number one

10.2K 514 131
                                    


Poniedziałek. Najgorszy dzień chyba każdego ucznia. Po krótkim weekendzie czas na udrękę. Znowu zobaczę te wszystkie fałszywe twarze. Na samą myśl o szkole zbiera mi się na wymioty. Wiadomo, stres robi swoje, a znienawidzeni przeze mnie ludzie jeszcze to pogarszają.



Wstałam z łóżka, czekając na swoją przyjaciółkę - Tiffany. Ostatnio wciąż nawija mi o swojej nowej miłości. Mój mózg nie przyswaja już wiadomości, które przekazuje mi na temat jego osoby. Nic nie poradzę na to, że jest to irytujące, tym bardziej, iż nie znam się na rozterkach miłosnych. Szesnaście lat w samotności nie jest wcale takie złe...



- Dasz radę, Emma. To tylko kilkanaście minut drogi - zdążyłam powiedzieć sama do siebie, kiedy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. - Chwila! - krzyknęłam, jednocześnie ubierając się.
- Lepiej kończ robić striptiz, wchodzę! - odpowiedziała głośno Tiffany, na co się zaśmiałam. - Kurde, spóźniłam się - stwierdziła, wychylając głowę zza futryny. Spojrzałam na jej twarz, która posiadała dużo makijażu. Jej długie brązowe włosy były dziś wyprostowane, natomiast swoją szczupłą talię podkreśliła obcisłą sukienką. Wyglądała tak jak zawsze, czyli dobrze.
- Wybacz - poklepałam ją teatralnie po ramieniu. - Tak w ogóle co robisz tak wcześnie? Jest dopiero siódma, mamy jeszcze czterdzieści minut - uniosłam jedną brew.
- Mam info! - wrzasnęła podekscytowana.



Ałć, moje uszy.



Oczywiście domyślałam się o co, a raczej o kogo chodzi.



- W takim razie zejdźmy na dół, muszę coś przegryźć 


Tak naprawdę wcale nie chciałam, żeby zanudzała mnie historyjkami o Cameronie, ale niech jej będzie. Jako jej najlepsiejsza przyjaciółka na całym bożym świecie powinnam przynajmniej udawać, że mnie to interesuje.


- Mów - ponagliłam ją, przygotowując płatki owsiane i jednocześnie przybierając maskę ciekawości.
- A więc - zaczęła. - W piątek Cameron zaprosił mnie na randkę! -  pisnęła podniecona. - Spytał też, czy zostanę jego dziewczyną! - krzyknęła.
- Gratulacje - powiedziałam, ponownie udając zaskoczenie.
- Ale skąd wiesz, że się zgodziłam?
- Przecież ciągle o nim mówisz, nie mogło być inaczej - przewróciłam oczami.
- Ach, no tak 


Ale ona błyskotliwa.


- Idziemy już do tej budy? - zmieniłam temat. 
- Nie malujesz się? - zapytała zdziwiona.
- Nie mam takiej potrzeby, chodź


W drodze na korytarz chwyciłam moją torbę, a już po chwili wraz z brunetką zaczęłam zakładać buty.
Przez całe piętnaście minut moje śniadanie chciało znów wrócić na wolność. Pewnie domyślacie się, dlaczego. 



Tak, zaczął się temat Camerona. Zdążyłam dowiedzieć się jaki to on przystojny jest, jakie ma piękne ciało i uśmiech. 



Okej, rozumiem plotkowanie o chłopakach, ale słuchanie o jednej osobie, która totalnie mnie nie interesuje przez dwadzieścia cztery godziny na dobę nie jest ani trochę fascynujące.



Spojrzałam na lewo, gdzie spostrzegłam budynek szkoły.


Zbawienie.



Pierwszy raz bardziej cieszyłam się na widok szkoły, niż brunetki. Naprawdę.


- Ti... - chciałam odezwać się do niej, ale zniknęła. Wzruszyłam tylko ramionami i weszłam do środka. 



Oczywiście pierwszymi osobami, które zobaczyłam, byli Cameron oraz Tiffany. Wpychali sobie języki do gardeł tak głęboko, że myślałam, iż zwymiotuję. 



I nie myliłam się. Szybko pobiegłam do łazienki, zwracając swoje śniadanie do toalety.



~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć wam 

Jest to pierwsze ff, które piszę i nie jestem do końca do niego przekonana, więc proszę o wyrozumiałość haha.
Publikuję je, bo może ktoś je zauważy, kto wie? Może akurat kogoś zaciekawi?
Mam nadzieję, że jednak komuś przypadnie ono do gustu.


A więc do następnego! xx


Problem | s.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz