeszcze prosić o spotkanie. Cholernie za Tobą tęsknię
PS
Chciałbym się do Ciebie przytulić



Nie mogę uwierzyć w to, że w końcu złapali osobę, która przyczyniła się do zniszczenia mojej psychiki, odebrania życia mojej przyjaciółce oraz doprowadzenia mojego przyjaciela w stan śpiączki. No ale cóż, lepiej późno niż wcale. Mam tylko nadzieję, że ten sukinsyn dostanie za swoje i pójdzie siedzieć na długi okres swojego życia.



Do: Shawn
Jasne. Przyjdź na mostek w lasku niedaleko North Street. Jak już mnie zobaczysz, to przytul bardzo mocno, bo cholernie tego potrzebuję



Dziesięć minut później usłyszałam czyjeś kroki, ale nie odwróciłam się. Byłam pewna, że to Shawn. Po chwili poczułam duże ramiona, oplatające moją sylwetkę.



- Teraz będzie już tylko lepiej - szepnął, muskając mój policzek.

Problem | s.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz